Rozdział 20
W końcu nadszedł dzień, na który wyczekiwałam bardzo długo i odliczałam każdą godzinę do jego nadejścia. Wyjście ze szpitala. Leżałam tam pełen tydzień, który wykończył mnie bardziej niż mogłoby to zrobić ciągłe bieganie, czy chodzenie po górach. Co dzień przychodził do mnie Pablo i German, zauważałam gołym okiem, że mężczyźni ze sobą nie przepadają i nawet kilka razy panowała pomiędzy nimi bojowa atmosfera, jednak, gdy pytałam się o powód ich agresji, natychmiast zmieniali temat. Dosyć często odwiedzała mnie Violetta, a raz nawet pojawili się uczniowie studia. Bliscy opowiadali mi różne historie z mojego życia, przynosili albumy ze zdjęciami, przez co zaczęłam przypominać sobie niektóre wydarzenia z mojego życia.Razem z wypisem otrzymałam tygodniowe zwolnienie i z lekarzem stwierdziliśmy, że na jakiś czas powinnam wprowadzić się do willi Castillo, gdzie w nagłym przypadku Olga mogłaby mi pomóc.
Do sali wkroczył uśmiechnięty German, który przywitał mnie szybkim całusem w policzek, po czym zabrał ode mnie torbę, gdzie znajdowały się moje rzeczy i proponując mi ramię, wyszliśmy ze szpitala.
Zaparkowaliśmy pod potężną rezydencją z ogrodem do niej przyłączonym. Gdy wyszłam z samochodu i moje stopy spoczęły na kamiennej kostce, spojrzałam na przepiękną willę, zapierającą dech w piersiach. Dom wydał mi się znajomy i jednocześnie zupełnie obcy; jakby wyciągnięty był z jakiejś magicznej krainy.
- Witaj znów w domu- Szwagier wyrwał mnie ze świata fantazji i otworzył ciemne drzwi wejściowe, dając znak skinięciem głowy, abym weszła pierwsza. Powitały mnie ramiona wzruszonej, czarnowłosej gosposi, która mocno mnie uścisnęła tarasując przejście obładowanemu moimi torbami Germanowi.
- Moja kruszynka wróciła! Jak ty zmizerniałaś! Angeles, widzę, że pan German cię nie przypilnował- Zachichotałam w ramię kobiety.- Za niedługo obiad, zaraz leć do swojej sypialni się rozpakować i ubrać cieplejsze rzeczy!- Rozkazała i wypuściła mnie z ramion.
-Gdzie był...?
-Choć, zaprowadzę cię- Oświadczył German i ruszył po schodach na górne piętro. Będąc na górze skręciliśmy w lewo i zatrzymaliśmy się pod jednymi z tak samo wyglądających drzwi. - To tu- Nacisnął klamkę i wprowadził mnie do środka. Mój umysł otrzeźwiał, gdy zobaczyłam wnętrze pomieszczenia. Przed oczami zawirowało mi kilka wspomnień związanych z tym pokojem.
Promienie słońca wpadające przez okna każdego poranka
Mój głos odbijający się o błękitne ściany, gdy śpiewałam
Biała róża leżąca na poduszce obok, kiedy się przebudziłam
-Angie?!!
-Tak?- Spytałam zdziwiona, podniesionym tonem bruneta.
- Mówię do ciebie od kilku minut, a ty stoisz jak zaczarowana. Wszystko w porządku?
-Tak- Mruknęłam- Po prostu przypomniałam sobie kilka rzeczy, które miały tu miejsce.- Zostałam sama, szwagier opuścił pomieszczenie, cichutko zamykając za sobą ciemnie drzwi. Westchnęłam ciężko, siadając na łóżku i zatapiając się w jego miękkim materacu. Mój wzrok powędrował na białe biurko, na którym leżała jasno beżowa róża obwiązana w łodydze czerwoną wstążką. Wiedziałam od kogo to. Leniwym krokiem i z dziarskim uśmiechem podeszłam do mebla i najostrożniej jak mogłam chwyciłam w dłonie kwiat i jak to robiłam za każdym razem, przejechałam palcami po delikatnych płatkach.
Wahadło zegara bujało się w tą i z powrotem, za każdym razem wydając z siebie charakterystyczny tykający dźwięk. Minutnik mozolnie się przesuwał, kiedy ja siedziałam na różowej kanapie i niecierpliwie czekałam na powrót siostry. Moja granatowa tiulowa sukienka sięgała mi do połowy łydek, więc zakrywała blizny z "tamtego strasznego okresu" jak zwykłam to nazywać.
Lakierowane szpilki błyszczały się, a ja spoglądałam na nie kątem oka z lekkim uśmiechem, gdyż moja siostra występowała w tych butach pierwszy raz, a następnie podarowała je mnie.
Zerwałam się z kanapy i jako pierwsza podbiegłam otworzyć drzwi po usłyszeniu dzwonka. Kąciki moich ust automatycznie opadły jak tylko w drzwiach, zamiast roześmianej siostry, zobaczyłam dwóch policjantów ze srogimi minami.
- Słucham?- Spytałam zawiedziona, lecz nadal lekko przejęta.
- Rodzina Saramego?- Zapytał jeden z nich. Starszy mężczyzna z siwą brodą oraz jego młody kolega wepchnęli się do mieszkania i nakazali usiąść.
- Dzisiejszym samolotem z Wenecji do Buenos Aires leciała Maria Saramego, państwa córka, prawda?- Rodzice pokiwali twierdząco głowami, a na ich twarzach wymalowanie było zdziwienie i niemałe przerażenie. - Był wypadek. Samolot miał uszkodzone silniki, a na dodatek jeden zepsuł się w locie. Samolot nawet nie miał szansy lądować...
-Czy to znaczy..?
- Państwa córka nie żyje- Odparł smutnym głosem młodszy policjant. Nie wiem co się tam dalej działo, zerwałam się z kanapy i w środku zimy wybiegłam z domu w cienkiej sukience i cennych butach od siostry. Nie liczyło się wtedy nic.
Wytarłam z policzków słone łzy i poczułam nagłą potrzebę przytulenia się do kogoś, najlepiej do samej Maryi, jednak nie było to możliwe. Sięgnęłam po telefon i napisałam szybką wiadomość.
Możesz tu przyjść?
Proszę
Nie całe pięć minut później w moim pokoju pojawił się German.
- Co się stało...?- Zapytał, jednak zamilkł, kiedy zobaczył moją zapłakaną twarz. Podeszłam do niego i mocno się w niego wtuliłam, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Intensywne, męskie perfumy dotarły do mojego nosa dając mi tym samym ukojenie. Nadal trzymając go w szczelnym uścisku zrobiłam kilka kroków w tył, przeciągając go za sobą i usiedliśmy na łóżku.
-Przypomniało mi się, kiedy przyszli ci ludzie i powiedzieli o śmierci Maryi- Wyszlochałam w jego ramie mocząc jego koszule łzami. - Ja chce pamiętać już wszystko- Wychlipałam zachrypniętym od płaczu głosem.
- Poczekaj tu chwileczkę- Pogłaskał mnie po policzku i przykrył kocem leżącym na fotelu w rogu pokoju. Po kilku minutach wrócił z trzema ogromnymi albumami, dwoma kubkami herbaty. Usiadł obok mnie i wszedł pod koc szczelniej nas nim opatulając i otworzył pierwszy z albumów zawierających zdjęcia. Następne, długie godziny spędziliśmy na oglądaniu zdjęć z dawnych lat, kiedy jeszcze żyła moja siostra.
Otworzyłam leniwie oczy i mimowolnie zerknęłam na zegar wskazujący późny wieczór. Leżałam wtulona w szwagra, który z kolei ułożony był na mojej poduszce i obejmował mnie jedną ręką. Albumy leżały w nogach łóżka, a puste filiżanki po herbacie na podłodze. Przemknęła mi myśl, aby go obudzić, jednak z drugiej strony było mi przyjemnie w jego ramionach, więc po prostu zamknęłam oczy, z zamiarem ponownego odpłynięcia do krainy Morfeusza.
Gdy ponownie się obudziłam, szwagra obok już nie było. Uświadamiając sobie, że przespałam ponad dziesięć godzin, więc niechętnie, ale postanowiłam wstać i w końcu powrócić do normalnego życia.Po porannej toalecie i ubraniu się w jasne spodnie i błękitną bluzkę zeszłam ze schodów na śniadanie z ogromną chęcią na rozmowę z resztą domowników. Okazało się niestety, że poza mną, w domu nie ma nikogo. German z Ramallo zapewne byli na spotkaniu, Violetta w studio, a Olga pewnie ruszyła na zakupy.
