Rozdział 17
Rozdział dedykuję Clari 1990 za ten pomysłowy sposób wymuszenia szybszego nexta.
German P.OV
Siedziałem w swoim gabinecie i przeglądałem jeden z kontraktów, który otrzymałem do podpisania. Miał on pozwolić mi na poszerzenie mojej firmy o kolejny kontynent, co było jednoznaczne ze wzbogaceniem się i lepszą produktywnością. Stan całkowitego skupienia przerwało mi pukanie do gabinetu. W złości napiąłem wszystkie swoje mięśnie i zacisnąłem szczękę, ponieważ, każdy dobrze w tym domu wiedział, że podczas pracy nie wolno mi przeszkadzać. Gniew jednak opuścił mnie niemal natychmiast, kiedy do pomieszczenia wtargnęła moja szwagierka. Jej blond włosy były jeszcze lekko wilgotne, od branego wcześniej prysznica, a sukienka, którą jej dałem, leżała na niej fantastycznie i podkreślała wszystkie atuty. Spojrzałem na nią pytająco, kiedy rozprostowała dłońmi materiał ubrania i zasiadła zgrabnie na krześle stojącym po drugiej stronie mojego biurka.
- Germanie, czy to jest sukienka Maryi?- Padło z jej malinowych ust. Podniosłem na nią swoje spojrzenie i zeskanowałem z powagą jej twarz, Nie sądziłem, że blondynka będzie w stanie rozpoznać sukienkę należącą do jej siostry. Poczułem jak jej mała, delikatna dłoń, układa się na mojej dużej, a druga wędruje wyżej i umiejscawia się na moim policzku. Przez mój kręgosłup przeszedł dawno nie odwiedzany mnie przyjemny dreszcz. Spotkałem się z jej chabrowymi oczami, które wpatrywały się we mnie łagodnie i troskliwie.
- Tak...- Westchnąłem, chociaż zamierzałem zaprzeczyć. Zupełnie nie wiedziałem, dlaczego poczułem opór i zmusiłem się do szczerej odpowiedzi. Obserwowałem ją z uwagą i przez chwilę wyczytałem w jej twarzy satysfakcję, lecz w ułamek sekundy spojrzała na mnie znów z ciekawością i pragnieniem odkrycia prawdy.
-A skoro ta sukienka tu była, to znaczy, że w tym domu są jeszcze jakieś jej rzeczy?- Zapytała z iskierkami nadziei w oczach. Skumulowałem w sobie ogromną ilość silnej woli i wiarygodnie zaprzeczyłem, co oczywiście było kłamstwem. Po zobaczeniu jej rozczarowanej miny, miałem ochotę natychmiast zmienić zdanie i pokazać jej poddasze, na którym mieścił się pokój mojej zmarłej żony, jednak w porę się opamiętałem i zamknąłem lekko uchylone usta. - Szkoda- Podsumowała posyłając mi smutny uśmiech i wstała od biurka, jednocześnie przerywając kontakt fizyczny, którym mnie obdarowała. - Idę do Violi.- Powiedziała i ruszyła w stronę drzwi, ale podczas sięgania za klamkę zastygła, aby po chwili zawrócić i podejść do mnie. Cmoknęła mnie w policzek i wyszeptała- Nie pracuj do nocy- A po chwili opuściła pomieszczenie, zostawiając mnie samego z ogromnym uśmiechem na twarzy i dłonią ułożoną w miejscu, gdzie przed kilkoma chwilami znajdowały się jej usta.
Z czasem wyrzuty sumienia, że okłamałem szwagierkę zaczęły coraz to bardziej przeszkadzać mi w pracy, więc postanowiłem naprawić swój błąd. Otworzyłem szufladę mojego biurka, która była zamykana na klucz i wyjąłem z niej niewielkie ozdobne pudełeczko w kolorze jasnego błękitu. W jego wnętrzu znajdował się ozdobny kluczyk w kształcie klucza wiolinowego, który wykonany był ze srebra. Był to oryginalny i jedyny klucz wykonany specjalnie do pokoju Maryi. Zapisaną przed chwilą kartkę papieru razem z pudełeczkiem potajemnie zaniosłem to do pokoju gościnnego, gdzie spała tej nocy moja szwagierka i korzystając z jej nieobecności, położyłem szkatułkę na łóżku i szybko się ulotniłem.
Późnym wieczorem, gdy w końcu skończyłem całą tą papierkową robotę opuściłem swój gabinet. Przez cały czas na mojej twarzy gościł uśmiech, a myślami nieustannie powracałem do Angie. Odkąd ją poznałem nie mogłem się od niej uwolnić. Cokolwiek robiłem i gdziekolwiek byłem, przed oczami miałem jej uśmiechniętą twarz. Po wypiciu szklanki zimnej wody, odłożyłem ją do zlewu w kuchni i przeszedłem do salonu.
-Stary, czemu się uśmiechasz?- zapytał znajomy głos, gdy przechodziłem obok salonu. Obróciłem się, by za chwile zobaczyć Umbeta siedzącego na mojej kanapie.
-Dlaczego jesteś tu, a nie u siebie w domu?- Odburknąłem, ale mój głos nie brzmiał tak opryskliwie jak zamierzałem.
-Wiesz, że uwielbiam twoją kanapę- Odpowiedział, wstając, na co jedynie, przewróciłem oczami. Znałem Umberto odkąd tylko pamiętam i wtedy byłem już przyzwyczajony do jego dziwactw. - Skąd ten uśmiech?
-Cóż... Moja szwagierka. Ta guwernantka- Odrzekłem luzując krawat.
- Blond włosa ślicznotka, którą chciałeś przelecieć? Czyli to ona ostatnio zajmuje twój czas i myśli?- Kiwnąłem głową, Dzisiaj na lunchu cały czas myślałem o Angeles i nie mogłem się skupić, co oczywiście nie uszło uwadze mojego przyjaciela, który zastąpił mnie na spotkaniu, a ja poszedłem szybciej do domu. - Stary, ona owinęła sobie ciebie wokół palca- Odpowiedział Umberto, posyłając mi uśmieszek.- Nigdy nie pomyślałbym, że German Castillo będzie miał jeszcze kiedyś bzika na punkcie jakiejś kobiety.
- Wcale nie owinęła mnie sobie wokół palca! A German Castillo nie ma bzika na punkcie kobiety. To kobiety mają bzika na jego punkcie.
- Więc dlaczego się uśmiechasz i myślisz o niej dwadzieścia cztery na dobę?- Spiorunowałem go wzrokiem. Nie byłem typem faceta, który uganiał się za kobietami. Było na odwrót.Może zaczynam się w niej zakochiwać? Sama myśl o tym była niepokojąca. Nie mogłem do tego dopuścić, zwłaszcza, że była to siostra mojej żony. Tamtej nocy uznałem sobie za cel ignorowanie Angie i powrócenie do czasów sprzed spotkania jej. Postanowiłem, że wszystko musi znów wrócić do normalności.
-Wynocha z mojego domu- Warknąłem cicho nie chcąc obudzić domowników i wyrzuciłem mężczyznę z mojej willi.
Poranek przyszedł zbyt szybko niż powinien. Od razu po usłyszeniu budzika, informującym, że wybiła siódma, podniosłem się z łóżka. Tak jak każdego ranka odsłoniłem swoje granatowe zasłony wpuszczając do mojej przestronnej sypialni promienie słońca. Do mojej głowy uderzyły wspomnienia, przypominające mi o żonie. W wolne dni, kiedy mogła dłużej pospać, ja wstawałem wcześniej i przygotowywałem dla niej śniadanie godne królowej, które przynosiłem jej do łóżka. Na jej spokojnej twarzy wtedy zawsze gościł łagodny uśmiech, upewniający mnie, że jest szczęśliwa.
Gdy z zadumy wyrwał mnie chłodny powiew wiatru, który wpadł przez okno i zderzył się z moją twarzą, podreptałem do swojej łazienki. Po zaczerpnięciu zimnego, orzeźwiającego prysznica, założyłem jedną ze swoich koszul i spodni, pewnym krokiem opuściłem swoją sypialnie i ruszyłem w stronę kuchni. Zatrzymałem się gwałtownie, kiedy zobaczyłem blond włosom kobietę siedzącą przy wyspie kuchennej. Różowa sukienka idealnie podkreślała jej delikatnie zaokrąglone biodra, a jasne włosy subtelnie opadały na plecy i ramiona. Widząc mnie odstawiła kubek z kawą na blat i podeszła do mnie rzucając mi się na szyję. Z trudem powstrzymałem się przed odwzajemnieniem uścisku, jednak udało mi się.
- Dziękuje za klucz do pokoju Maryi- Uśmiechnęła się łagodnie i czule pogładziła moje ramię. Jej jasne oczy błyszczały radością i wdzięcznością. - German, wszystko w porządku?
- Nie, nic nie jest w porządku- Odpowiedziałem szorstko. Stałem w bezruchu uważnie się w nią wpatrując. Poczułem dziwne ukłucie w żołądku i byłem prawie pewien, że to co chcę zrobić, nie przyniesie nic dobrego. Byłem jednak za bardzo zaślepiony słowami, które wypłynęły z ust Umberta ostatniej nocy, że nawet nie próbowałem się kontrolować. - Angeles, wszystko co wydarzyło się pomiędzy nami... te pocałunki, czułości, uściski nic dla mnie nie znaczy. Nie zamierzam dalej udawać i ciągnąc tego w nieskończoność, bo nie chce cię zranić. Nigdy cię nie lubiłem, a spotykałem się z tobą tylko dlatego, że jesteś jedną z bliższych osób dla Violetty. - Każde wypowiadane przeze mnie słowo było dla mnie jak pchnięcie nożem w brzuch. Ona patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami, jakby nie potrafiła uwierzyć w to, co przed chwilą wypowiedziałem. Natomiast ja skumulowałem w sobie wszystkie siły, aby patrzeć na nią bez wyrazu, zupełnie nie przejęty tym, że moje słowa mogły ją zaboleć. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, jednak ja kontynuując nie pozwoliłem jej na to- Powinienem był to skończyć, gdy dowiedziałem się, że jesteś siostrą Maryi, ale przecież trzeba korzystać z uroków życia. Poza tym, nie ukrywam, jesteś bardzo piękna, więc moim zamiarem było zaciągnięcie cię do łóżka- Wzruszyłem ramionami, jakby wszystko co wypowiedziałem, było prawdą. Nie minęła sekunda, a na moim policzku z głośnym plaskiem wylądowała jej dłoń.
- Jestem ci wdzięczna za szczerość- Rzekła, łamiącym się głosem i bez słowa wyszła z mojego domu.
POV. Angie
Nie wiedziałam co powiedzieć czy chociażby po o tym sądzić. Gorzkie łzy zaczęły zbierać się w kącikach moich oczu, gdy wychodziłam z willi Castillo, przypieczętowując to głośnym trzaśnięciem drzwi. Pokręciłam głową odczuwając żal do samej siebie za to, że byłam aż tak głupia, żeby uwierzyć, że German chociaż w małym stopniu czuje do mnie to, co ja do niego. Oczywiście, że to było niemożliwe. Powinnam zdać sobie wcześniej sprawę, że ktoś taki jak on, nie mógłby się na stałe umawiać z kimś takim jak ja. Jedna zdradziecka łza wymknęła się spod mojej powieki i zostawiła mokry ślad na moim policzku. Szybko ją wytarłam, orientując się, że dotarłam już pod drzwi mojego domu. Trzęsącymi dłońmi wyjęłam z torebki klucze i otworzyłam drzwi. Na palcach przeszłam przez salon, gdzie spał Alvaro i po cichu weszłam do sypialni Pabla.
-Pablo- Wychrypiałam i cicho odchrząknęłam. Przyjaciel natychmiast się odwrócił i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem. Czego mogłam się dziwić? Była ósma rano w sobotę, zazwyczaj o tej godzinie spał.
-Angie, wszystko dobrze?
- Jest fatalnie- Poczułam na moich policzkach kolejne łzy. Pablo westchnął głęboko, przesunął się bliżej końca łóżka i uniósł lekko kołdrę dając mi znak, abym położyła się obok niego. Wślizgnęłam się pod ciepłą pierzynę i przytuliłam się do nagiej klatki przyjaciela, czekając, aż mój oddech się unormuje. W bardzo niekobiecy sposób pociągnęłam nosem i wydałam z siebie cichy szloch.
- Powiesz co się stało?- Do moich uszu dotarł jego kojący szept.
- German się stał- Odpowiedziałam załamana i opowiedziałam mu cały przebieg dzisiejszego ranka - Chyba na prawdę się w nim zakochałam- Oznajmiłam, czując jak łzy zasychają na moich policzkach. - Co powinnam zrobić?- Zapytałam w końcu.
- Myślę, że najlepszym pomysłem jest znalezienie sobie kogoś. I z tego co wiem, wpadłaś w oko mojemu bratu- Szepnął mi do ucha z tajemniczym uśmiechem, który spowodował, że zaczęłam rozważać jego propozycje.
Od autora: Kolejny rozdział za nami. German troszeczkę zmienny... najpierw milutki, potem zjawia się Umerto, i bam! German rani Angeles...
W ogóle to początkowo w planach miałam pogodzić Germangie ostatecznie i napisać, że Angie wraca do domu Castillo, ale jednak trochę was jeszcze pomęczę.
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał
5 kom( od 5 różnych osób)= next
życzę wam powodzenia w następnym tygodniu i zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów
German P.OV
Siedziałem w swoim gabinecie i przeglądałem jeden z kontraktów, który otrzymałem do podpisania. Miał on pozwolić mi na poszerzenie mojej firmy o kolejny kontynent, co było jednoznaczne ze wzbogaceniem się i lepszą produktywnością. Stan całkowitego skupienia przerwało mi pukanie do gabinetu. W złości napiąłem wszystkie swoje mięśnie i zacisnąłem szczękę, ponieważ, każdy dobrze w tym domu wiedział, że podczas pracy nie wolno mi przeszkadzać. Gniew jednak opuścił mnie niemal natychmiast, kiedy do pomieszczenia wtargnęła moja szwagierka. Jej blond włosy były jeszcze lekko wilgotne, od branego wcześniej prysznica, a sukienka, którą jej dałem, leżała na niej fantastycznie i podkreślała wszystkie atuty. Spojrzałem na nią pytająco, kiedy rozprostowała dłońmi materiał ubrania i zasiadła zgrabnie na krześle stojącym po drugiej stronie mojego biurka.
- Germanie, czy to jest sukienka Maryi?- Padło z jej malinowych ust. Podniosłem na nią swoje spojrzenie i zeskanowałem z powagą jej twarz, Nie sądziłem, że blondynka będzie w stanie rozpoznać sukienkę należącą do jej siostry. Poczułem jak jej mała, delikatna dłoń, układa się na mojej dużej, a druga wędruje wyżej i umiejscawia się na moim policzku. Przez mój kręgosłup przeszedł dawno nie odwiedzany mnie przyjemny dreszcz. Spotkałem się z jej chabrowymi oczami, które wpatrywały się we mnie łagodnie i troskliwie.
- Tak...- Westchnąłem, chociaż zamierzałem zaprzeczyć. Zupełnie nie wiedziałem, dlaczego poczułem opór i zmusiłem się do szczerej odpowiedzi. Obserwowałem ją z uwagą i przez chwilę wyczytałem w jej twarzy satysfakcję, lecz w ułamek sekundy spojrzała na mnie znów z ciekawością i pragnieniem odkrycia prawdy.
-A skoro ta sukienka tu była, to znaczy, że w tym domu są jeszcze jakieś jej rzeczy?- Zapytała z iskierkami nadziei w oczach. Skumulowałem w sobie ogromną ilość silnej woli i wiarygodnie zaprzeczyłem, co oczywiście było kłamstwem. Po zobaczeniu jej rozczarowanej miny, miałem ochotę natychmiast zmienić zdanie i pokazać jej poddasze, na którym mieścił się pokój mojej zmarłej żony, jednak w porę się opamiętałem i zamknąłem lekko uchylone usta. - Szkoda- Podsumowała posyłając mi smutny uśmiech i wstała od biurka, jednocześnie przerywając kontakt fizyczny, którym mnie obdarowała. - Idę do Violi.- Powiedziała i ruszyła w stronę drzwi, ale podczas sięgania za klamkę zastygła, aby po chwili zawrócić i podejść do mnie. Cmoknęła mnie w policzek i wyszeptała- Nie pracuj do nocy- A po chwili opuściła pomieszczenie, zostawiając mnie samego z ogromnym uśmiechem na twarzy i dłonią ułożoną w miejscu, gdzie przed kilkoma chwilami znajdowały się jej usta.
