Rozdział 30
Rozdział dedykowany Edycie Podkówce
Zmarszczyłam lekko nos, kiedy siedziałam na miękkim czarnym fotelu z długopisem w dłoni, którym stukałam o blat biurka przyprawiając Germana w niemałą frustracje.
- Angie, błagam cię, przestań.- Upomniał inżynier wbijając we mnie czekoladowe spojrzenie.
- Ehm...- Mruknęłam, zaprzestając swoją czynność i tym razem owijając długopis wokół palców, przewracając go. Co jak co, ale musiałam coś zrobić z rękoma, nawet jeśli dla niektórych było to irytujące.
- Wiesz, że jeśli nie chcesz to nie musisz tego robić? - Zapytał ostrożnie, kładąc swoją dłoń na moim kolanie. Siedziałam naprzeciwko jego fotela prezesa w jego firmie, ze wzrokiem wpitym w kartkę papieru.
- German, dobrze wiesz, że chce ci pomóc. A to nie stanowi dla mnie problemu.- Odparłam łagodnie, posyłając mu delikatny uśmiech.
Brunet kilka dni temu wyznał mi, że jego firma ma niewielkie problemy. Otóż, mając dużą ilość rachunków, kontraktów i spotkań oraz słabą organizację, mój ukochany, nawet z pomocą Ramallo nie potrafił nadążyć ze wszystkim. Dlatego bez zastanowienia zaproponowałam, a właściwie narzuciłam swoją pomoc. - Tylko powiedz mi co mam zrobić.- Odrzuciłam długopis sama siebie zaczynając tym drażnić.
- Myślałem o tym, co ci przypisać. Wiem, że masz dużo pracy w studio, więc najprościej będzie jeżeli zajmiesz się organizacją.
- Organizacją?- Podniosłam swoje spojrzenie, aby zerknąć w jego piękne tęczówki. Odruchowo sięgnęłam wzrokiem na jego usta, jednak fakt, że rozmawialiśmy o pracy, sprawił, że z powrotem spojrzałam w jego oczy.
- Będziesz zapisywała spotkania, segregowała różne dokumenty, prezentacje,jaką wypłatę dostanie jaki pracownik i w jakim terminie- Odparł wprawiając palce ręki na moim kolanie w ruch, gładząc przyjemnie moją skórę, przyprawiając mnie tym o dreszcze. Dotknęłam jego ręki i zdecydowanym ruchem zrzuciłam ją z mojej nogi.
- Rozpraszasz mnie- Wyjaśniłam, na co on spojrzał na mnie zdziwiony i wybuchł śmiechem. - Więc gdzie mam pracować?- Zmieniłam temat, zakładając nogę na nogę, skrzywiając twarz w grymasie, gdy poczułam, że jedna ze szpilek zaczęła boleśnie obcierać moją stopę.
- Chodź- Wyciągnął w moją stronę dłoń, która bez zawahania złapałam i obejmując mnie w talii wyprowadził z biura. Skręciliśmy w lewą stronę i zatrzymaliśmy się pod drzwiami obok gabinetu Germana. Sięgnął do klamki i otworzył drzwi dając znak gestem ręki, żebym weszła pierwsza. Mój... gabinet? O ile tak mogłam to nazwać był pomieszczeniem znacznie mniejszym od biura bruneta, jednak wielkie okno i jasna kolorystyka sprawiała, że wyglądało na większe niż faktycznie było.
- Jest bardzo ładne.- Przyznałam rozglądając się i dotykając blatu siwego biurka.-Dziękuję.- Poczułam dłonie oplątane na mojej talii, obejmujące mnie od tyłu.
- To ja ci dziękuję za pomoc.- Odwróciłam się przodem do mężczyzny, ustałam na palcach i delikatnie musnęłam jego usta, zaraz się odsuwając.
- Tylko tyle?
- Na więcej musisz poczekać do wieczora- Wyszeptałam uwodzicielskim tonem z uniesionym kącikiem ust. - Em... co mam teraz zrobić? - Spytałam tracąc całą pewność, gdy przypomniałam sobie po co tu jestem.
- W komputerze masz grafiki moich spotkań, a w teczce w szufladach dokumenty. W razie czego pytaj, dobrze?- W odpowiedzi pokiwałam głową i zatopiłam się w fotelu przy biurku. - Jesteś pewna, że chcesz mi pomóc? To naprawdę nie jest konieczne... Nie chce cię wykorzystywać.
Zmarszczyłam lekko nos, kiedy siedziałam na miękkim czarnym fotelu z długopisem w dłoni, którym stukałam o blat biurka przyprawiając Germana w niemałą frustracje.