Dzień zleciał mi na robieniu porządków świątecznych w moich szafach z ubraniami. Z uśmiechem na ustach pozbyłam się rzeczy, które mi się nie podobały oraz te z wartością sentymentalną pozwoliły mi przypomnieć sobie kilka rzeczy.
Gdy nastało wczesne popołudnie na moja sypialnia niemal lśniła postanowiłam wziąć odprężającą kąpiel.
German POV
Wróciłem do domu zmęczony i wkurzony zachowaniem jednego mojego klienta, dla którego dzisiaj poświęciłem cały mój dzień, na co on odpłacił się zwykłym chamstwem. Gdy wszedłem na piętro i zmierzałem ospałym krokiem do swojej sypialni, kiedy podniosłem swój wzrok...
Stała przede mną w samym ręczniku. Tylko. Ręczniku. Same wyobrażenia o niej nago przysparzały mi spory problem, a co teraz?Co, kiedy stoi przede mną tylko z kawałkiem materiału? Wyglądała wtedy tak seksownie i pociągającą. To najbardziej intymna chwila pomiędzy nami od pamiętnego pocałunku na bankiecie kilka miesięcy temu. Przez ten cały czas Angie próbowała uniknąć bliższych kontaktów ze mną, a ja pomimo, że tego nie chciałem, robiłem to samo. Sam widok ciotki mojej córki mnie cieszył. Co dopiero, kiedy mogłem ją pocałować, przytulić. Widok jej tak niepewnej i zawstydzonej mnie podniecił. Cały ten czas patrzeliśmy sobie w oczy, przez co czułem, że jeżeli mnie zaraz choćby nie dotknie to oszaleje. Zrobiłem krok w jej stronę i teraz dzieliły nas tylko milimetry. Mogłem wyczuć jej przyśpieszone tętno i oddech. Widziałem jak szybko unosi się jej klatka piersiowa. Delikatnie ująłem jej policzek i gwałtownie przyparłem do ściany. Widziałem i czułem, że jest tak samo podniecona jak ja. Jednak jej niepewność sprawiała, że to ja miałem nad tym kontrolę. Przyparłem swoje czoło o jej, aby jeszcze z bliższej odległości móc się wpatrywać w jej ciemnoniebieskie tęczówki. Widziałem w nich pożądanie, ten sam pociąg, który czułem ja.
Nie spuszczając z niej wzroku, palcami lewej dłoni muskałem jej skórę tuż pod obojczykiem. Przymknęła oczy i gwałtownie wciągnęła powietrze.
- German- Jęknęła ledwo słyszalnie, a ja uśmiechnąłem się zwycięsko. Już zaplanowałem to, aby ją pocałować, ale zablokowała mnie jej dłoń, którą zdecydowanie ułożyła na moim torsie,
Spojrzała mi prosto w oczy, widziałem w jej wyrazie ogromną niepewność, połączoną ze strachem, zupełnie jakby chciała coś powiedzieć, ale nie była pewna czy to dobra decyzja. Uchyliła lekko usta i zbliżyła je do moich. Kiedy złączyliśmy się w pocałunku, zrozumiałem, że możliwe jest, abym poczuł motylki po śmierci żony.
Delikatne i subtelne pocałunki w chwilę przerodziły się w namiętne i coraz bardziej wzbudzały nasze pożądanie względem siebie. Objąłem kobietę ręką w tali i pociągnąłem ją w stronę mojej sypialni. Po tym, kiedy pomogłem jej zasiąść na łóżku, wyjąłem z barku butelkę dobrego, słodkiego wina i nalałem je do dwóch kieliszków. Gdy się odwróciłem zobaczyłam jak moja szwagierka, wcześniej owiniętą skrawkiem beżowego materiału, to teraz, siedziała ubrana w moją błękitną koszulę. Zmierzyłem ją wygłodniałym wzrokiem. Gołym okiem widać było, że nie miała na sobie bielizny. Zdradzały ją jej piersi, które apetycznie wyglądając prześwitywały przez materiał ubrania.Podałem kobiecie jeden z kieliszków i usiadłem obok niej, obejmując i opierając się o ramę łóżka.
- Myślisz, że to powinno się teraz dziać?- Zapytała w końcu układając dłoń na moim torsie i delikatnie zaczęła go miziać.
-Co masz na myśli?- Spytałem po chwili namysłu, stwierdzając, że nie potrafię zrozumieć.
- To, że nie zachowujemy się tak jak powinniśmy. Jestem twoją szwagierką i leże prawie naga w twoim łóżku.
-Mi się to akurat podoba- Odpowiedziałem krótko i zabrałem jej kieliszek, odstawiając razem z moim na szafce nocnej. Następnie objąłem ją i kierowałem tak, że leżała pode mną i mogliśmy kontynuować nasze wcześniejsze namiętności.
Od autorki: Jeszcze żyję!
Na sam początek chcę was przeprosić za moją nieobecność. Niestety szkoła to nie bajka, a jakieś oceny wypada mieć. Zawsze, kiedy planowałam coś napisać to kończyło się tak, że wracałam ze szkoły po 18, potem jeszcze nauka, zajęia, egzaminy... I na serio czasu nie było.
Teraz postaram się wrzucać rozdziały raz, może dwa razy w mięsiącu. Oczywiśie w ferie bedzie częściej.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i pomimo przerwy nie jest dużo gorszy od pozostałych.
Jutro jest wigilia więc:
życzę wszystkim moim czytelnikom zdrowia, szczęścia, uśmiechu, radości, sukcesów czy to w szkole czy spełnianiu się pasji.
Żebyście ten wyjątkowy okres w roku spędzili z rodziną, obejrzeli tego Kevina, którego nikt nie lubi, a jednak wszyscy go oglądają. Żeby prezenty, które dostaniecie sprawiły wam taką samą radość jak bliskim, którym wy robiliście świąteczne podarunki. Żeby nikt z was nie przejmował się problemami oraz nie czuł się samotny w tegoroczne święta.
Nowy rok za niecałe dwa tygodnie, więc pijanego sylwestra!
Aby rok 2017 przyniósł wam samych dobrych wspomnień i wydawał się magiczny. Żeby wasi przyjaciele byli przy was, wszystkim, na których czekają ważne decyzję lub terminy: powodzenia! I pamiętajcie, nigdy nie próbujcie zmieniać się dla kogoś.
Spełnienia wszystkich marzeń!
Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku.
Do sali wkroczył uśmiechnięty German, który przywitał mnie szybkim całusem w policzek, po czym zabrał ode mnie torbę, gdzie znajdowały się moje rzeczy i proponując mi ramię, wyszliśmy ze szpitala.
Zaparkowaliśmy pod potężną rezydencją z ogrodem do niej przyłączonym. Gdy wyszłam z samochodu i moje stopy spoczęły na kamiennej kostce, spojrzałam na przepiękną willę, zapierającą dech w piersiach. Dom wydał mi się znajomy i jednocześnie zupełnie obcy; jakby wyciągnięty był z jakiejś magicznej krainy.
- Witaj znów w domu- Szwagier wyrwał mnie ze świata fantazji i otworzył ciemne drzwi wejściowe, dając znak skinięciem głowy, abym weszła pierwsza. Powitały mnie ramiona wzruszonej, czarnowłosej gosposi, która mocno mnie uścisnęła tarasując przejście obładowanemu moimi torbami Germanowi.
- Moja kruszynka wróciła! Jak ty zmizerniałaś! Angeles, widzę, że pan German cię nie przypilnował- Zachichotałam w ramię kobiety.- Za niedługo obiad, zaraz leć do swojej sypialni się rozpakować i ubrać cieplejsze rzeczy!- Rozkazała i wypuściła mnie z ramion.
-Gdzie był...?
-Choć, zaprowadzę cię- Oświadczył German i ruszył po schodach na górne piętro. Będąc na górze skręciliśmy w lewo i zatrzymaliśmy się pod jednymi z tak samo wyglądających drzwi. - To tu- Nacisnął klamkę i wprowadził mnie do środka. Mój umysł otrzeźwiał, gdy zobaczyłam wnętrze pomieszczenia. Przed oczami zawirowało mi kilka wspomnień związanych z tym pokojem.
Promienie słońca wpadające przez okna każdego poranka
Mój głos odbijający się o błękitne ściany, gdy śpiewałam
Biała róża leżąca na poduszce obok, kiedy się przebudziłam
-Angie?!!
-Tak?- Spytałam zdziwiona, podniesionym tonem bruneta.
- Mówię do ciebie od kilku minut, a ty stoisz jak zaczarowana. Wszystko w porządku?
-Tak- Mruknęłam- Po prostu przypomniałam sobie kilka rzeczy, które miały tu miejsce.- Zostałam sama, szwagier opuścił pomieszczenie, cichutko zamykając za sobą ciemnie drzwi. Westchnęłam ciężko, siadając na łóżku i zatapiając się w jego miękkim materacu. Mój wzrok powędrował na białe biurko, na którym leżała jasno beżowa róża obwiązana w łodydze czerwoną wstążką. Wiedziałam od kogo to. Leniwym krokiem i z dziarskim uśmiechem podeszłam do mebla i najostrożniej jak mogłam chwyciłam w dłonie kwiat i jak to robiłam za każdym razem, przejechałam palcami po delikatnych płatkach.
Wahadło zegara bujało się w tą i z powrotem, za każdym razem wydając z siebie charakterystyczny tykający dźwięk. Minutnik mozolnie się przesuwał, kiedy ja siedziałam na różowej kanapie i niecierpliwie czekałam na powrót siostry. Moja granatowa tiulowa sukienka sięgała mi do połowy łydek, więc zakrywała blizny z "tamtego strasznego okresu" jak zwykłam to nazywać.
Lakierowane szpilki błyszczały się, a ja spoglądałam na nie kątem oka z lekkim uśmiechem, gdyż moja siostra występowała w tych butach pierwszy raz, a następnie podarowała je mnie.
Zerwałam się z kanapy i jako pierwsza podbiegłam otworzyć drzwi po usłyszeniu dzwonka. Kąciki moich ust automatycznie opadły jak tylko w drzwiach, zamiast roześmianej siostry, zobaczyłam dwóch policjantów ze srogimi minami.
- Słucham?- Spytałam zawiedziona, lecz nadal lekko przejęta.
- Rodzina Saramego?- Zapytał jeden z nich. Starszy mężczyzna z siwą brodą oraz jego młody kolega wepchnęli się do mieszkania i nakazali usiąść.
- Dzisiejszym samolotem z Wenecji do Buenos Aires leciała Maria Saramego, państwa córka, prawda?- Rodzice pokiwali twierdząco głowami, a na ich twarzach wymalowanie było zdziwienie i niemałe przerażenie. - Był wypadek. Samolot miał uszkodzone silniki, a na dodatek jeden zepsuł się w locie. Samolot nawet nie miał szansy lądować...
-Czy to znaczy..?
- Państwa córka nie żyje- Odparł smutnym głosem młodszy policjant. Nie wiem co się tam dalej działo, zerwałam się z kanapy i w środku zimy wybiegłam z domu w cienkiej sukience i cennych butach od siostry. Nie liczyło się wtedy nic.
Wytarłam z policzków słone łzy i poczułam nagłą potrzebę przytulenia się do kogoś, najlepiej do samej Maryi, jednak nie było to możliwe. Sięgnęłam po telefon i napisałam szybką wiadomość.
Możesz tu przyjść?
Proszę
Nie całe pięć minut później w moim pokoju pojawił się German.
- Co się stało...?- Zapytał, jednak zamilkł, kiedy zobaczył moją zapłakaną twarz. Podeszłam do niego i mocno się w niego wtuliłam, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Intensywne, męskie perfumy dotarły do mojego nosa dając mi tym samym ukojenie. Nadal trzymając go w szczelnym uścisku zrobiłam kilka kroków w tył, przeciągając go za sobą i usiedliśmy na łóżku.
-Przypomniało mi się, kiedy przyszli ci ludzie i powiedzieli o śmierci Maryi- Wyszlochałam w jego ramie mocząc jego koszule łzami. - Ja chce pamiętać już wszystko- Wychlipałam zachrypniętym od płaczu głosem.
- Poczekaj tu chwileczkę- Pogłaskał mnie po policzku i przykrył kocem leżącym na fotelu w rogu pokoju. Po kilku minutach wrócił z trzema ogromnymi albumami, dwoma kubkami herbaty. Usiadł obok mnie i wszedł pod koc szczelniej nas nim opatulając i otworzył pierwszy z albumów zawierających zdjęcia. Następne, długie godziny spędziliśmy na oglądaniu zdjęć z dawnych lat, kiedy jeszcze żyła moja siostra.
Otworzyłam leniwie oczy i mimowolnie zerknęłam na zegar wskazujący późny wieczór. Leżałam wtulona w szwagra, który z kolei ułożony był na mojej poduszce i obejmował mnie jedną ręką. Albumy leżały w nogach łóżka, a puste filiżanki po herbacie na podłodze. Przemknęła mi myśl, aby go obudzić, jednak z drugiej strony było mi przyjemnie w jego ramionach, więc po prostu zamknęłam oczy, z zamiarem ponownego odpłynięcia do krainy Morfeusza.
Gdy ponownie się obudziłam, szwagra obok już nie było. Uświadamiając sobie, że przespałam ponad dziesięć godzin, więc niechętnie, ale postanowiłam wstać i w końcu powrócić do normalnego życia.Po porannej toalecie i ubraniu się w jasne spodnie i błękitną bluzkę zeszłam ze schodów na śniadanie z ogromną chęcią na rozmowę z resztą domowników. Okazało się niestety, że poza mną, w domu nie ma nikogo. German z Ramallo zapewne byli na spotkaniu, Violetta w studio, a Olga pewnie ruszyła na zakupy.
Dzień zleciał mi na robieniu porządków świątecznych w moich szafach z ubraniami. Z uśmiechem na ustach pozbyłam się rzeczy, które mi się nie podobały oraz te z wartością sentymentalną pozwoliły mi przypomnieć sobie kilka rzeczy.
Gdy nastało wczesne popołudnie na moja sypialnia niemal lśniła postanowiłam wziąć odprężającą kąpiel.
German POV
Wróciłem do domu zmęczony i wkurzony zachowaniem jednego mojego klienta, dla którego dzisiaj poświęciłem cały mój dzień, na co on odpłacił się zwykłym chamstwem. Gdy wszedłem na piętro i zmierzałem ospałym krokiem do swojej sypialni, kiedy podniosłem swój wzrok...
Stała przede mną w samym ręczniku. Tylko. Ręczniku. Same wyobrażenia o niej nago przysparzały mi spory problem, a co teraz?Co, kiedy stoi przede mną tylko z kawałkiem materiału? Wyglądała wtedy tak seksownie i pociągającą. To najbardziej intymna chwila pomiędzy nami od pamiętnego pocałunku na bankiecie kilka miesięcy temu. Przez ten cały czas Angie próbowała uniknąć bliższych kontaktów ze mną, a ja pomimo, że tego nie chciałem, robiłem to samo. Sam widok ciotki mojej córki mnie cieszył. Co dopiero, kiedy mogłem ją pocałować, przytulić. Widok jej tak niepewnej i zawstydzonej mnie podniecił. Cały ten czas patrzeliśmy sobie w oczy, przez co czułem, że jeżeli mnie zaraz choćby nie dotknie to oszaleje. Zrobiłem krok w jej stronę i teraz dzieliły nas tylko milimetry. Mogłem wyczuć jej przyśpieszone tętno i oddech. Widziałem jak szybko unosi się jej klatka piersiowa. Delikatnie ująłem jej policzek i gwałtownie przyparłem do ściany. Widziałem i czułem, że jest tak samo podniecona jak ja. Jednak jej niepewność sprawiała, że to ja miałem nad tym kontrolę. Przyparłem swoje czoło o jej, aby jeszcze z bliższej odległości móc się wpatrywać w jej ciemnoniebieskie tęczówki. Widziałem w nich pożądanie, ten sam pociąg, który czułem ja.
Nie spuszczając z niej wzroku, palcami lewej dłoni muskałem jej skórę tuż pod obojczykiem. Przymknęła oczy i gwałtownie wciągnęła powietrze.
- German- Jęknęła ledwo słyszalnie, a ja uśmiechnąłem się zwycięsko. Już zaplanowałem to, aby ją pocałować, ale zablokowała mnie jej dłoń, którą zdecydowanie ułożyła na moim torsie,
Spojrzała mi prosto w oczy, widziałem w jej wyrazie ogromną niepewność, połączoną ze strachem, zupełnie jakby chciała coś powiedzieć, ale nie była pewna czy to dobra decyzja. Uchyliła lekko usta i zbliżyła je do moich. Kiedy złączyliśmy się w pocałunku, zrozumiałem, że możliwe jest, abym poczuł motylki po śmierci żony.
Delikatne i subtelne pocałunki w chwilę przerodziły się w namiętne i coraz bardziej wzbudzały nasze pożądanie względem siebie. Objąłem kobietę ręką w tali i pociągnąłem ją w stronę mojej sypialni. Po tym, kiedy pomogłem jej zasiąść na łóżku, wyjąłem z barku butelkę dobrego, słodkiego wina i nalałem je do dwóch kieliszków. Gdy się odwróciłem zobaczyłam jak moja szwagierka, wcześniej owiniętą skrawkiem beżowego materiału, to teraz, siedziała ubrana w moją błękitną koszulę. Zmierzyłem ją wygłodniałym wzrokiem. Gołym okiem widać było, że nie miała na sobie bielizny. Zdradzały ją jej piersi, które apetycznie wyglądając prześwitywały przez materiał ubrania.Podałem kobiecie jeden z kieliszków i usiadłem obok niej, obejmując i opierając się o ramę łóżka.
- Myślisz, że to powinno się teraz dziać?- Zapytała w końcu układając dłoń na moim torsie i delikatnie zaczęła go miziać.
-Co masz na myśli?- Spytałem po chwili namysłu, stwierdzając, że nie potrafię zrozumieć.
- To, że nie zachowujemy się tak jak powinniśmy. Jestem twoją szwagierką i leże prawie naga w twoim łóżku.
-Mi się to akurat podoba- Odpowiedziałem krótko i zabrałem jej kieliszek, odstawiając razem z moim na szafce nocnej. Następnie objąłem ją i kierowałem tak, że leżała pode mną i mogliśmy kontynuować nasze wcześniejsze namiętności.
Od autorki: Jeszcze żyję!
Na sam początek chcę was przeprosić za moją nieobecność. Niestety szkoła to nie bajka, a jakieś oceny wypada mieć. Zawsze, kiedy planowałam coś napisać to kończyło się tak, że wracałam ze szkoły po 18, potem jeszcze nauka, zajęia, egzaminy... I na serio czasu nie było.
Teraz postaram się wrzucać rozdziały raz, może dwa razy w mięsiącu. Oczywiśie w ferie bedzie częściej.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i pomimo przerwy nie jest dużo gorszy od pozostałych.
Jutro jest wigilia więc:
życzę wszystkim moim czytelnikom zdrowia, szczęścia, uśmiechu, radości, sukcesów czy to w szkole czy spełnianiu się pasji.
Żebyście ten wyjątkowy okres w roku spędzili z rodziną, obejrzeli tego Kevina, którego nikt nie lubi, a jednak wszyscy go oglądają. Żeby prezenty, które dostaniecie sprawiły wam taką samą radość jak bliskim, którym wy robiliście świąteczne podarunki. Żeby nikt z was nie przejmował się problemami oraz nie czuł się samotny w tegoroczne święta.
Nowy rok za niecałe dwa tygodnie, więc pijanego sylwestra!
Aby rok 2017 przyniósł wam samych dobrych wspomnień i wydawał się magiczny. Żeby wasi przyjaciele byli przy was, wszystkim, na których czekają ważne decyzję lub terminy: powodzenia! I pamiętajcie, nigdy nie próbujcie zmieniać się dla kogoś.
Spełnienia wszystkich marzeń!
Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku.
Mmm... Mraśnie... Doszło do czegoś? 😉 Czekam na neeexta! A jako, że jak pisałaś, jutro jest wigilia życzę ci w baletowym stylu: Wesołego jajka! ( Tak,ja i moje koleżanki jesteśmy stuknięte, ale cóż, życie) 😘
OdpowiedzUsuńJA AKURAT LUBIĘ KEVINA ❤❤❤♡♡♡
OdpowiedzUsuńO MÓJ BORZE! ANGIE I GERMAN! JESTEM W SZOKU. I JESTEM ZAKOCHANA WW TYM ROZDZIALE.
(i oczywiście czekam na next)
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńNie no kurdeeeee.........!!!! SZALEJEEEE!! Psychoza -,- Paulii nie rob mi tego 😭😭 daj mi nextt😭😭 Uwielbiam twojego blogaa.. Czy dojdzie do czegos WIEKSZEGO?? Hmm... Podpowiadam to wymaga koldry i poduszek (woow zbuduja baze!!!) XDD Psychoza, tak, wiem. wiem.... Nie moge sie doczekac, dodaj next plooseee 😏😏💕😔👙🎀💫😛😨😶😢😢
OdpowiedzUsuńCzekam...i czekam... i czekam...
OdpowiedzUsuńJa także, także, także
OdpowiedzUsuńNie wiem jak inni, ale ja dalej czekam na nowy rozdział 😘😘😘
OdpowiedzUsuń