Z czasem wyrzuty sumienia, że okłamałem szwagierkę zaczęły coraz to bardziej przeszkadzać mi w pracy, więc postanowiłem naprawić swój błąd. Otworzyłem szufladę mojego biurka, która była zamykana na klucz i wyjąłem z niej niewielkie ozdobne pudełeczko w kolorze jasnego błękitu. W jego wnętrzu znajdował się ozdobny kluczyk w kształcie klucza wiolinowego, który wykonany był ze srebra. Był to oryginalny i jedyny klucz wykonany specjalnie do pokoju Maryi. Zapisaną przed chwilą kartkę papieru razem z pudełeczkiem potajemnie zaniosłem to do pokoju gościnnego, gdzie spała tej nocy moja szwagierka i korzystając z jej nieobecności, położyłem szkatułkę na łóżku i szybko się ulotniłem.
Późnym wieczorem, gdy w końcu skończyłem całą tą papierkową robotę opuściłem swój gabinet. Przez cały czas na mojej twarzy gościł uśmiech, a myślami nieustannie powracałem do Angie. Odkąd ją poznałem nie mogłem się od niej uwolnić. Cokolwiek robiłem i gdziekolwiek byłem, przed oczami miałem jej uśmiechniętą twarz. Po wypiciu szklanki zimnej wody, odłożyłem ją do zlewu w kuchni i przeszedłem do salonu.
-Stary, czemu się uśmiechasz?- zapytał znajomy głos, gdy przechodziłem obok salonu. Obróciłem się, by za chwile zobaczyć Umbeta siedzącego na mojej kanapie.
-Dlaczego jesteś tu, a nie u siebie w domu?- Odburknąłem, ale mój głos nie brzmiał tak opryskliwie jak zamierzałem.
-Wiesz, że uwielbiam twoją kanapę- Odpowiedział, wstając, na co jedynie, przewróciłem oczami. Znałem Umberto odkąd tylko pamiętam i wtedy byłem już przyzwyczajony do jego dziwactw. - Skąd ten uśmiech?
-Cóż... Moja szwagierka. Ta guwernantka- Odrzekłem luzując krawat.
- Blond włosa ślicznotka, którą chciałeś przelecieć? Czyli to ona ostatnio zajmuje twój czas i myśli?- Kiwnąłem głową, Dzisiaj na lunchu cały czas myślałem o Angeles i nie mogłem się skupić, co oczywiście nie uszło uwadze mojego przyjaciela, który zastąpił mnie na spotkaniu, a ja poszedłem szybciej do domu. - Stary, ona owinęła sobie ciebie wokół palca- Odpowiedział Umberto, posyłając mi uśmieszek.- Nigdy nie pomyślałbym, że German Castillo będzie miał jeszcze kiedyś bzika na punkcie jakiejś kobiety.
- Wcale nie owinęła mnie sobie wokół palca! A German Castillo nie ma bzika na punkcie kobiety. To kobiety mają bzika na jego punkcie.
- Więc dlaczego się uśmiechasz i myślisz o niej dwadzieścia cztery na dobę?- Spiorunowałem go wzrokiem. Nie byłem typem faceta, który uganiał się za kobietami. Było na odwrót.Może zaczynam się w niej zakochiwać? Sama myśl o tym była niepokojąca. Nie mogłem do tego dopuścić, zwłaszcza, że była to siostra mojej żony. Tamtej nocy uznałem sobie za cel ignorowanie Angie i powrócenie do czasów sprzed spotkania jej. Postanowiłem, że wszystko musi znów wrócić do normalności.
