Rozdział 23
-Angie, Angeles- Do moich uszu dotarł męski, aksamitny głos. Głos Germana. Powoli otworzyłam oczy, jednak zaraz na powrót zacisnęłam powieki, przez intensywne światło gwałtownie docierające do moich źrenic. Otwierałam oczy, co chwila mrugając, aż w końcu przyzwyczaiłam się do oświetlenia.
- Gdzie jesteśmy?- Zapytałam zdezorientowana rozglądając się dookoła. Znajdowałam się w pokoju o pistacjowej tapecie na ścianach, drewnianych meblach i wzorzystych firankach. Leżałam na dwuosobowym łóżku o ramie takiego samego odcienia jak szafa i komoda. Pode mną znajdowała się kołdra obłożona żółtą, kwiecistą pościelą.
- W domu mojej ciotki- Odparł z ulgą, Pogłaskał opuszkami palców grzbiet mojej dłoni, co sprawiło mi ogromną przyjemność. Uśmiechnęłam się do niego lekko, jednak zmarszczyłam brwi, przypominając sobie wydarzenia z samolotu. Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy, gdy wraz z falą wspomnień wróciła ta przerażająca cisza. Spojrzałam w troskliwie patrzące na mnie czekoladowe oczy ukochanego. Podparłam się na łokciach i przez chwile, wpatrywałam się w niego.
- Co się stało w samolocie?- Padło z moich ust. Widziałam jak kąciki jego ust suną w dół, a na twarzy pojawia się grymas.
- Pamiętasz cokolwiek?- Zapytał łagodnie, wyraźnie przejętym tonem. Widać, martwił się o mnie, co było urocze. Zupełnie nie przypominał tego oschłego człowieka, którym był na początku naszej znajomości. Biło od niego chłodem, interesował się tylko kobietami, a jego jedynym słabym punktem była najważniejsza córka. Teraz był inny.
- Pamiętam, że w samolocie zgasły światła i strasznie trzęsło. Nikt nie mówił co się dzieje, strasznie się bałam... A potem...- W tym momencie nie mogłam sobie przypomnieć, co działo się dalej. Zmarszczyłam brwi, starając się przypomnieć sobie wyjście z samolotu albo chociaż lądowanie, bo... to się musiało zdarzyć, prawda?- Nie wiem co potem- Poddałam się i spojrzałam na niego spod rzęs.
- Zemdlałaś.- Wyjaśnił spokojnie.- Nie zauważyłem tego z początku, bo sam byłem przerażony. Później znowu wróciło światło i wyszła stewardessa i powiedziała, że to niegroźne wyładowanie elektryczne. Jak zobaczyłem, że jesteś nieprzytomna to wezwałem pomoc, ale już lądowaliśmy i kazali mi cię zawieźć do domu, bo pokładowy medyk stwierdził, że to tylko wina stresu. - Opowiedział mi całą historię, na co odetchnęłam. Nie mogłam nawet sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby samolot zaczął spadać. Nawet w ostatnich chwilach życia, nie mogłabym się zachować godnie i wzajemnie wspierać się z ukochanym, ale zemdleć i nieświadomie umierać. - Martwiłem się
-Przepraszam- Podniosłam się i uścisnęłam go. Wplątałam palce w lego włosy i wsłuchałam się w miarowy oddech szwagra.
-Musimy iść kochanie. Poznasz moją ciocię i kuzyna.- Uśmiechnął się do mnie przyjemnie i pomógł wstać z łóżka, Podeszłam do lustra umieszczonego w rogu pokoju i poprawiłam potargane loki i wymiętą sukienkę. Mężczyzna otworzył przede mną drzwi i wypuścił na korytarz jako pierwszą. Hol udekorowany był angielką boazerią i błyszczącymi, białymi kafelkami. Musiałam przyznać, że nie spodziewałam się takiej różnorodności pomieszczeń. Sypialnia, z której wyszłam była raczej staromodna, natomiast korytarz nowoczesny. German poprowadził mnie w prawą stronę, co doprowadziło nas do schodów. Spiralne siwe schody sprowadziły na dół, gdzie, podobnie jak w wolli Castillo umiejscowiony był salon z kuchnią. Na pomarańczowe kanapie siedziała kobieta, Ciemne włosy upięte w charakterystyczny kok, sprawiały, że jej zmęczona twarz wyglądała smuklej. Ramiona kobiety okryte były ciepłym kocem. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest chora. Mimo wszystko uśmiechnęła się serdecznie, kiedy tylko mnie ujrzała. Powoli wstała z kanapy i podeszłą do mnie. Jej usta uformowały się w uśmiech, a wokół oczu powstały zmarszczki.
- Angie, prawda?- zapytała i nie czekając na odpowiedź, uwięziła mnie w szczelnym uścisku.
- Miło mi panią poznać- Odparłam uprzejmie.
-Mów mi Anastazja- Machnęła lekceważąco ręką.-Cieszę się, że Germanek wreszcie znalazł sobie nową kobietę, Widać, że lepszą nić tą całą Maryję. - Zdziwiłam się. German nie powiedział ciotce, że jestem siostrą jego zmarłej żony? Skarciłam inżyniera wzrokiem, - Więc jesteś prawnikiem, tak?- Zapytała kobieta, powoli siadając na kanapie. Spojrzałam z wyrzutem na Germana. Ten, stojąc za plecami ciotki uśmiechnął się przepraszająco. Uniosłam brwi zdziwiona, jednak ostatecznie postanowiłam udawać adwokata.
-Tak- Odpowiedziałam z przesadną ostrożnością,
- Tak się cieszę, że w końcu znalazłeś sobie kobietę z realnym zawodem- Anastazja pogłaskała po ramieniu siostrzeńca, a następnie z jego pomocą znów zasiadła na wygodnej sofie.
Zza rogu wyłonił się mężczyzna. Był to wysoki brunet o siwych oczach, trzymający w dłoniach srebrną tackę z czterema filiżankami herbaty i talerzykiem ciastek. Nieznajomy, gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się szelmowsko i posłał mi oczko. Zarumieniłam się w reakcji na ten gest i usilnie starałam zakryć twarz włosami. - O Angie! To Michael, jest kuzynem Germusia- Odparła starsza kobieta zwracając się do mnie. Michael podszedł do ławy i odłożył na nią tacę, po czym podszedł do mnie i całując mnie w dłoń jeszcze raz się przedstawił.
-Jak się czujesz?- Spytał krystalicznym głosem. Cały czas trzymał w swojej dłoni moją, więc szybko ją zabrałam i jak tylko najdyskretniej potrafiłam zbliżyłam się do szwagra. Nie mogłam zaprzeczyć; brunet był bardzo przystojny, a jego spojrzenie wręcz hipnotyzowało, ale ja byłam oddana tylko jednemu mężczyźnie, dla którego tak wiele zniosłam.
- Lepiej- Uśmiechnęłam się nerwowo- Mam słabe nerwy, a sytuacja w samolocie tylko mnie zestresowała- Wyjaśniłam szybko.
- Dlatego zrobiłem herbatę miętową specjalnie dla ciebie, German mówił, że ją uwielbiasz- Odparł i podał mi porcelanowe naczynie, gdzie znajdowała się zielona ciecz. Usiadłam powoli obok ciotki mężczyzn i wzięłam łyka ziół. Moja ulubiona herbata pozostawiła na moim języku lekki posmak mięty i przyjemne ciepło w gardle.
Po południu German postanowił zabrać mnie do jednej z angielskich kawiarni, gdzie zamówiliśmy ciasto i kawę. Usiadłam po jednej stronie szklanego stolika, w wiklinowym fotelu obłożonym beżowymi poduchami. Na przeciw mnie zasiadł German.
-Opowiedz mi o swojej rodzinie- Zaczęłam jako pierwsza, patrząc spod rzęs na ukochanego.
-Ciotka Anastazja praktycznie mnie wychowała- Zaczął, kiedy przełknął pierwszy kęs swojego sernika. - Moi rodzice oddali się całkowicie pracy, dużo wyjeżdżali za granicę, dlatego mieszkałem tutaj, z ciocią.- Odparł z pocieszającym uśmiechem.- Zastępowała mi matkę, zupełnie jak ty Violi- Sięgnął dłonią do mojej twarzy i pogłaskał delikatnie mój policzek.- Dziękuję ci za to.
- Nie dziękuj mi. Cieszę się, że mogę zajmować się Violettą, Na co choruje Anastazja?- Zapytałam ponownie, nie wiedząc czy było to na miejscu. German posmutniał, jednak postanowił mi odpowiedzieć.
- Ma raka.- Odparł krótko.- Niby dopiero początek choroby, ale to zabija z dnia na dzień- Rzekł rozżalony. Michael jest tu już od tygodnia i chodził z nią na badania. Lekarze mówią, że nie ma sensu przepisywać jakiś leków i jedyną nadzieją jest chemioterapia.
- Ojej- Tylko tyle byłam w stenie wydusić. Z opowieści Germana, dało się wywnioskować, że Anastazja jest dla niego drugą matką. Na prawdę mu współczułam. Co jednak mogłam zrobić? Jedyne co mi pozostało to wspierać go i pomagać w opiece nad chorą. Nie chciałam go dołować, ale po prostu musiałam zapytać. - Dlaczego powiedziałeś ciotce, że jestem prawnikiem?- Nie chciałam go dołować, ale po prostu musiałam zapytać, bo przecież z jego winy muszę brnąć w kłamstwie.
- Widzisz, ja i Michael jesteśmy dla niej jak własne dzieci. Wymarzyła sobie, że nasze przyszłe żony muszą wywodzić się z dobrych rodzin, i muszą mieć ważną karierę. Kiedy przedstawiłem jej Maryję i dowiedziała się, czym się zajmuje moja nowa miłość, zaczęła ją okropnie traktować i poniżać. Po prostu chciałam i tobie, i ciotce oszczędzić nerwów. - Wyjaśnił- Przepraszam, że cię nie uprzedziłem.- Posłałam mu pocieszający uśmiech i pogładziłam dłoń, aby poczuł, że jestem przy nim. Wzięłam do ust łyżeczkę z nałożonym na nią kawałkiem słodkiego ciasta truskawkowego, a następnie popiłam to gorącą latte.
- A twój kuzyn ma żonę?- Przerwałam niezręczną ciszę pomiędzy nami. Inżynier podniósł wzrok znad swojego talerza i skierował go na mnie.
- A co? Zainteresowana?- Posłał mi zabawny uśmiech, na który w reakcji szczerze zachichotałam.- Nie wystarczam ci już?- Spojrzał na mnie z udawaną obrazą.
- Oczywiście, że mi wystarczasz- Wymruczałam, starając się brzmieć kusząco.
- Aż tak ci się spieszy, żeby mnie uwieść?- Poczułam jak jego dłoń pod stołem wędruje do mojego uda i delikatnie nie gładzi. Stół był nakryty długim obrusem, a do tego był mały, więc brunet z niezwykłą dyskrecją i łatwością przesuwał dłonią coraz wyżej robiąc najróżniejsze szlaczki na mojej skórze. Zacisnęłam uda oraz z całych sił zacisnęłam palce na jego ręce. German w odpowiedzi zaśmiał się, zwracając uwagę kilku osób siedzących najbliżej naszego stołu. - Sama zaczęłaś- Spojrzał mi w oczy wygłodniałym wzrokiem. Sama nie wiedziałam czy odetchnąć z ulgą czy fuknąć obrażona, gdy zabrał dłoń z mojego ciała i położył ją z powrotem na blacie. Gdy skończyłam jeść wyszliśmy z kawiarni z zamiarem powrotu do domu. Moje ciało zadrżało pod wpływem zimna panującego na zewnątrz, mimo, że byłam opatulona najgrubszym moim swetrem
-Idziemy jeszcze do galerii- Wskazał na widoczne z dala centrum handlowe.
- Nie!- Zaprotestowałam- Idziemy do domu, zimno jest!- Skrzyżowałam ręce na piesiach.
-To nie było pytanie- Odezwała się jego władcza natura. Przewróciłam oczami i ostatecznie dałam się zaciągnąć do ogromnej galerii, marznąc po drodze okropnie, chociaż ukochany okrył mnie swoją marynarką i mocno do siebie przyciągnął, starając się przekazać mi trochę swojego ciepła. Do celu dotarliśmy po około piętnastu minutach szybkiego marszu.
- Więc po co tu przyszliśmy?- Zapytałam, kiedy znaleźliśmy się w ciepłym budynku. Zaczęłam pocierać o siebie dłonie, aby choć trochę odmarzły, bo obecnie przypominały swoją temperaturą kostki lodu.
- Kupimy ci coś ciepłego. Anglia to nie Argentyna, a tu częściej pada niż świeci słońce. - Westchnęłam zrezygnowana, wyobrażając sobie najbliższy miesiąc spędzając w tym wilgotnym kraju. Weszliśmy do jednego z kolorowych butików, w którym powitała nas miła ekspedientka.
Zaczęłam okrążać wieszaki w poszukiwaniu naprawdę ciepłych ubrań. To był pierwszy raz, gdy German poszedł ze mną na zakupy i ku mojemu zdziwieniu poszedł w moje ślady i również starał się znaleźć dla mnie jakieś rzeczy. Ruszyliśmy do przymierzalni w górą ubrań. Zasłoniłam się w środku i zabrałam za mierzenie. Na pierwszy ogień poszedł błękitny sweterek, sięgający do połowy uda z kieszonką na piersi. German bez uprzedzenia wszedł do środka, po czym zasiadł na krześle znajdującym się obok lustra.
- I co?- Zapytałam poprawiając na obie miękki materiał.
- Podoba mi się- Uśmiechnął się i poczekał aż go zdejmę. Następnie przejął ode mnie ubranie i przyglądał się uważnie, kiedy przymierzałam kolejne rzeczy. Ostatecznie byłam zdecydowana na cztery różne swetry, kilka bluzek z długim rękawem, gruby ciemno czerwony szal i granatowy płaszczyk. Pracownica sklepu podeszła do przymierzalni z parą czarnych botków na słupku, które mi podała i po przymierzeniu ich również mi się spodobały.
-Która godzina?- Spytałam szwagra, gdy rozbierałam się z ubrań, które właśnie mierzyłam.
- Mamy czas- Szepnął i niczym drapieżnik polujący na swoją ofiarę, zgrabnie wstał i podszedł do mnie, chwytając mnie w pasie i gwałtownie do siebie przyciągając. - Czy wspominałem jak seksownie w tym wyglądasz?- Zamruczał mi do ucha i powędrował dłonią na moje plecy, do zapięcia mojego stanika. Zanim zdążyłam zareagować, stałam już przed nim w samych majtkach.
- Co ty wyprawiasz?- Szepnęłam zdezorientowana, gdy przyssał się do mojej szyi, pozostawiając tam swoje pocałunki i szybko zjeżdżając na piersi. Jęknęłam podniecona, kiedy podczas pieszczenia jednej z moich piersi jego dłoń wspinała się wzdłuż wewnętrznej strony uda, kierując się do mojej kobiecości, o którą śmiało się otarł. Stłumił mój głośny jęk zaborczym pocałunkiem. Nasze języki toczyły bitwę o dominacje, jednak jak zawsze uległam mu poddając się rozkoszy. Jego dłoń sprawnie wsunęła się za moją bieliznę, więc teraz miał już bezpośredni dostęp do mojej wilgotnej kobiecości.
Wyginałam się na wszystkie możliwe strony i z całych sił próbowałam powstrzymać jęki. Miałam czas na chwile oddechu, gdy mężczyzna zdejmował swoje spodnie wraz z bokserkami. Szybkim ruchem złapał za moje uda i uniósł je. Zasiadł razem ze mną na rękach na krześle, na którym wcześniej mnie obserwował i sprawnym ruchem wbił się we mnie. Pisnęłam zaskoczona jego nagłym wejściem. Zaczął poruszać się coraz szybciej, kiedy ja dopasowałam się biodrami do jego tempa. Oparłam czoło o jego ramie, zaciskając zęby, kiedy czułam zbliżającą się ekstazę. Doszliśmy po kolei, najpierw on, później ja. Kiedy skończyliśmy siedzieliśmy jeszcze kilka minut w tej pozycji, aby uspokoić oddechy.
- Wszystko w porządku?- Usłyszałam głos ekspedientki sklepu. Przełknęłam ślinę i wzięłam wdech, mając nadzieję, że uda mi się powiedzieć coś spokojnie.
- Tak, tak- Odkrzyknęłam. Uradowana, że nie wzbudziłam jej podejrzeń wstałam. - Jesteś szalony- Zwróciłam się do inżyniera, kiedy zaczęłam się ubierać w swoje rzeczy.
- Ty też- Uśmiechnął się zwycięsko idąc w moje ślady. - Nie miałaś nic przeciwko- Pocałował mnie w usta i zabierając rzeczy, które zamierzałam kupić wyszedł z przymierzalni. O tak, to była zdecydowanie najbardziej szalona rzecz, którą zrobiłam w całym życiu. Doprowadziłam swój wygląd po porządku i wyszłam z przymierzalni. Ukochany czekał już na mnie z trzema torbami, wypełnionymi ubraniami.
- Chciałam sama zapłacić- Fuknęłam. Nie podobało mi się, że German wydaje na mnie tyle pieniędzy. - Ile mam ci oddać?- Zapytałam wygrzebując z torebki różowy portfel.
- Nic kochanie- Złapał mnie ręką w tali i przyciągnął do siebie.
- Sprawdzę w domu na paragonie- Uśmiechnęłam się, przywierając do niego. Uwielbiałam czuć jego zapach, ciepło bijące od jego ciała obok siebie. Miałam wrażenie, że świetnie się wypełnialiśmy.
- Nic od ciebie nie wezmę- Oznajmił, po czym wyciągnął telefon i zadzwonił po taksówkę.
- Już myślałam, że ktoś was porwał- Zaśmiała się Anastazja, witając nas. - Gdzie byliście tyle czasu?- Zarumieniłam się, przypominając sobie scenę z przymierzalni.
- Byliśmy w kawiarni i w galerii, Angie nie była gotowa na taką pogodę- Uśmiechnął się inżynier, pomijając wątek, który chyba spodobał mu się tego dnia najbardziej.
- No tak. W Buenos Aires zawsze świeci słońce- Uśmiechnęła się. Naprawdę nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak pozytywną osobę jaką jest Anastazja, mógł spotkać tak okrutny los.
Był już późny wieczór, dlatego po kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Tego dnia Michael zadeklarował się do wieczornej opieki nad ciotką, więc ja i German mieliśmy chwile dla siebie.
Gdy wróciłam do naszego pokoju spod prysznica, brunet siedział na łóżku i rozmawiał z kimś przez telefon. Gdy mnie zobaczył, wstał i mocno się we mnie wtulił. Zdziwiło mnie to, jednak mocno objęłam go ramionami, Wdychałam jego zapach i delikatnie gładziłam kark. Gdy rozłączył się z rozmówcą, nic nie powiedział, tylko wyszedł z pokoju i skierował się do łazienki.
Wiedziałam, że nie powinnam, jednak ciekawość wzięła w górę i zabrałem jego telefon zaglądając w ostatnie połączenia i wiadomości.
Od autora: Hejka! Łapcie kolejny rozdział, trochę dłuższy niż poprzedni. (chyba)
Jak wam się podoba nowy wygląd mojego bloga? Muszę skromnie przyznać, że mi bardzo
Już niedługo rozdziały będą pojawiały się częściej
I wracam do mojego starego systemu z dedykacjami
Do następnego
- Gdzie jesteśmy?- Zapytałam zdezorientowana rozglądając się dookoła. Znajdowałam się w pokoju o pistacjowej tapecie na ścianach, drewnianych meblach i wzorzystych firankach. Leżałam na dwuosobowym łóżku o ramie takiego samego odcienia jak szafa i komoda. Pode mną znajdowała się kołdra obłożona żółtą, kwiecistą pościelą.
- W domu mojej ciotki- Odparł z ulgą, Pogłaskał opuszkami palców grzbiet mojej dłoni, co sprawiło mi ogromną przyjemność. Uśmiechnęłam się do niego lekko, jednak zmarszczyłam brwi, przypominając sobie wydarzenia z samolotu. Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy, gdy wraz z falą wspomnień wróciła ta przerażająca cisza. Spojrzałam w troskliwie patrzące na mnie czekoladowe oczy ukochanego. Podparłam się na łokciach i przez chwile, wpatrywałam się w niego.
- Co się stało w samolocie?- Padło z moich ust. Widziałam jak kąciki jego ust suną w dół, a na twarzy pojawia się grymas.
- Pamiętasz cokolwiek?- Zapytał łagodnie, wyraźnie przejętym tonem. Widać, martwił się o mnie, co było urocze. Zupełnie nie przypominał tego oschłego człowieka, którym był na początku naszej znajomości. Biło od niego chłodem, interesował się tylko kobietami, a jego jedynym słabym punktem była najważniejsza córka. Teraz był inny.
- Pamiętam, że w samolocie zgasły światła i strasznie trzęsło. Nikt nie mówił co się dzieje, strasznie się bałam... A potem...- W tym momencie nie mogłam sobie przypomnieć, co działo się dalej. Zmarszczyłam brwi, starając się przypomnieć sobie wyjście z samolotu albo chociaż lądowanie, bo... to się musiało zdarzyć, prawda?- Nie wiem co potem- Poddałam się i spojrzałam na niego spod rzęs.
- Zemdlałaś.- Wyjaśnił spokojnie.- Nie zauważyłem tego z początku, bo sam byłem przerażony. Później znowu wróciło światło i wyszła stewardessa i powiedziała, że to niegroźne wyładowanie elektryczne. Jak zobaczyłem, że jesteś nieprzytomna to wezwałem pomoc, ale już lądowaliśmy i kazali mi cię zawieźć do domu, bo pokładowy medyk stwierdził, że to tylko wina stresu. - Opowiedział mi całą historię, na co odetchnęłam. Nie mogłam nawet sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby samolot zaczął spadać. Nawet w ostatnich chwilach życia, nie mogłabym się zachować godnie i wzajemnie wspierać się z ukochanym, ale zemdleć i nieświadomie umierać. - Martwiłem się
-Przepraszam- Podniosłam się i uścisnęłam go. Wplątałam palce w lego włosy i wsłuchałam się w miarowy oddech szwagra.
-Musimy iść kochanie. Poznasz moją ciocię i kuzyna.- Uśmiechnął się do mnie przyjemnie i pomógł wstać z łóżka, Podeszłam do lustra umieszczonego w rogu pokoju i poprawiłam potargane loki i wymiętą sukienkę. Mężczyzna otworzył przede mną drzwi i wypuścił na korytarz jako pierwszą. Hol udekorowany był angielką boazerią i błyszczącymi, białymi kafelkami. Musiałam przyznać, że nie spodziewałam się takiej różnorodności pomieszczeń. Sypialnia, z której wyszłam była raczej staromodna, natomiast korytarz nowoczesny. German poprowadził mnie w prawą stronę, co doprowadziło nas do schodów. Spiralne siwe schody sprowadziły na dół, gdzie, podobnie jak w wolli Castillo umiejscowiony był salon z kuchnią. Na pomarańczowe kanapie siedziała kobieta, Ciemne włosy upięte w charakterystyczny kok, sprawiały, że jej zmęczona twarz wyglądała smuklej. Ramiona kobiety okryte były ciepłym kocem. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest chora. Mimo wszystko uśmiechnęła się serdecznie, kiedy tylko mnie ujrzała. Powoli wstała z kanapy i podeszłą do mnie. Jej usta uformowały się w uśmiech, a wokół oczu powstały zmarszczki.
- Angie, prawda?- zapytała i nie czekając na odpowiedź, uwięziła mnie w szczelnym uścisku.
- Miło mi panią poznać- Odparłam uprzejmie.
-Mów mi Anastazja- Machnęła lekceważąco ręką.-Cieszę się, że Germanek wreszcie znalazł sobie nową kobietę, Widać, że lepszą nić tą całą Maryję. - Zdziwiłam się. German nie powiedział ciotce, że jestem siostrą jego zmarłej żony? Skarciłam inżyniera wzrokiem, - Więc jesteś prawnikiem, tak?- Zapytała kobieta, powoli siadając na kanapie. Spojrzałam z wyrzutem na Germana. Ten, stojąc za plecami ciotki uśmiechnął się przepraszająco. Uniosłam brwi zdziwiona, jednak ostatecznie postanowiłam udawać adwokata.
-Tak- Odpowiedziałam z przesadną ostrożnością,
- Tak się cieszę, że w końcu znalazłeś sobie kobietę z realnym zawodem- Anastazja pogłaskała po ramieniu siostrzeńca, a następnie z jego pomocą znów zasiadła na wygodnej sofie.
Zza rogu wyłonił się mężczyzna. Był to wysoki brunet o siwych oczach, trzymający w dłoniach srebrną tackę z czterema filiżankami herbaty i talerzykiem ciastek. Nieznajomy, gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się szelmowsko i posłał mi oczko. Zarumieniłam się w reakcji na ten gest i usilnie starałam zakryć twarz włosami. - O Angie! To Michael, jest kuzynem Germusia- Odparła starsza kobieta zwracając się do mnie. Michael podszedł do ławy i odłożył na nią tacę, po czym podszedł do mnie i całując mnie w dłoń jeszcze raz się przedstawił.
-Jak się czujesz?- Spytał krystalicznym głosem. Cały czas trzymał w swojej dłoni moją, więc szybko ją zabrałam i jak tylko najdyskretniej potrafiłam zbliżyłam się do szwagra. Nie mogłam zaprzeczyć; brunet był bardzo przystojny, a jego spojrzenie wręcz hipnotyzowało, ale ja byłam oddana tylko jednemu mężczyźnie, dla którego tak wiele zniosłam.
- Lepiej- Uśmiechnęłam się nerwowo- Mam słabe nerwy, a sytuacja w samolocie tylko mnie zestresowała- Wyjaśniłam szybko.
- Dlatego zrobiłem herbatę miętową specjalnie dla ciebie, German mówił, że ją uwielbiasz- Odparł i podał mi porcelanowe naczynie, gdzie znajdowała się zielona ciecz. Usiadłam powoli obok ciotki mężczyzn i wzięłam łyka ziół. Moja ulubiona herbata pozostawiła na moim języku lekki posmak mięty i przyjemne ciepło w gardle.
Po południu German postanowił zabrać mnie do jednej z angielskich kawiarni, gdzie zamówiliśmy ciasto i kawę. Usiadłam po jednej stronie szklanego stolika, w wiklinowym fotelu obłożonym beżowymi poduchami. Na przeciw mnie zasiadł German.
-Opowiedz mi o swojej rodzinie- Zaczęłam jako pierwsza, patrząc spod rzęs na ukochanego.
-Ciotka Anastazja praktycznie mnie wychowała- Zaczął, kiedy przełknął pierwszy kęs swojego sernika. - Moi rodzice oddali się całkowicie pracy, dużo wyjeżdżali za granicę, dlatego mieszkałem tutaj, z ciocią.- Odparł z pocieszającym uśmiechem.- Zastępowała mi matkę, zupełnie jak ty Violi- Sięgnął dłonią do mojej twarzy i pogłaskał delikatnie mój policzek.- Dziękuję ci za to.
- Nie dziękuj mi. Cieszę się, że mogę zajmować się Violettą, Na co choruje Anastazja?- Zapytałam ponownie, nie wiedząc czy było to na miejscu. German posmutniał, jednak postanowił mi odpowiedzieć.
- Ma raka.- Odparł krótko.- Niby dopiero początek choroby, ale to zabija z dnia na dzień- Rzekł rozżalony. Michael jest tu już od tygodnia i chodził z nią na badania. Lekarze mówią, że nie ma sensu przepisywać jakiś leków i jedyną nadzieją jest chemioterapia.
- Ojej- Tylko tyle byłam w stenie wydusić. Z opowieści Germana, dało się wywnioskować, że Anastazja jest dla niego drugą matką. Na prawdę mu współczułam. Co jednak mogłam zrobić? Jedyne co mi pozostało to wspierać go i pomagać w opiece nad chorą. Nie chciałam go dołować, ale po prostu musiałam zapytać. - Dlaczego powiedziałeś ciotce, że jestem prawnikiem?- Nie chciałam go dołować, ale po prostu musiałam zapytać, bo przecież z jego winy muszę brnąć w kłamstwie.
- Widzisz, ja i Michael jesteśmy dla niej jak własne dzieci. Wymarzyła sobie, że nasze przyszłe żony muszą wywodzić się z dobrych rodzin, i muszą mieć ważną karierę. Kiedy przedstawiłem jej Maryję i dowiedziała się, czym się zajmuje moja nowa miłość, zaczęła ją okropnie traktować i poniżać. Po prostu chciałam i tobie, i ciotce oszczędzić nerwów. - Wyjaśnił- Przepraszam, że cię nie uprzedziłem.- Posłałam mu pocieszający uśmiech i pogładziłam dłoń, aby poczuł, że jestem przy nim. Wzięłam do ust łyżeczkę z nałożonym na nią kawałkiem słodkiego ciasta truskawkowego, a następnie popiłam to gorącą latte.
- A twój kuzyn ma żonę?- Przerwałam niezręczną ciszę pomiędzy nami. Inżynier podniósł wzrok znad swojego talerza i skierował go na mnie.
- A co? Zainteresowana?- Posłał mi zabawny uśmiech, na który w reakcji szczerze zachichotałam.- Nie wystarczam ci już?- Spojrzał na mnie z udawaną obrazą.
- Oczywiście, że mi wystarczasz- Wymruczałam, starając się brzmieć kusząco.
- Aż tak ci się spieszy, żeby mnie uwieść?- Poczułam jak jego dłoń pod stołem wędruje do mojego uda i delikatnie nie gładzi. Stół był nakryty długim obrusem, a do tego był mały, więc brunet z niezwykłą dyskrecją i łatwością przesuwał dłonią coraz wyżej robiąc najróżniejsze szlaczki na mojej skórze. Zacisnęłam uda oraz z całych sił zacisnęłam palce na jego ręce. German w odpowiedzi zaśmiał się, zwracając uwagę kilku osób siedzących najbliżej naszego stołu. - Sama zaczęłaś- Spojrzał mi w oczy wygłodniałym wzrokiem. Sama nie wiedziałam czy odetchnąć z ulgą czy fuknąć obrażona, gdy zabrał dłoń z mojego ciała i położył ją z powrotem na blacie. Gdy skończyłam jeść wyszliśmy z kawiarni z zamiarem powrotu do domu. Moje ciało zadrżało pod wpływem zimna panującego na zewnątrz, mimo, że byłam opatulona najgrubszym moim swetrem
-Idziemy jeszcze do galerii- Wskazał na widoczne z dala centrum handlowe.
- Nie!- Zaprotestowałam- Idziemy do domu, zimno jest!- Skrzyżowałam ręce na piesiach.
-To nie było pytanie- Odezwała się jego władcza natura. Przewróciłam oczami i ostatecznie dałam się zaciągnąć do ogromnej galerii, marznąc po drodze okropnie, chociaż ukochany okrył mnie swoją marynarką i mocno do siebie przyciągnął, starając się przekazać mi trochę swojego ciepła. Do celu dotarliśmy po około piętnastu minutach szybkiego marszu.
- Więc po co tu przyszliśmy?- Zapytałam, kiedy znaleźliśmy się w ciepłym budynku. Zaczęłam pocierać o siebie dłonie, aby choć trochę odmarzły, bo obecnie przypominały swoją temperaturą kostki lodu.
- Kupimy ci coś ciepłego. Anglia to nie Argentyna, a tu częściej pada niż świeci słońce. - Westchnęłam zrezygnowana, wyobrażając sobie najbliższy miesiąc spędzając w tym wilgotnym kraju. Weszliśmy do jednego z kolorowych butików, w którym powitała nas miła ekspedientka.
Zaczęłam okrążać wieszaki w poszukiwaniu naprawdę ciepłych ubrań. To był pierwszy raz, gdy German poszedł ze mną na zakupy i ku mojemu zdziwieniu poszedł w moje ślady i również starał się znaleźć dla mnie jakieś rzeczy. Ruszyliśmy do przymierzalni w górą ubrań. Zasłoniłam się w środku i zabrałam za mierzenie. Na pierwszy ogień poszedł błękitny sweterek, sięgający do połowy uda z kieszonką na piersi. German bez uprzedzenia wszedł do środka, po czym zasiadł na krześle znajdującym się obok lustra.
- I co?- Zapytałam poprawiając na obie miękki materiał.
- Podoba mi się- Uśmiechnął się i poczekał aż go zdejmę. Następnie przejął ode mnie ubranie i przyglądał się uważnie, kiedy przymierzałam kolejne rzeczy. Ostatecznie byłam zdecydowana na cztery różne swetry, kilka bluzek z długim rękawem, gruby ciemno czerwony szal i granatowy płaszczyk. Pracownica sklepu podeszła do przymierzalni z parą czarnych botków na słupku, które mi podała i po przymierzeniu ich również mi się spodobały.
-Która godzina?- Spytałam szwagra, gdy rozbierałam się z ubrań, które właśnie mierzyłam.
- Mamy czas- Szepnął i niczym drapieżnik polujący na swoją ofiarę, zgrabnie wstał i podszedł do mnie, chwytając mnie w pasie i gwałtownie do siebie przyciągając. - Czy wspominałem jak seksownie w tym wyglądasz?- Zamruczał mi do ucha i powędrował dłonią na moje plecy, do zapięcia mojego stanika. Zanim zdążyłam zareagować, stałam już przed nim w samych majtkach.
- Co ty wyprawiasz?- Szepnęłam zdezorientowana, gdy przyssał się do mojej szyi, pozostawiając tam swoje pocałunki i szybko zjeżdżając na piersi. Jęknęłam podniecona, kiedy podczas pieszczenia jednej z moich piersi jego dłoń wspinała się wzdłuż wewnętrznej strony uda, kierując się do mojej kobiecości, o którą śmiało się otarł. Stłumił mój głośny jęk zaborczym pocałunkiem. Nasze języki toczyły bitwę o dominacje, jednak jak zawsze uległam mu poddając się rozkoszy. Jego dłoń sprawnie wsunęła się za moją bieliznę, więc teraz miał już bezpośredni dostęp do mojej wilgotnej kobiecości.
Wyginałam się na wszystkie możliwe strony i z całych sił próbowałam powstrzymać jęki. Miałam czas na chwile oddechu, gdy mężczyzna zdejmował swoje spodnie wraz z bokserkami. Szybkim ruchem złapał za moje uda i uniósł je. Zasiadł razem ze mną na rękach na krześle, na którym wcześniej mnie obserwował i sprawnym ruchem wbił się we mnie. Pisnęłam zaskoczona jego nagłym wejściem. Zaczął poruszać się coraz szybciej, kiedy ja dopasowałam się biodrami do jego tempa. Oparłam czoło o jego ramie, zaciskając zęby, kiedy czułam zbliżającą się ekstazę. Doszliśmy po kolei, najpierw on, później ja. Kiedy skończyliśmy siedzieliśmy jeszcze kilka minut w tej pozycji, aby uspokoić oddechy.
- Wszystko w porządku?- Usłyszałam głos ekspedientki sklepu. Przełknęłam ślinę i wzięłam wdech, mając nadzieję, że uda mi się powiedzieć coś spokojnie.
- Tak, tak- Odkrzyknęłam. Uradowana, że nie wzbudziłam jej podejrzeń wstałam. - Jesteś szalony- Zwróciłam się do inżyniera, kiedy zaczęłam się ubierać w swoje rzeczy.
- Ty też- Uśmiechnął się zwycięsko idąc w moje ślady. - Nie miałaś nic przeciwko- Pocałował mnie w usta i zabierając rzeczy, które zamierzałam kupić wyszedł z przymierzalni. O tak, to była zdecydowanie najbardziej szalona rzecz, którą zrobiłam w całym życiu. Doprowadziłam swój wygląd po porządku i wyszłam z przymierzalni. Ukochany czekał już na mnie z trzema torbami, wypełnionymi ubraniami.
- Chciałam sama zapłacić- Fuknęłam. Nie podobało mi się, że German wydaje na mnie tyle pieniędzy. - Ile mam ci oddać?- Zapytałam wygrzebując z torebki różowy portfel.
- Nic kochanie- Złapał mnie ręką w tali i przyciągnął do siebie.
- Sprawdzę w domu na paragonie- Uśmiechnęłam się, przywierając do niego. Uwielbiałam czuć jego zapach, ciepło bijące od jego ciała obok siebie. Miałam wrażenie, że świetnie się wypełnialiśmy.
- Nic od ciebie nie wezmę- Oznajmił, po czym wyciągnął telefon i zadzwonił po taksówkę.
- Już myślałam, że ktoś was porwał- Zaśmiała się Anastazja, witając nas. - Gdzie byliście tyle czasu?- Zarumieniłam się, przypominając sobie scenę z przymierzalni.
- Byliśmy w kawiarni i w galerii, Angie nie była gotowa na taką pogodę- Uśmiechnął się inżynier, pomijając wątek, który chyba spodobał mu się tego dnia najbardziej.
- No tak. W Buenos Aires zawsze świeci słońce- Uśmiechnęła się. Naprawdę nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak pozytywną osobę jaką jest Anastazja, mógł spotkać tak okrutny los.
Był już późny wieczór, dlatego po kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Tego dnia Michael zadeklarował się do wieczornej opieki nad ciotką, więc ja i German mieliśmy chwile dla siebie.
Gdy wróciłam do naszego pokoju spod prysznica, brunet siedział na łóżku i rozmawiał z kimś przez telefon. Gdy mnie zobaczył, wstał i mocno się we mnie wtulił. Zdziwiło mnie to, jednak mocno objęłam go ramionami, Wdychałam jego zapach i delikatnie gładziłam kark. Gdy rozłączył się z rozmówcą, nic nie powiedział, tylko wyszedł z pokoju i skierował się do łazienki.
Wiedziałam, że nie powinnam, jednak ciekawość wzięła w górę i zabrałem jego telefon zaglądając w ostatnie połączenia i wiadomości.
Od autora: Hejka! Łapcie kolejny rozdział, trochę dłuższy niż poprzedni. (chyba)
Jak wam się podoba nowy wygląd mojego bloga? Muszę skromnie przyznać, że mi bardzo
Już niedługo rozdziały będą pojawiały się częściej
I wracam do mojego starego systemu z dedykacjami
Do następnego
Zakochałam się. Serio <3 uroczy rozdział ;) Germi taki szalony - seks w przymierzalni... hahaha, nie znałam go od tej strony. Mam czas, to produkuję "niesensowne" komentarz. Oczywiscie zapraszam do siebie (dawno nie bylo rozdzialu) a postaram sie go jeszcze dzisiaj dodać ;) Całuje mocno i czekam na next ;*
OdpowiedzUsuń