- Angie, błagam cię, przestań.- Upomniał inżynier wbijając we mnie czekoladowe spojrzenie.
- Ehm...- Mruknęłam, zaprzestając swoją czynność i tym razem owijając długopis wokół palców, przewracając go. Co jak co, ale musiałam coś zrobić z rękoma, nawet jeśli dla niektórych było to irytujące.
- Wiesz, że jeśli nie chcesz to nie musisz tego robić? - Zapytał ostrożnie, kładąc swoją dłoń na moim kolanie. Siedziałam naprzeciwko jego fotela prezesa w jego firmie, ze wzrokiem wpitym w kartkę papieru.
- German, dobrze wiesz, że chce ci pomóc. A to nie stanowi dla mnie problemu.- Odparłam łagodnie, posyłając mu delikatny uśmiech.
Brunet kilka dni temu wyznał mi, że jego firma ma niewielkie problemy. Otóż, mając dużą ilość rachunków, kontraktów i spotkań oraz słabą organizację, mój ukochany, nawet z pomocą Ramallo nie potrafił nadążyć ze wszystkim. Dlatego bez zastanowienia zaproponowałam, a właściwie narzuciłam swoją pomoc. - Tylko powiedz mi co mam zrobić.- Odrzuciłam długopis sama siebie zaczynając tym drażnić.
- Myślałem o tym, co ci przypisać. Wiem, że masz dużo pracy w studio, więc najprościej będzie jeżeli zajmiesz się organizacją.
- Organizacją?- Podniosłam swoje spojrzenie, aby zerknąć w jego piękne tęczówki. Odruchowo sięgnęłam wzrokiem na jego usta, jednak fakt, że rozmawialiśmy o pracy, sprawił, że z powrotem spojrzałam w jego oczy.
- Będziesz zapisywała spotkania, segregowała różne dokumenty, prezentacje,jaką wypłatę dostanie jaki pracownik i w jakim terminie- Odparł wprawiając palce ręki na moim kolanie w ruch, gładząc przyjemnie moją skórę, przyprawiając mnie tym o dreszcze. Dotknęłam jego ręki i zdecydowanym ruchem zrzuciłam ją z mojej nogi.
- Rozpraszasz mnie- Wyjaśniłam, na co on spojrzał na mnie zdziwiony i wybuchł śmiechem. - Więc gdzie mam pracować?- Zmieniłam temat, zakładając nogę na nogę, skrzywiając twarz w grymasie, gdy poczułam, że jedna ze szpilek zaczęła boleśnie obcierać moją stopę.
- Chodź- Wyciągnął w moją stronę dłoń, która bez zawahania złapałam i obejmując mnie w talii wyprowadził z biura. Skręciliśmy w lewą stronę i zatrzymaliśmy się pod drzwiami obok gabinetu Germana. Sięgnął do klamki i otworzył drzwi dając znak gestem ręki, żebym weszła pierwsza. Mój... gabinet? O ile tak mogłam to nazwać był pomieszczeniem znacznie mniejszym od biura bruneta, jednak wielkie okno i jasna kolorystyka sprawiała, że wyglądało na większe niż faktycznie było.
- Jest bardzo ładne.- Przyznałam rozglądając się i dotykając blatu siwego biurka.-Dziękuję.- Poczułam dłonie oplątane na mojej talii, obejmujące mnie od tyłu.
- To ja ci dziękuję za pomoc.- Odwróciłam się przodem do mężczyzny, ustałam na palcach i delikatnie musnęłam jego usta, zaraz się odsuwając.
- Tylko tyle?
- Na więcej musisz poczekać do wieczora- Wyszeptałam uwodzicielskim tonem z uniesionym kącikiem ust. - Em... co mam teraz zrobić? - Spytałam tracąc całą pewność, gdy przypomniałam sobie po co tu jestem.
- W komputerze masz grafiki moich spotkań, a w teczce w szufladach dokumenty. W razie czego pytaj, dobrze?- W odpowiedzi pokiwałam głową i zatopiłam się w fotelu przy biurku. - Jesteś pewna, że chcesz mi pomóc? To naprawdę nie jest konieczne... Nie chce cię wykorzystywać.
-Chcę ci pomoc i to zrobię.- Zdecydowałam głosem nie znoszącym sprzeciwu uśmiechając się przy tym szeroko. German odpowiedział mi niezrozumiałym mruknięciem i nim się spostrzegłam zostałam sama. Z westchnięciem otworzyłam pierwszą z szuflad, gdzie znalazłam kilka zapełnionych po brzegi teczek. Wyciągnęłam je i z hukiem położyłam na biurko, zastanawiając się jakim cudem na szuflada zdołała utrzymać taki ciężar.
Całe po południe miałam bardzo zabiegane. Jak się okazało, German jest rzeczywiście niezorganizowany, o wiele bardziej niż się spodziewałam. Pierwsze dwie godziny spędziłam na segregowaniu papierów z ostatniej inwestycji firmy. Gdy sięgałam po, jak mi się zdawało setną kartkę papieru, moje myśli wróciły do chwili, kiedy podarował mi róże w swoim ogrodzie i tego samego wieczora pierwszy raz pocałował. Wydaje mi się, że wtedy również moje serce pierwszy raz szybciej przy nim zabiło. Usłyszałam jak w pomieszczeniu obok, czyli w gabinecie inżyniera, German krzyczy na jakiegoś biednego mężczyznę, na którego padło to okropne zadanie, aby z nim porozmawiać, akurat wtedy, kiedy ma zły humor. Wkładając ostatnią kartkę w odpowiednie miejsce oparłam się o biurko i odetchnęłam z ulgą.
Byłam tak zamyślona, że prawie spadłam z krzesła, gdy drzwi otworzyły się z hukiem i uderzyły o ścianę. Podniosłam wzrok na wysokiego blondyna w siwych spodniach i czarnej koszuli. Uniosłam zdziwiona prawą brew i obserwowałam nieznanego mi mężczyznę, który zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem.
- Kim pan jest?- Zapytałam kierując wzrok na jego zmarszczkę na czole.
- Jestem zastępcą szefa- Odparł pogardliwie.- Ale to nieważne. O tej porze masz przerwę, trwa ona pół godziny i wracasz do pracy- Poinformował mnie, na co w odpowiedzi pokiwałam głową, na znak, że przyjęłam do wiadomości.- Ile już zrobiłaś?
- Em... Posegregowałam dokumenty z inwestycji w Bułgarii- Wskazałam dłonią na plik kartek na moim biurku.- Muszę to tylko zanieść do pana Castillo- Odpowiedziałam pilnując, aby brzmieć wystarczająco profesjonalnie i nie dawać powodów do plotek wśród pracowników, że mam romans z szefem, co w sumie było prawdą, jednak nie wiedziałam czy German chciałby, żeby jego ludzie o tym wiedzieli. Mężczyzna zrobił kilka kroków w stronę biurka i przyjrzał się mojej pracy.
-Lepiej, żeby było to zrobione porządnie. Pan Castillo nie może pozwolić sobie na pomyłki- Warknął w moją stronę i wyszedł trzaskając drzwiami, zostawiając mnie zaskoczoną. Korzystając z mojej przerwy zarzuciłam na ramię torebkę i wyszłam z biurowca, kierując się w stronę kawiarni. Zapłaciłam rudowłosej kelnerce za dwie kawy i wróciłam do firmy. Stojąc w windzie zaczęłam sączyć swoją kawę, a kiedy zatrzymałam się na odpowiednim piętrze ruszyłam do gabinetu Germana, pukając i po pozwoleniu weszłam do środka. Krocząc w niewygodnych szpilkach w stronę mojego ukochanego zauważyłam jak miękki jest dywan wyłożony w całym pomieszczeniu.
- Kupiłam ci kawę- Odparłam podając mu czarny kubek. Położył go na biurku i delikatnie się uśmiechnął.
- I jak ci się pracuje?- Spytał mierząc mnie wzrokiem, zatrzymując go na moim delokdzie, a później na nogach.
- Dobrze- Uniosłam kąciki ust, tworząc najbardziej słodki uśmiech na jaki było mnie stać. Pominęłam oczywiście opowieść o niemiłej wymianie zdań z jego zastępcą. - Pójdę już, kończy mi się przerwa- Zbliżyłam się do niego i nachyliłam zostawiając pocałunek ja jego policzku. Przez ten ułamek sekundy poczułam zniewalający zapach jego perfum, które mogłabym wdychać godzinami, jednak w tej chwili nie było mi to pisane, ponieważ musiałam wracać do pracy. - Miłej pracy- Szepnęłam i wyszłam z gabinetu. Idąc z kubkiem kawy w dłoni przemierzałam krótki dystans dzielący mój gabinet z biurem mojego szwagra. Najpierw poczułam jak uderzam w coś twardego, następnie huk spadających na podłogę przedmiotów i lekkie szarpnięcie. Odruchowo przykryłam drugą ręką wieczko mojego kubka, aby nie wylać kawy. Do moich uszu dotarło sfrustrowane westchnięcie, a gdy podniosłam wzrok go góry zauważyłam ciemnowłosą kobietę z wyraźnie skwaszoną miną.
- Przepraszam- Pisnęłam z niewinnym uśmiechem i uklęknęłam na kolana, aby zebrać porozrzucane kartki, które przez moją nieuwagę wypadły z rąk kobiety. Ułożywszy wszystko w jeden, zwarty stosik podniosłam się i podałam brunetce dokumenty.
- Kim jesteś?- Zapytała nawet mi nie dziękując, zamiast tego piorunując błękitnym spojrzeniem, przez co poczułam się z lekka skrępowana. Odniosłam wrażenie, że tutejsi pracownicy w ogóle nie mają manier. Jak dotąd poznałam tylko zastępce Germana i kobietę z korytarza.
- Mam na imię Angeles, to mój pierwszy dzień- Mimo jej zgryźliwego tonu na mojej twarzy nadal wymalowany był delikatny uśmiech. - A ty jak masz na imię?- Zagadnęłam chcąc złapać jakiś kontakt i przekonać się, że wcale nie jest taka wredna jak odniosłam wrażenie na początku.
- Na jakim stanowisku jesteś?- Ignorując moje wcześniejsze pytanie, zmarszczyła brwi patrząc prosto w moje oczy. Poczułam się lekko skrępowana jej przeszywającym spojrzeniem, więc, jakby miało mnie to przed nią uchronić, objęłam się ramionami.
- Ja... Zajmuje się dokumentacją i układam grafiki dla pracowników- Rzekłam. Spojrzenie kobiety z awersyjnego zmieniło się w zdumione. Przełknęłam ślinę i przegryzłam wargę, gdy stałyśmy przez chwilę ze sobą twarzą w twarz z grobowymi minami, w całkowitym milczeniu.- Wszystko w porządku?- Wydusiłam w końcu nie ukrywając swojego zdezorientowania całą sytuacją.
- Taaa..- Mruknęła bawiąc się rogami kartek, które trzymała w rękach.- Po prostu nie sądziłam, że ktoś nowy dostanie tak dobre stanowisko- Uniosła brwi, a w trakcie wypowiedzi swój ton znów zmieniła na chłodny, pozbawiony uczuć, zupełnie jakby zorientowała się, że jest zbyt miła.- Masz jedno z lepszych stanowisk. Niektórzy pracują na nie od lat.- Warknęła kąśliwie wyginając swoje usta w grymasie niezadowolenia. Od razu pomyślałam, że kobieta od dłuższego czasu starała się o moją pozycję w firmie lub chociaż wyższą niż jest obecnie. Dopiero sobie uświadomiłam, że posiadanie gabinetu na najwyższym piętrze, zaraz obok głównego biura zarządcy nie świadczy o mało istotnym stanowisku. Nim zdążyłam otworzyć usta, aby coś odpowiedzieć, brunetka minęła mnie zgrabnie i uderzając szpilkami o marmurową posadzkę zniknęła za zakrętem.
Odetchnęłam z ulgą, gdy moja praca na dzisiaj się skończyła mi mogłam wrócić do domu. Zarzuciłam granatowy sweterek i przejechałam usta brzoskwiniową szminką. Drzwi mojego biura otwarły się i stanął w nich zmęczony, ale uśmiechnięty pan Castillo.
- Przepraszam- Pisnęłam z niewinnym uśmiechem i uklęknęłam na kolana, aby zebrać porozrzucane kartki, które przez moją nieuwagę wypadły z rąk kobiety. Ułożywszy wszystko w jeden, zwarty stosik podniosłam się i podałam brunetce dokumenty.
- Kim jesteś?- Zapytała nawet mi nie dziękując, zamiast tego piorunując błękitnym spojrzeniem, przez co poczułam się z lekka skrępowana. Odniosłam wrażenie, że tutejsi pracownicy w ogóle nie mają manier. Jak dotąd poznałam tylko zastępce Germana i kobietę z korytarza.
- Mam na imię Angeles, to mój pierwszy dzień- Mimo jej zgryźliwego tonu na mojej twarzy nadal wymalowany był delikatny uśmiech. - A ty jak masz na imię?- Zagadnęłam chcąc złapać jakiś kontakt i przekonać się, że wcale nie jest taka wredna jak odniosłam wrażenie na początku.
- Na jakim stanowisku jesteś?- Ignorując moje wcześniejsze pytanie, zmarszczyła brwi patrząc prosto w moje oczy. Poczułam się lekko skrępowana jej przeszywającym spojrzeniem, więc, jakby miało mnie to przed nią uchronić, objęłam się ramionami.
- Ja... Zajmuje się dokumentacją i układam grafiki dla pracowników- Rzekłam. Spojrzenie kobiety z awersyjnego zmieniło się w zdumione. Przełknęłam ślinę i przegryzłam wargę, gdy stałyśmy przez chwilę ze sobą twarzą w twarz z grobowymi minami, w całkowitym milczeniu.- Wszystko w porządku?- Wydusiłam w końcu nie ukrywając swojego zdezorientowania całą sytuacją.
- Taaa..- Mruknęła bawiąc się rogami kartek, które trzymała w rękach.- Po prostu nie sądziłam, że ktoś nowy dostanie tak dobre stanowisko- Uniosła brwi, a w trakcie wypowiedzi swój ton znów zmieniła na chłodny, pozbawiony uczuć, zupełnie jakby zorientowała się, że jest zbyt miła.- Masz jedno z lepszych stanowisk. Niektórzy pracują na nie od lat.- Warknęła kąśliwie wyginając swoje usta w grymasie niezadowolenia. Od razu pomyślałam, że kobieta od dłuższego czasu starała się o moją pozycję w firmie lub chociaż wyższą niż jest obecnie. Dopiero sobie uświadomiłam, że posiadanie gabinetu na najwyższym piętrze, zaraz obok głównego biura zarządcy nie świadczy o mało istotnym stanowisku. Nim zdążyłam otworzyć usta, aby coś odpowiedzieć, brunetka minęła mnie zgrabnie i uderzając szpilkami o marmurową posadzkę zniknęła za zakrętem.
Odetchnęłam z ulgą, gdy moja praca na dzisiaj się skończyła mi mogłam wrócić do domu. Zarzuciłam granatowy sweterek i przejechałam usta brzoskwiniową szminką. Drzwi mojego biura otwarły się i stanął w nich zmęczony, ale uśmiechnięty pan Castillo.
Siedzieliśmy w samochodzie, jednak nie dane było nam mknąć w stronę domu jak zazwyczaj, ponieważ na jednej z głównych ulic miasta utworzył się długi na kilka kilometrów korek. Ziewnęłam zasłaniając usta dłonią i ułożyłam głowę na szybie przymykając oczy wsłuchiwałam się w piosenkę lecącą w radiu.
- Zmęczona?- Zaśmiał się inżynier kładąc rękę na moim udzie, jadąc nią bardzo wolno w górę i kierując w wewnętrzną część mojej nogi.
- Nawet nie wiesz jak- Przeciągnęłam, powstrzymując się od pomruku zadowolenia, gdy jego ręka znalazła się bardzo blisko najintymniejszej części mojego ciała. - Poznałam twojego zastępce...- Dodałam kładąc dłoń na jego i zatrzymując przed dalszymi poczynaniami, ponieważ inaczej mogłoby się to skończyć seksem na środku ulicy... dosłownie.- Niestety mi się nie przedstawił...- Zerknęłam na ukochanego, który siedział na miejscu kierowcy ze wzrokiem wbitym w drogę przed nami, a raczej, ciąg samochodów tarasujący przejazd.
- Pewnie mówisz o Ignacio...- Odpowiedział, po czym mogliśmy pojechać kilka metrów, aby za chwilę znów zatrzymać się w miejscu. Z westchnięciem zmieniłam stacje radiową i lekko przyciszyłam muzykę. - Wyznaczyłem go kilka miesięcy temu na mojego zastępce, kontroluje pracowników i czasem zastępuje na różnych delegacjach albo bankietach. Pracuje dla mnie od lat. - Wyjaśnił ponownie sięgając dłonią na moje udo, zaczynając je delikatnie gładzić. - A co?
- Po prostu się nie przedstawił, był z lekka złośliwy ale nie przejmuj się tym.- Odpowiedziałam, odchylając głowę do tyłu i ponownie ziewając.
- Angie, przepracujesz się- Stwierdziła Violetta, gdy siedziałyśmy w jednej z włoskich restauracji na przedmieściu. Postanowiłyśmy dziś zjeść kolacje we dwie, żeby nadrobić czas, przez który nie mogłyśmy codziennie rozmawiać. Siostrzenica siedziała naprzeciw mnie, zanurzona w oparciu skórzanego krzesła i przyglądała mi się z zaciekawieniem, opierając podbródek na prawej dłoni.
-Dam radę- Posłałam jej łagodny uśmiech i pogłaskałam po drugiej dłoni, leżącej na blacie stolika. - Twojemu tacie przyda się moja pomoc, poza tym, pracuje tam tylko popołudniami bo rano jestem w studiu
-Mamy teraz wiele prób... Dobrze wiem, że w studio masz urwanie głowy i jesteś wykończona, a co dopiero, gdy jeszcze zaczniesz pracować wieczorami. Po prostu się martwię- Podniosła kieliszek z sokiem do ust, biorąc łyk napoju i odkładając naczynie z powrotem na stole.
- Violu... Nie musisz się martwić. Jeśli będę zmęczona twój tata na pewno pozwoli mi zostać kilka dni w domu- Przekonywałam ją. Cieszyłam się, że moja siostrzenica tak bardzo się o mnie troszczy i nie chce, abym się przepracowała, ale z drugiej strony nie chciałam być dla niej powodem do zmartwień. Westchnęła w geście porażki, ale uniosła kącik ust, zaciskając palce na mojej ręce.
-A jak wam się w ogóle układa?- Uniosła z zaciekawieniem brwi i wykrzywiła swoje pomalowane jasną szminką wargi w szerokim uśmiechu, ukazując rząd białych zębów.
- Hmm...- Przegryzłam wnętrze policzka, zastanawiając się co odpowiedzieć. Oczywiście, że między mną i Germanem układało się coraz lepiej, jak w każdym związku- kłótnie się zdarzały, jednak za każdym razem szybko się godziliśmy, nasz rozejm przypieczętowując seksem. - Myślę, że dobrze. Nie zgadzamy się w niektórych sytuacjach, ale to normalne- Wyrecytowałam niczym formułkę patrząc w ciemne oczy dziewczyny. - Może teraz ty mi powiedz jak wygląda twoja sytuacja z Leonem?- Zagruchałam, powstrzymując parsknięcie, gdy zobaczyłam jej rumiane policzki.
- Em...- Zakłopotana sprowadziła spojrzenie na swoje dłonie i uformowała usta w wąską linię.
- Jeśli to dla ciebie tak niezręczny temat, to nie musisz mówić- Odparłam, starając się ukryć rozbawienie spowodowane jej skrępowaniem.
- Nie... Nie krępuje się. Po prostu....- Zaczęła nieśmiało- Leon chciałby ze mną... No chyba wiesz o czym mówię, prawda?- Unikała mojego wzroku jak ognia, skubiąc zębami dolną wargę, obserwując swoje dłonie.
- Spójrz na mnie- Poleciłam, a kiedy spojrzenie dziewczyny spotkało się z moim, posłałam jej pocieszający uśmiech.- Nie musisz się wstydzić o tym mówić, ja się cieszę, że mi powiedziałaś...- Nachyliłam się do niej i pogłaskałam delikatnie jej gładki policzek. - Musisz być pewna, że tego chcesz, inaczej będziesz żałowała- Wytłumaczyłam łagodnie gładząc wierzch jej dłoni, starając się brzmieć pewnie.
- A ty żałowałaś?- Zapadło kolejne pytanie, zaraz po tym, gdy odeszła od nas kelnerka, która postawiła przed nami parujące miski z makaronem. Zawinęłam długie nitki makaronu na widelec, pomagając sobie przy tym łyżką i włożyłam go sobie do ust, nucąc z zadowolenia i delektując się delikatnym, ale również błogim smakiem sosu.
- Ani trochę. Zrobiłam to z odpowiednim mężczyzną.- Uśmiechnęłam się sama do siebie, przypominając sobie mój pierwszy raz z Germanem, jego dotyk i gorące pocałunki na mojej skórze, które aż do teraz wywoływały u mnie dreszcze podniecenia.
- Skąd mam wiedzieć, że jestem gotowa?- Zagryzła zębami dolną wargę, robiąc przy tym dziwny grymas. -To bardzo boli?- Znów skierowała na mnie swoje ciekawskie spojrzenie, czekając aż przegryzę i przełknę kawałek kurczaka.
- Niektórych boli, niektórych nie, ale zawsze pierwszy raz jest niezapomniany- Pogładziłam opuszkami palców wierzch jej dłoni, a ona uniosła ją nieco i splotła nasze palce, kładąc złączone ręce na stole. Dziewczyna przez kilka minut grzebała niemrawo widelcem swoją porcję, wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- A u ciebie jak było?- Odezwała się w końcu z niepewnością w głosie. Podniosłam na nią wzrok znad mojego dania i zmarszczyłam czoło myśląc jak sformułować odpowiedź. Nastolatka uniosła z zaciekawieniem brwi, a po chwili na jej ustach pojawił się rozbawiony uśmieszek- Tata jest dobry?- Przewróciłam oczami na jej dziecinną próbę skrępowania mnie, która jednak jej się udała. Nie chcąc dać po sobie poznać zakłopotania i zaskoczenia wymalowanego na mojej twarzy, od razu złapałam za kieliszek i upiłam kilka łyków wody z cytryną, czując na języku kwaśny posmak cytrusa.
- Jak przeżywałam swój pierwszy raz to na początku zabolało, ale po chwili było po prostu cudownie.- Odrzekłam czując jak pieką mnie policzki. Co jak co, ale w końcu opowiadałam swojej siostrzenicy, a jednocześnie córce mojego mężczyzny jak przebiegł mój pierwszy raz.- A co do twojego taty....- Przedłużyłam ostatnie słowo, żałując i karcąc się w myśli, że postanowiłam odpowiedzieć na jej drugie pytanie. Mogłam je przecież najzwyczajniej w świecie zignorować. - To tak, German jest bardzo dobry.- Zagryzłam wnętrze policzka, mając ochotę się zabić za to co właśnie powiedziałam. Czułam się, jakbym miała zapaść się pod ziemię i zastanawiałam się co mną przed chwilą kierowało. Violetta ku mojemu zdziwieniu w odpowiedzi wybuchła śmiechem, wprowadzając mnie tym samym w niemałą dezorientację. Uniosłam pytająco jedną z brwi przyglądając się jej zaskoczona.
- Naprawdę nie oczekiwałam odpowiedzi na pytanie czy tata jest dobry, Angie- Zarechotała jeszcze głośniej zakrywając dłonią usta. - ja już ją znałam.
- Skąd? - Zapytałam zdumiona. - Myślisz, że cię nie słychać? Śpiewasz, więc masz donośny głos... - Widziałam jak powstrzymuje się, żeby nie parsknąć ponownie śmiechem. Ja ze zdziwienia otworzyłam usta. - Violetto ja... - Czułam jak wstyd pożera mnie żywcem. Nie wiedziałam, że moja siostrzenica będzie słyszała jak kocham się z jej tatą. - Ty... - Nie wiedziałam... - Zakryłam dłonią usta.- Ale mi wstyd- Dokończyłam w końcu zawstydzona do granic możliwości i zakryłam twarz rękoma. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, a chęć tego potęgował zamysł co musiała sobie myśleć nastolatka, gdy słyszała nasze, a raczej głównie moje, jęki, które swoją drogą, byłam pewna, że są ciche.
Violetta w końcu nie wytrzymała i zarechotała donośnie zwracając tym samym na siebie uwagę ludzi z kilku stolików obok. Czułam jak moje policzki płoną gorącym rumieńcem, a dłonie zaczynają się pocić z zażenowania.
- Angie... Spokojnie...- Zachichotała rozbawiona przyglądając mi się uważnie.
- No wiesz Violu... Raczej to niezbyt komfortowe, kiedy moja córka mówi mi, że słyszy, kiedy kocham się z jej tatą...- Odparłam z lekkim uśmiechem, który momentalnie zniknął gdy uświadomiłam sobie, że nazwałam dziewczynę swoją córką. Z delikatnej twarzy dziewczyny spłynął uśmiech, który został zastąpiony zasmuconym grymasem.
- Em...- Mruknęła, nie wiedząc zapewne co odpowiedzieć.
- Przepraszam- Poczułam ścisk w żołądku, czując się jak najgorsza osoba na świecie. W tej chwili zaczęłam postrzegać siebie jako kobietę, która chce zastąpić miejsce zmarłej siostry. Zamrugałam kilkakrotnie, próbując powstrzymać łzy, aby nie napłynęły do moich oczu- Przepraszam Violetto...- Dziewczyna spuściła wzrok na swój talerz i przegryzła wargę.
- Ja... ja muszę iść do łazienki- Odparła łamiącym się głosem, wstając z krzesła i zarzucając na ramie torebkę.
- Przepraszam Violu, wiem, że nie zastąpię ci mamy, nie gniewaj się na mnie...- Przyglądałam się jej zakrytej włosami twarzy, w końcu jednak nie zaszczyciła mnie spojrzeniem tylko powolnym krokiem ruszyła w stronę łazienki. Westchnęłam załamana, kierując spojrzenie ku górze, aby się nie rozpłakać. Oparłam łokcie na stoliku i schowałam twarz w dłonie, zaciskając powieki.
Gdy Viola wróciła łazienki zgodnie stwierdziłyśmy, że to najwyższa pora, żeby wrócić do domu. Zapłaciłam za jedzenie, zostawiając niewielki napiwek i ruszyłam w niezręcznym towarzystwie siostrzenicy do auta. Całą drogę żadna z nas się nie odezwała się choćby słowem, nawet kiedy przed maskę wybiegł nam czarny pies, przez co musiałam gwałtownie wyhamować, czego skutkiem było uniknięcie zderzenia pojazdu ze zwierzęciem.
W willi każda z nas poszła w inną stronę, nawet nie szczycąc się słowem 'dobranoc'.
Było mi bardzo przykro, że Violetta miała do mnie teraz urazę, a z drugiej strony jej się nie dziwiłam, więc byłam także wściekła na siebie. Byłam rozbita, nie wiedziałam czy jestem bardziej rozżalona czy zła. Zasiadłam na kanapie w salonie i przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej, chowając głowę między kolanami i cicho łkając. Gdybym nie nazwała jej swoją córką, chociaż raz przemyślała, a później powiedziała, moja siostrzenica nie byłaby smutna, a ja nie patrzyłabym na siebie tak krytycznie i nie czułabym, że Maria mnie nienawidzi.
Wybuchłam kolejną falą płaczu, nie mogąc skontrolować głośnego szlochu, który mimowolnie wydarł się z mojego gardła. Zakryłam ręką usta, aby mieć pewność, że nie ryknę kolejny raz.
Do niedługiej chwili, może niespełna minucie, z kuchni wyszedł German ubrany w swoją piżamę, która składała się jedynie ze bokserek. W salonie panował półmrok, więc skuliłam się w jak najmniejszy kłębek zdołałam i położyłam, licząc, że inżynier nie zobaczy mnie w tym stanie.
- Angeles?- Podszedł do mnie zaniepokojony. Przeklęłam w duchu, wiedząc, że będzie dociekał o powód mojego stanu. Bałam się, że jeśli mu powiem, pomyśli o mnie tak, jak ja właśnie w tamtej chwili postrzegałam siebie względem Maryi. - Boże, skarbie...- Ukucnął przy kanapie, na której leżałam i pomógł mi usiąść.- Co się stało?- Przyłożył dłoń do mojego policzka i wtarłszy łzy z mojej twarzy delikatnie musnął swoimi ustami moje. Pokręciłam głową, pozwalając łzą na ponowne wypłynięcie z oczu. Pociągnęłam w wyjątkowo niekobiecy sposób nosem i rzuciłam się na szyję ukochanego, sprawiając, że lekko się zachwiał, jednak kiedy odzyskał równowagę objął moje plecy i przycisnął mnie do siebie mocniej. Wyprostował się wstając i ciągnąc mnie ze sobą, unoszą, jakbym nic nie ważyła i łapiąc mnie pod kolanami, na pannę młodą, ruszył w stronę sypialni. Ja, niczym mała dziewczynka, poczułam się nieco spokojniejsza, ale wciąż zapłakana i roztrzęsiona, objęłam jego kark rękami i zanurzyłam twarz w zagłębieniu jego szyi, wdychając mój ulubiony zapach, który koił moje zszargane nerwy.
Od autorki: Kolejny rozdział za nami!
W firmie Germana się jeszcze sporo wydarzy, a ciche dni z Violą też mogą trochę potrwać
6 kom- next
O BOOOZE nawet nie wiesz jak ja się jaram z twojego opowiadania haha! ZAJEBIASZCZE! Czekam NA nexta��
OdpowiedzUsuńTe 9 dni bez twojego nowego opowiadania był najgorszym okresem oczekiwania haha. Co do rozdziału Violka rozwalila mnie poprostu. Powinna się cieszyć A nie ze sie obraża kuzwa �� Czekam na nast;**
OdpowiedzUsuńUhuhuhu ;DD czekam na nexcika!
OdpowiedzUsuńBabciu, to jest zajebiste.
OdpowiedzUsuńDobra, WCALE się nie spodziewałam, że Violka strzeli focha WCALE , przez to jak pisałyśmy na pv w głowie miałam jeszcze jeden fragment XD dobrze wiesz który, ale dobrze, że go nie wstawiłaś.
Już czekam jak German będzie upierdliwy i będzie się pytał Angie dlaczego płacze, umówmy się, zawsze tak jest.
Rozdział jak zawsze ZAJEBISTY.
Pedofil z internetu
~W~
Rozdział cudowny, tak jak zawsze!
OdpowiedzUsuńViolka gdzie twe maniery! Ogln rozdział mega i czekam oczywiście ma następne c:
OdpowiedzUsuńOjeeeej dziękuję za dedykacje! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest super tylko trochę niefajnie ta akcja z Violetta :c ale wierzę w Ciebie, że super to rozwiążesz :>
Życzę weny i do następnego!