-Wynocha z mojego domu- Warknąłem cicho nie chcąc obudzić domowników i wyrzuciłem mężczyznę z mojej willi.
Poranek przyszedł zbyt szybko niż powinien. Od razu po usłyszeniu budzika, informującym, że wybiła siódma, podniosłem się z łóżka. Tak jak każdego ranka odsłoniłem swoje granatowe zasłony wpuszczając do mojej przestronnej sypialni promienie słońca. Do mojej głowy uderzyły wspomnienia, przypominające mi o żonie. W wolne dni, kiedy mogła dłużej pospać, ja wstawałem wcześniej i przygotowywałem dla niej śniadanie godne królowej, które przynosiłem jej do łóżka. Na jej spokojnej twarzy wtedy zawsze gościł łagodny uśmiech, upewniający mnie, że jest szczęśliwa.
Gdy z zadumy wyrwał mnie chłodny powiew wiatru, który wpadł przez okno i zderzył się z moją twarzą, podreptałem do swojej łazienki. Po zaczerpnięciu zimnego, orzeźwiającego prysznica, założyłem jedną ze swoich koszul i spodni, pewnym krokiem opuściłem swoją sypialnie i ruszyłem w stronę kuchni. Zatrzymałem się gwałtownie, kiedy zobaczyłem blond włosom kobietę siedzącą przy wyspie kuchennej. Różowa sukienka idealnie podkreślała jej delikatnie zaokrąglone biodra, a jasne włosy subtelnie opadały na plecy i ramiona. Widząc mnie odstawiła kubek z kawą na blat i podeszła do mnie rzucając mi się na szyję. Z trudem powstrzymałem się przed odwzajemnieniem uścisku, jednak udało mi się.
- Dziękuje za klucz do pokoju Maryi- Uśmiechnęła się łagodnie i czule pogładziła moje ramię. Jej jasne oczy błyszczały radością i wdzięcznością. - German, wszystko w porządku?
- Nie, nic nie jest w porządku- Odpowiedziałem szorstko. Stałem w bezruchu uważnie się w nią wpatrując. Poczułem dziwne ukłucie w żołądku i byłem prawie pewien, że to co chcę zrobić, nie przyniesie nic dobrego. Byłem jednak za bardzo zaślepiony słowami, które wypłynęły z ust Umberta ostatniej nocy, że nawet nie próbowałem się kontrolować. - Angeles, wszystko co wydarzyło się pomiędzy nami... te pocałunki, czułości, uściski nic dla mnie nie znaczy. Nie zamierzam dalej udawać i ciągnąc tego w nieskończoność, bo nie chce cię zranić. Nigdy cię nie lubiłem, a spotykałem się z tobą tylko dlatego, że jesteś jedną z bliższych osób dla Violetty. - Każde wypowiadane przeze mnie słowo było dla mnie jak pchnięcie nożem w brzuch. Ona patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami, jakby nie potrafiła uwierzyć w to, co przed chwilą wypowiedziałem. Natomiast ja skumulowałem w sobie wszystkie siły, aby patrzeć na nią bez wyrazu, zupełnie nie przejęty tym, że moje słowa mogły ją zaboleć. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, jednak ja kontynuując nie pozwoliłem jej na to- Powinienem był to skończyć, gdy dowiedziałem się, że jesteś siostrą Maryi, ale przecież trzeba korzystać z uroków życia. Poza tym, nie ukrywam, jesteś bardzo piękna, więc moim zamiarem było zaciągnięcie cię do łóżka- Wzruszyłem ramionami, jakby wszystko co wypowiedziałem, było prawdą. Nie minęła sekunda, a na moim policzku z głośnym plaskiem wylądowała jej dłoń.
- Jestem ci wdzięczna za szczerość- Rzekła, łamiącym się głosem i bez słowa wyszła z mojego domu.
POV. Angie
Nie wiedziałam co powiedzieć czy chociażby po o tym sądzić. Gorzkie łzy zaczęły zbierać się w kącikach moich oczu, gdy wychodziłam z willi Castillo, przypieczętowując to głośnym trzaśnięciem drzwi. Pokręciłam głową odczuwając żal do samej siebie za to, że byłam aż tak głupia, żeby uwierzyć, że German chociaż w małym stopniu czuje do mnie to, co ja do niego. Oczywiście, że to było niemożliwe. Powinnam zdać sobie wcześniej sprawę, że ktoś taki jak on, nie mógłby się na stałe umawiać z kimś takim jak ja. Jedna zdradziecka łza wymknęła się spod mojej powieki i zostawiła mokry ślad na moim policzku. Szybko ją wytarłam, orientując się, że dotarłam już pod drzwi mojego domu. Trzęsącymi dłońmi wyjęłam z torebki klucze i otworzyłam drzwi. Na palcach przeszłam przez salon, gdzie spał Alvaro i po cichu weszłam do sypialni Pabla.
-Pablo- Wychrypiałam i cicho odchrząknęłam. Przyjaciel natychmiast się odwrócił i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem. Czego mogłam się dziwić? Była ósma rano w sobotę, zazwyczaj o tej godzinie spał.
-Angie, wszystko dobrze?
- Jest fatalnie- Poczułam na moich policzkach kolejne łzy. Pablo westchnął głęboko, przesunął się bliżej końca łóżka i uniósł lekko kołdrę dając mi znak, abym położyła się obok niego. Wślizgnęłam się pod ciepłą pierzynę i przytuliłam się do nagiej klatki przyjaciela, czekając, aż mój oddech się unormuje. W bardzo niekobiecy sposób pociągnęłam nosem i wydałam z siebie cichy szloch.
- Powiesz co się stało?- Do moich uszu dotarł jego kojący szept.
- German się stał- Odpowiedziałam załamana i opowiedziałam mu cały przebieg dzisiejszego ranka - Chyba na prawdę się w nim zakochałam- Oznajmiłam, czując jak łzy zasychają na moich policzkach. - Co powinnam zrobić?- Zapytałam w końcu.
- Myślę, że najlepszym pomysłem jest znalezienie sobie kogoś. I z tego co wiem, wpadłaś w oko mojemu bratu- Szepnął mi do ucha z tajemniczym uśmiechem, który spowodował, że zaczęłam rozważać jego propozycje.
Od autora: Kolejny rozdział za nami. German troszeczkę zmienny... najpierw milutki, potem zjawia się Umerto, i bam! German rani Angeles...
W ogóle to początkowo w planach miałam pogodzić Germangie ostatecznie i napisać, że Angie wraca do domu Castillo, ale jednak trochę was jeszcze pomęczę.
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał
5 kom( od 5 różnych osób)= next
życzę wam powodzenia w następnym tygodniu i zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów
O nie! Ten Umberto mnie dobił! Co to ma być?! Co to za sprowadzanie Germiego na złą stronę?! Oo nie!Tak być być nie będzie!
OdpowiedzUsuńRozdział super, jak zawsze ;* ;) i za niedługo zapraszam do mnie na next :)
Yeah !!! Niech ten jeszcze się pomęczy :D. Czekam na nexta i do następnego
OdpowiedzUsuńAww... Dziękuję za dedykację!!!
OdpowiedzUsuń(Uwaga! Zamiana tonu!)
Jak mogłaś napisać coś takiego??? Ona muszą być razem!!! Mówiąc, żeby Alvaro namieszał nie chodziło mi o to, żeby zaczęła rozmyślać nad związkiem z nim. XD I jak mogłaś zniszczyć mój sposób na wymuszanie rozdziałów!!! XD
A tak btw to rozdzialik meeega i czekam na nexta 😘😘😘
Jeszcze 2 komy!!! Hihihi
OdpowiedzUsuńHejka hej :D Ten Umberto mnie wkurza ! Co on sobie wgl myśli, ale cieszę się, że Angie chociaż nie leci w ramiona Pablo (jak to brzmi, ale nie mam weny) A wgl to rozdział fantastyczny :* Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPliz... Zlitujcie się i napiszcie ten jeden komentarz!!! XD
OdpowiedzUsuńJeej jest rozdział jak zawsze mega. Jakie słodkie rozmowy kc :* ten Umberto trochę namieszał, ale bez tego to nie byłoby fabuły. Czekam na nexta i życzę weny.
OdpowiedzUsuń