Rozdział 31

Leżąc w sypialni, wtulając się w tors Germana i opuszkami palców rysowałam na jego klacie niewidzialne zworki.  Ukochany oczywiście dociekał i zasypywał pytaniami chcąc znać powód mojego marnego samopoczucia, jednak ja zapierałam się rękami i nogami wmawiając, że to nic takiego i nie ma się przejmować. Ku mojej radości, niechętnie odpuścił i po prostu położył się ze mną uspokajająco gładząc moje włosy. 
Następnego dnia miała być sobota, więc już rano miałam jechać z Germanem do biurowca i spędzić tam cały dzień.


Obudziłam się kilka godzin później odnajdując Germana wtulonego w moje ciało, pogrążonego we śnie. Jego oddech łaskotał przyjemnie moje piersi, co było jednym z przyczyn wyrwania mnie z krainy Morfeusza. Wciągnęłam do płuc świeże powietrze wpadające do sypialni przez szeroko otwarte drzwi balkonowe i bez zahamowań przeczesałam dłonią jego włosy. Poczułam jak męska dłoń układa się na moim udzie i zdecydowanie sunie w górę. 
- Dopiero co się obudziłeś, a już tylko jedno ci w głowie- Westchnęłam z uśmiechem czując w moim głosie lekką chrypę. Ułożyłam swoją dłoń na jego tak, żeby nie miała możliwości przemieszczać się wyżej. 
- Nie mogę nic na to poradzić. Tak na mnie działasz, Angeles- Dźwięk mojego pełnego imienia wydobytego z jego ust, było czymś, co niezależnie od sytuacji ani mojego zmiennego nastroju zawsze sprawiało, że czułam dreszcze na karku. - Jak się czujesz? - Ziewnął przekręcając mnie tak, że teraz to ja byłam ułożona na nim. Przejechałam dłonią po jego nagim torsie i przymknęłam powieki przypominając sobie bieg wydarzeń z minionego wieczora. Wzruszyłam ramionami i zadarłam głowę do góry, szukając jego wzroku. 
- Już lepiej... Jestem przed okresem i hormony wzięły górę- Uśmiechnęłam się niewinnie, wymyślając na poczekaniu wymówkę, która nie mogłaby go zaniepokoić.- Ale teraz jest już dobrze- Zapewniłam, podpierając się na łokciach i wpatrując w jego piękną twarz. - Kocham cię Germanie- Wyznałam po chwili ciszy przejeżdżając dłonią po jego policzku. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Co ty kobieto zrobiłaś z moim życiem?- Zapytał i nie czekając na moją reakcje pocałował mnie, na co odpowiedziałam mu tym samym. Zarzuciłam na niego jedną nogę i podniosłam się do pozycji siedzącej, dzięki czemu siedziałam na nim okrakiem. Czułam jego gotową do działania męskość na swojej skórze. Posłałam mu figlarny uśmiech i wolnym ruchem zjeżdżałam dłonią od jego szyi, przez klatę, zatrzymując się przy linii bokserek. Usłyszałam jak ze świstem wciąga powietrze, gdy włożyłam dłoń za gumkę jego ubrania i przejechałam po jej całej szerokości. Zdecydowanym ruchem zdjęłam jego ubranie, uśmiechając się do siebie i triumfując, że pierwszy raz to ja nad nim, a nie on nade mną miał kontrolę. Przegryzając wargę przesunęłam dłonią po całej jego długości, co spotkało się z cichym jęknięciem.
- Nie radzę- Szepnął podniecony, kładąc dłonie na moich biodrach, a ja złapałam go mocniej. - Angie
- No daj mi się pobawić- Przeciągnęłam, na co on podsunął mnie wyżej, aby moja kobiecość napotkała jego członka. Kiedy poczułam znajomy dreszcz podniecenia skumulowany w moim podbrzuszu, wiedziałam już, że moja planowana zemsta, po tym kiedy to on odesłał mnie z kwitkiem, ma coraz mniejsze szanse na to, aby się udała. Powędrował dłońmi do mojej szyi, zjechał z niej w dół, zsuwając z moich ramion delikatne ramiączka koszuli, muskając przyjemnie moją skórę. Zagryzłam wargi wiedząc, że dłużej nie wytrzymam, a ten facet doskonale wiedział jak kilkoma ruchami doprowadzić mnie do szaleństwa. - Muszę iść się przygotować- Uśmiechnęłam się niewinnie gdyby nigdy nic i zeszłam z niego, zarzucając na ramiona satynowy szlafrok.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz?- Zapytał z frustracją w głosie i opadł na poduszki, gdy pokręciłam głową.
- Już późno, a ja muszę się przygotować- Wzruszyłam ramionami otwierając szafę i wygrzebując z niej granatową prostą sukienkę i czerwone szpilki. Zarzuciłam na siebie wybrane ubrania, zakładając wcześniej bieliznę i odwróciłam się twarzą do ukochanego, gładząc materiał sukienki. - I co myślisz?- Mężczyzna podparł się na łokciach i wstał z łóżka, zbliżając się do mnie powoli. Zeskanował mnie wzrokiem i uśmiechnął się szelmowsko łapiąc mnie w talii i całując linię mojej szczęki.
- Myślę, że ta sukienka podkreśla twoje atuty, a szpilki bardzo wydłużają nogi- Wyszeptał do mojego ucha, kładąc jedną dłoń na moim pośladku lekko ściskając, a po chwili jadąc nią w górę, na moje plecy.
- Dziękuję- Musnęłam jego policzek i odsunęłam się na bezpieczną odległość.  Następnie odwróciłam się i zasiadłam na krześle toaletki nakładając na twarz makijaż.
- Jakaś małomówna dziś jesteś- Stwierdził brunet, gdy ja kończyłam nakładać różowy cień na powiekę, natomiast on koncentrował się na zawiązaniu krawatu. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się w jego stronę, z politowaniem obserwując jego wojnę z ubraniem.
- Ja? Mówię tyle co zawsze- Mruknęłam, wstając i podchodząc do niego. Przejęłam w dłonie bordowy krawat i z łatwością zawiązałam go na jego szyi.
- Wcale nie.- Zakwestionował, gdy skończyłam i zarzucił marynarkę.- Przez cały czas gadasz jak najęta, a kiedy już zaczniesz to nie możesz przestać już w ogóle.
- Wcale nie!- Skrzyżowałam z irytacją ręce na piersi mierząc go piorunującym spojrzeniem.
- A kiedy zaczniesz temat o kosmetykach...- Zaczął na nowo wprawiając mnie w irytację.- W ogóle widziałaś się w lustrze? Jesteś cała rozmazana- Szybko odwróciłam się w stronę mojego lustra, a gdy tylko to zrobiłam, usłyszałam śmiech bruneta, a ja dopiero zrozumiałam, że mnie sprawdzał, a ja głupia dałam się nabrać. Wkurzona na niego, wzięłam poduszkę z fotela umieszczonego w rogu sypialni i rzuciłam w nią prosto w głowę mężczyzny. Ten od razu zaczął się bronić, a ja nie chciałam dać mu wygrać.
- Jak ty mnie wkurzasz! Nawet sobie sprawy nie zdajesz jak bardzo- Uderzyłam go z całej siły w tors poduszką, a ten, nawet nie drgnął.
- No co? Mówię przecież prawdę- Powiedział zabierając mi poduszkę i rzucając ją na łóżko, a mnie unieruchomił łapiąc za nadgarstki, nie chcąc zapewne znów oberwać.
- Puść!- Zaczęłam się wyrywać, na co posłał mi tylko swój rozbawiony uśmieszek i muskając moje usta, poluzował uścisk, pozwalając mi wyswobodzić ręce.

Po naszej dziwnej wymianie zdań rano, w końcu skończyłam się szykować i byłam w pełni gotowa, aby wyjść z domu. 
Po załatwieniu kilka spraw na mieście w końcu znalazłam się pod wielkim biurowcem, usmieszczonym w północnej części miasta. Wydałam z siebie ciężkie westchnięcie, gdy pchęłam szklane drzwi i kroczyłam przez główny hol w stronę windy, czując na sobie przeszywające spojrzenia innych pracowników.
Tarmosząc w rękach brzeg czarnej teczki, po którą German mnie wysłał do domu wcisnęłam guzik z odpowiednim piętrem i czekałam, aż się na nim znajdę. Niewielka winda była na ścianach zabudowana lustrami, co sprawiało wrażenie większej przestrzeni. Czułam jak metalowa puszka ruszyła w górę, zatrzymując się prawie na każdym z pięter. Poczułam lekkie szarpnięcie, a światło zaczęło złowrogo mrugać. Następnie, po kilku sekundach spokoju, nastąpiła kolejna seria szarpnięć i trzęsień, przez które wykonałam kilka kroków w przód, próbując odzyskać utraconą równowagę. Z rąk wypadła mi teczka, a z ramienia zsunęła się torebka, która również wylądowała na podłodze, a ja, w nieudolny sposób wpadłam w objęcia jakiegoś faceta. Ten instynktownie objął ramionami moje plecy, a zaskoczony moim upadkiem na  niego, sam lekko się zachwiał i oparł się o jedno z luster. 
Niespokojnie odepchnęłam się od jego torsu z zamiarem pozbierania moich rzeczy, jednak nieznajomy zdążył mnie w tym uprzedzić i już podawał mi moje rzeczy.  
- Dziękuję-  pisnęłam wkładając teczke do torebki i zaciskajac w palcach jej pasek.  Usta mężczyzny wykrzywiły się w szerokim uśmiechu, ukazując przy tym białe zęby i uroczo wyglądające dołeczki. Dopiero teraz zerknęłam na jego twarz. Miał wyjątkowo chłopięcą urodę, zapewne zasługą tego były jego intensywnie zielone oczy i lekko dłuższe kasztanowe włosy układające się w naturalne loki. Malinowe wargi niemal nieustannie miały uniesione kąciki. Jedyną rzeczą, która zdradzała jego prawdziwy wiek były zmarszki w okolicach oczu i ust. Był wysoki i szczupły, może nawet zbyt szczupły, jego twarz była smukła, ozdobiona typowo męskimi, ostrymi rysami. 
- Jesteś tu nowa?- Z zadumy wyrwało mnie pytanie. Mężczyzna nie przestawał się uśmiechać i przyglądał mi się wyczekująco.
- Em... tak- Odpowiedziałam mu tym samym, bawiąc się palcami. Przed nami zostało jeszcze ponad dziesięć pięter, które, jak zauważyłam, moj towarzysz zamierzał wykorzystać na rozmowę. - Układam grafiki i dokumenty- Odparłam wiedząc, że bedzie o to pytał. Zielonooki uniósł ze zdziwieniem brwi.
- Naprawdę?  To niezłą posadę dostałaś na początek.- Zatrajkotał wesoło i w przeciwieństwie do innych nie był dla mnie niemiły. Zachowałam jednak bezpieczną odległość, pamiętając, że Michael również wydawał się z początku sympatyczny, a jednak wcale nie był tak nieszkodliwy jak myślałam. - Chyba nie masz wtyki u szefa, co?- Zapytał, a ja czułam jak moja mina automatycznie zrzędła. Czyżby coś podejrzewał? Albo któryś z pracowników nas widział i rozpowiedział po firmie? To by wyjaśniało, dlaczega tak mną gardzą. - Żartowałem- Zarechotał i nachylił się nade mną łapiąc w dłonie kosmyk moich włosów, który uwolnił się w mojego koka i wsunął go za ucho. Zakłopotana zrobiłam krok w tył, ale nadal na mojej twarzy wymalowany był lekki uśmiech. Kolejne, gwałtowne szarpnięcie sprawiło, że tym razem to on wpadł na mnie, przygniatając mnie swoim ciałem do ściany. Zdążył jednak oprzeć o lustrzaną tafle dłoń, dzięki czemu nie zostałam zgnieciona. - Przepraszam-  Odsunął się do przeciwległej ściany, wpadając na niej plecami. - Martin Valentine- Wyciągnął w moją stronę rękę, czekając, aż podam mu swoją i zdradzę swoje imię. -A ty jesteś...
- Angeles- Jego uścisk był silny, zupełnie tak, jak podejrzewałam. Z trudem powstrzymałam się, aby się nie wyrwać. Poczułam jednak zgrubienia na opuszkach jego palców- a więc gitarzysta- przemknęło mi przez myśl, znając doskonale piekącą skórę palców po długotrwałym graniu na instrumencie. - Nie jesteś Argentyńczykiem, prawda?- Zapytałam powtarzając sobie w myśli jego nietypowe, jak na te rejony, imię.
- No nie- Zachichotał.- Jestem z Ameryki- Uniósł brwi skanując uważnie moją twarz- Masz piękne imię, Angeles- Powtórzył moje imię tak, jakby było one jakimś zaklęciem
- Em... Dziękuję- Wyjąknęłam zakłopotana unosząc kącik ust ku górze.


Gdy winda dojechała na ostatnie piętro poczułam dziwny rodzaj ulgi, ciesząc się, że mogę opuścić niewielką przestrzeń, którą przez pewien czas zmuszona byłam dzielić z Martinem. Westchnęłam stając pod drzwiami biura szefa i zapukałam w nie delikatnie, a następnie weszłam do środka, wyciągając z torebki teczkę.
- No wreszcie Angie- Zabrał ode mnie dokument i położywszy go na biurku wyjął z środka kilka kartek, ja odwróciłam się z zamiarem wyjścia, kierując w stronę drzwi.
- Angie- Zaczął, gdy moja dłoń spoczęła na klamce i miała ją właśnie nacisnąć. Odwróciłam zaciekawione spojrzenie w jego stronę.- Jutro jest bankiet charytatywny.... - Przeciągnął, a ja już wiedziałam do czego zmierza, jednak tym razem nie zamierzałam dać się namówić.
- Nie idę- Odparłam twardo, głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Kochanie- Odsunął się o biurka i wstał podchodząc do mnie bardzo wolno, zupełnie jakby on był kotem, a ja jakąś tłustą myszą, na którą polował.
- Nie- Przerwałam, zanim zdążył coś dodać. Mężczyzna posłał mi czarujący uśmiech i ułożywszy dłonie na mojej talii przeciągnął w stronę swojego biurka, sadzając mnie na nim i stając pomiędzy moimi udami, gładząc je delikatnie wierzchem dłoni.
- Dlaczego?
- Ponieważ byłam już z tobą na dwóch bankietach. Jeden zakończył się tym, że wywaliłeś mnie z domu, a po drugim wylądowałam w szpitalu z amnezją- Ułożyłam dłonie na jego torsie i odsunęłam od siebie, patrząc w jego czekoladowe oczy.
- Wtedy dowiedziałem się o kłamstwie- Uśmiechnął się karcąco, bawiąc się zakończeniem mojej sukienki.- A za drugim razem, poszłaś tam w towarzystwie...
- Alvaro...- Dokończyłam za niego wybuchając chichotem, gdy ujrzałam jego skwaszoną minę, w reakcji na dźwięk imienia brata Pabla. - Nie nadaję się do takiego życia, dobrze o tym wiesz. Nie pasuję tam.
- Ale teraz idziesz tam jako moja partnerka, a nie kochanka czy szwagierka. Idziesz jako moja kobieta, Angeles- Znów zrobił krok z moją stronę układając dłoń na moim policzku. - Nie wydarzy się nic złego- Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze i musnął ją krótko ustami, sprawiając tym, że mógłby prosić mnie o co tylko chce, a ja bym się zgodziła. - Więc jak będzie?- Wymruczał uwodzicielskim tonem do mojego ucha, przegryzając jego płatek.
- Nienawidzę, gdy to robisz- Wysapałam, odsuwając go od siebie i zeskakując z blatu biurka. - Ale mogę się na to zgodzić.... Jeśli coś pójdzie nie tak, to będzie to ostatni bankiet, na jaki w życiu pójdę,

Rozdział był dedykowany Clari 1990


Od autorki: Z góry mówię, że rozdział nie sprawdzany, więc można przymknąć oko 
Kolejny rodział za nami, wiem że którki i mało interesujący, ale mam nadzieję, że nadrobie następnym

7 kom- next

Komentarze

  1. Rozdział super ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Aw... Dzięki za dedykację ❤ Ten Martin trochę podejrzany... Czekam na jakąś akcję kochana ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. AJAJAA super duper! Czekam na nexta. No jestem w niebie tak szybko rozdział? woowowowow haha xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie podoba mi się ten Martin. Zabij go :P . Rozdział świetny ale jak już pisałam Martin do wymiany albo znajdź mu jakąś fajną laskę a nie będzie tu Angeles podrywał zboczeniec jeden :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się całkowicie. Ten Martin jakiś takiś dwulicowy haha

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział wspaniały❤❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Codziennie wchodzę i sprawdzam czy jest nowy rozdział, bo mnie to wciągnęło na maksa XD
    Życzę weny i do przeczytania :D

    OdpowiedzUsuń
  8. KIEDY ROZDZIAŁ? ! KOCHANIUTKA JA TU UMIERAAM :D ❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja pierdole. Zakochalam się (i przepraszam za brzydkie słowa) genialne rozdziały. Szczerze, chciałam już Twojego bloga spisać na straty, ale dzisiaj pomyśłalam "zajrzę do Pulinitty" i nagle *dup*! TYYYYLE ROZDZIAŁÓW. Na moim blogu też ostatnio nic się nie dzieje, ale jak masz czas to zapraszam, bo niebawem coś wrzucę ;) Pozdrawiam i czekam na next <3 ;*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty