Rozdział 2

- Chyba nie muszę mówić, że postąpiłaś jak ostatnia idiotka?- Dźwięk głosu mojego przyjaciela rozbrzmiał w pokoju nauczycielskim. Oboje mieliśmy godzinę wolną, dlatego stwierdziłam, że jest to idealny moment, aby powiedzieć mu o mojej nowej pracy i jednym wielkim kłamstwie, w które się wpakowałam.
- Myślisz, że tego nie wiem?!- Uniosłam głos i oparłam dłoń o czoło. - Muszę powiedzieć im prawdę, ale... ale się zwyczajnie boję. Pablo, to przecież oczywiste, że jeśli German dowie się kim jestem, spakuje manatki i wyjedzie z Violettą nie wiadomo gdzie!
- Nie panikuj.- Odparł spokojnym głosem popijając kawę.
-Łatwo ci mówić...- Westchnęłam ciężko. Miałam mętlik w głowie. Biłam się z myślami cały dzień i rozważałam wyznanie im prawdy. Jednak mimo kilkugodzinnego główkowania doszłam do wniosku, że to i tak nic nie da. Znając życie i swoje szczęście, kiedy zbiorę się w sobie, żeby wyznać Germanowi prawdę, ostatecznie stchórzę i palnę jakiś krępujący tekst o owocach albo słaby żart. Tak... to zdecydowanie do mnie pasuje. Pablo po prostu mnie przytulił. W tamtej chwili potrzebowałam takiego uścisku niczym powietrza. Oplotłam szyję przyjaciela rękoma i wdychałam przyjemny zapach jego wody kolońskiej. Twarz wtuliłam z zagłębienie jego szyi, zamknęłam oczy i po prostu przestałam myśleć. Wyłączyłam się, zapominając na chwilę o wszystkich moich zmartwieniach. - Dobrze, że jesteś przyjacielu- Szepnęłam.
-Wyjdźmy się dzisiaj rozerwać. Jest piątek, wyluzujesz trochę, wypijesz drinka...
-Nie- Przerwałam mu- Dopiero co zaczęłam pracę u  Germana. Nie mogę pozwolić, aby wyrzucił mnie zanim pozna prawdę- Odparłam, na co mój rozmówca przewrócił oczami.
-Przynudzasz- Westchnął, kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę i byliśmy zmuszeni przygotować się do lekcji, które mieliśmy za chwilę poprowadzić.

Tuż po pracy, pomimo deszczu wybrałam się na spacer. Poprzedniego dnia przy głównej ulicy miasta, przyglądając się kolorowym wystawom butików z wiszącymi koszami fuksji, zauważyłam sklepik z wełną. Zawsze, kiedy byłam w podłym nastroju, robienie na drutach działało na mnie kojąco, chociaż efekt był nie do przewidzenia. Znałam się na partyturach i układaniu sensownych tekstów, ale o robótkach ręcznych miałam ledwie blade pojęcie. Kupiłam włóczkę w pięknym odcieniu różu i zawróciłam w stronę willi. Zamierzałam zadzwonić do swojej mamy, aby rutynowo opowiedzieć jej co u mnie i o tym, w jaki sposób postanowiłam poznać Violettę. Na widok czarnego ferrari, które wyprzedziło mnie wolno zjeżdżając do krawężnika nogi wrosły mi w ziemię. Z samochodu wyszedł German.  Torba z wełną wyślizgnęła mi się z dłoni i wpadła do kałuży. Inżynier schylił się i wyłowił ją otrząsając z wody.
-Dobrze, że ktoś wynalazł plastikowe torby- Uśmiechnął się krzywo.
-Dziękuję, do zobaczenia- Już miałam go wyminąć. Letni deszcz powoli zaczął przeradzać się w ulewę, a moje blond fale i tak pod wpływam wody ściemniały i wyprostowały się. Wiedziałam, że wyglądałam okropnie i jeśli chciałam uniknąć, żeby urwanie chmury przemoczyłoby moją sukienkę do tego stopnia, że będzie mi prześwitywać bielizna, musiałam się śpieszyć.
- Zaraz zacznie lać. Podwiozę panią- Zaproponował i chwycił mnie za nadgarstek.
- Przejdę się- Wysiliłam się na sztuczny uśmiech i próbowałam uwolnić dłoń z jego uścisku. Na próżno. Był ode mnie o wiele silniejszy, więc stwierdziłam, że siłowanie się z nim, nie będzie miało żadnego sensu.
- Nalegam. Jest chłodno, przeziębisz się- Stawiał na swoim. "Nie dość, że dumny jak paw, to jeszcze uparty jak osioł" pomyślałam i przewróciłam w duchu oczami.
- Nie jest mi zimno- Skłamałam. Wolałabym jednak zmarznąć niż znosić jego towarzystwo w samochodzie. Poczułam jak deszcz nasila się. Krople zaczęły agresywnie uderzać w chodnik, a ludzie zaczęli szukać schronienia w sklepach, restauracjach i kawiarniach.
-Teraz pani nie ma wyboru- Uśmiechnął się śmiało, gdy na niebie pojawił się błysk pioruna, a po chwili wyraźny grzmot. Westchnęłam. Bez słowa ominęłam samochód i otwierając drzwi zasiadłam na miejsce pasażera. Po chwili po mojej lewej usiadł brunet przekręcając kluczyk w stacyjce. Kątem oka dostrzegłam na jego twarzy wyraźny uśmieszek, jakby rozplanował to sobie od początku. - Więc... Jak się pani pracuje z moją córką? Poprzednie guwernantki mówiły, że jest ciężka- Przerwał krępującą ciszę, którą zagłuszało jedynie radio.
-Violetta jest bardzo inteligentną dziewczyną- Odparłam- Jest tylko trochę samotna
-W jakim sensie?
-Potrzebuje przyjaciół. Nie myślał pan, żeby zapisać ją na jakieś zajęcia poza domem? Dobrze by jej to zrobiło- Zasugerowałam pierwszy raz odwracając wzrok od przedniej szyby i zwracając go na mojego rozmówce.
-Boje się, że wpakuje się w kłopoty
-German ona ma szesnaście lat. Nic jej nie będzie, jeśli wyjdzie kilka razy w tygodniu
-Zastanowię się nad tym- Właśnie tym zdaniem, zakończyła się nasza pogawędka. Po dziesięciu minutach nastała moja upragniona chwila. Byliśmy już pod domem. Zabrałam swoją torbę, którą zarzuciłam na ramię i wysiadłam z luksusowego auta. Nie czekając na pana domu weszłam do willi i od razu zniknęłam w swoim pokoju.

- I właśnie tak zakończyła się rewolucja francuska- Odetchnęłam z ulgą, kiedy skończyłam opowiadać to, co miałam przerobić z nastolatką na lekcji historii, jednak pozostała nam jeszcze matematyka.
-Angie, błagam skończmy już. Nic mi dzisiaj nie wchodzi- Westchnęła znudzona, podpierając podbródek na dłoni.
- Mamy jeszcze pół godziny. Proponuj coś lepszego niż nauka- Zamknęłam z hukiem książkę i odłożyłam ją do różowej szuflady.
-Pogadajmy o...-Zamyśliła się- O! Angie... Widziałam dzisiaj szkołę muzyczną, ona jest wspaniała wiesz. Taka kolorowa, wszyscy są tam tacy mili, słuchają muzyki, śpiewają, tańczą, śmieją się! Po prostu raj!- Wskoczyła na łóżko i z błyskiem w oczach zawzięcie opowiadała dalej. Przemknęło mi przez myśl, że mówi o studio, jednak zaraz wybiłam sobie z głowy ten pomysł. Gdyby Viola przyszła do studia i by mnie zobaczyła, mogłabym pożegnać się z zaufaniem dziewczyny i najpewniej z posadą guwernantki również. Postanowiłam jednak o tym nie myśleć i czekać, aż brunetka zmieni temat. Nim się obejrzałyśmy był już późny wieczór. Poleciłam nastolatce pójście spać, a sama postanowiłam zejść jeszcze na dół po szklankę wody.  Kiedy schodziłam ze schodów, zauważyłam cień. Na dole stał German. Kompletnie zaskoczona poślizgnęłam się na wypolerowanym drewnie, zachwiałam się i nie zdoławszy się chwycić  za poręcz, upadłam do przodu, obijając się kolanami o krawędź niższego stopnia. Inżynier błyskawicznie wbiegł na schody i objął mnie ramionami.
-Nic ci się nie stało?- Przycisnęłam się do niego kurczowo, czując napięcie jego pleców i słysząc bicie jego serca. Oszołomiona uniosłam głowę.
- Nie... Nic mi się nie stało. Poślizgnęłam się w głupi sposób... Chyba mnie przestraszyłeś. Myślałam, że wszyscy już śpią
- Byłem się napić wody- Głos mu zamarł. Wpił się wzrokiem w moje oczy i podniósł rękę, żeby odsunąć kosmyk włosów z mojego policzka. Palce mu lekko drżały, a każdy z nich zostawiał iskierkę ciepła na mojej skórze. Jawa, nagła żądza błyszczała w jego oczach, niebezpieczna jak żywy ogień.
Tylko na ułamek sekundy uległam jego hipnotyzującemu spojrzeniu, bezwiednie przymykając oczy i rozchylając usta. Potem z cichutkim jękiem frustracji wyrwałam się z jego objęć. German niemal w tym samym momencie odepchnął mnie lekko od siebie. Tracąc równowagę, chwyciłam się za poręcz i udało mi się jakoś wykrzesać cień uśmiechu.
-Głupio będzie, jeśli oboje spadniemy ze schodów.
Potrząsnął głową jak człowiek, który właśnie wyszedł z zamroczenia po nokautującym ciosie.
-Jesteś pewna, że nic ci nie jest?- Zapytał ponownie.
-Boli mnie kolano, ale poradzę sobie- Mruknęłam.

Księżyc kładł się srebrzystą poświatą na drzewach i krzewach. Mój równy oddech był jedynym słyszalnym dźwiękiem. To była kolejna noc, podczas której nie mogłam spać. Leżałam na plecach pusto wpatrując się w sufit, który był wtedy o wiele bardziej interesujący od snu. Nie mogłam odpłynąć do błogiej krainy Morfeusza z dwóch powodów. Nadal męczyły mnie wyrzuty sumienia. Obawa przed reakcją Violi, gdy dowie się, kim jestem nie pozwalała mi normalnie funkcjonować. Nigdy zresztą kłamstwo nie przychodziło mi łatwo. Nawet błahostka, kiedy mówiłam, gdy miałam dziesięć lat, że przeczytałam lekturę, a nie było to prawdą, męczyła mnie przez długie tygodnie. Kolejnym powodem mojej bezsenności była dziwna sytuacja z Germanem. Nie chciałam się do tego przyznawać, ale było w nim coś, co po prostu mnie intrygowało. Trudno było określić co. Jego wygląd, zapach, głos, sposób poruszania się? Można powiedzieć, że to wszystko razem porównywalne było do narkotyku, który mnie przyciągał, ale jednocześnie odpychał. Był jak zakazany owoc, którego nie można było mi skosztować. W tamtej chwili gardziłam sobą. Swoją bezradnością. Musiałam jak najszybciej wyznać im prawdę i uniknął bliższych spotkań ze szwagrem. Przez jakiś czas, który wydawał mi się nieskończonością, leżałam w bezruchu. Już sama nie miałam pojęcia o czym myślę, nie wiedziałam co się dzieje w moim zagmatwanym umyśle.


##################################
Siemaneczko!
Łapcie kolejny rozdział :) Trochę krótszy od poprzedniego, ale nie chciałam robić zbyt dużego odstępu czasowego pomiędzy rozdziałami.
Nie sądziłam, że przyjmiecie moją historię tak pozytywnie. Jestem naprawdę zadowolona z tego powodu i mam nadzieję, że ten rozdział, tak samo jak tamtej przypadnie wam do gustu.
Zachęcam do komentowania, bo jest to naprawdę motywujące i przekonuje, że ktoś to naprawdę czyta i docenia mój wysiłek włożony w każdy kolejny rozdział :*
Besoskii

Komentarze

  1. ROZDZIAŁ EKSTRA!
    Germi taki bohater - najpierw podwiózł, potem złapał... kochany chłopak❤❤
    Angie - robi na drutach, genialnie! :D (super pomysłz tymi drutami)
    Pablo - jak zwykle niezastąpiony przyjaciel (ubóstwiam to jak się troszczy o Angie) --> to wszystko i cała reszta daję zajebisty rozdział!
    Życzę weny!
    Całuję mocniutko 😘
    ~Kasiula;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :*
      Noooo Germanek taki... Superman! Chce takiego w domu
      Pablito to taka ciapka troszeczkę, ale co to za opowiadanie bez słynnego Pabla? A Angie zamieni się w starą babcie
      Bessos

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty