Rozdział 24
Rozdział dedykowany" To Ja"
Oraz Clari 1990 <3
Przepraszam jeżeli pojawią się błędy
Wzięłam w dłonie telefon mężczyzny i odblokowałam go. Miałam zamiar wejść w spis ostatnich połączeń i sprawdzić z kim tak zawzięcie dyskutował, jednak coś mi przerwało.
-Angie?!- Usłyszałam głos, któremu towarzyszyły kroki. Szybko rzuciłam jego komórkę na łóżko i podbiegłam do okna, aby znaleźć się jak najdalej od urządzenia.
-Tak?- Odwróciłam się i spojrzałam niewinnie na ukochanego, opierając się o parapet znajdujący się za mną. German stał przede mną i uśmiechnął się podejrzliwie, unosząc jedną z brwi. Zaraz jednak mu przeszło i jego wyraz twarzy zmienił się na poważny.
- Rozmawiałem z lekarzem ciotki.- Odparł siadając na łóżku i opierając o poduszki. Był już przebrany w piżamę składającą się z czarnych bokserek. Tylko i wyłącznie. Jego idealnie wyrzeźbione ciało spoczywało na środku łóżka, a mój wzrok błądził od zarysowanego brzucha na ramiona. Zupełnie zatraciłam się w jego widoku i ledwo docierało do mnie to, o czym mówił. Zdecydowanie mnie rozpraszał.- Angeles!- Podniósł głos używając mojego pełnego imienia. Dopiero wtedy oprzytomniałam i spojrzałam pytająco wprost w jego czekoladowe tęczówki.- Mówiłem, że rozmawiałem z lekarzem ciotki- Powtórzył przewracając zirytowany oczami.
- I co?- Zapytałam, z zamiarem upewnienia go, że tym razem go uważnie słucham.
- Ma tragiczne wyniki, jest bardzo osłabiona. Musi przejść operację, inaczej nie przeżyje miesiąca- Odparł załamany i przejechał dłońmi po twarzy. - Jutro muszę z nią jechać do Londynu do prywatnej kliniki- Oznajmił po chwili.
- Jak daleko stąd jest Londyn?- Spytałam. Nawet nie pamiętałam dokładnej nazwy miasta, w którym przebywaliśmy, więc chciałam się upewnić, jak długą drogę będziemy musieli pokonać.
- Siedem godzin- Westchnął łamiącym się głosem.- Nie ma innego szpitala, gdzie może się odbyć zabieg- Dodał.
- Kiedy jedziemy?- Ponownie wydobyło się z moich ust. Do tej pory zadawałam mu same pytania, byłam na prawdę przejęta stanem zdrowia starszej kobiety, do której niemal od razu poczułam ogromną sympatię. Kątem oka zobaczyłam jak błysk pioruna roztapia się na niebie, jednak o dziwno, nie przejęłam się tym.
- Jadę z nią sam. Jutro popołudniu. Ty zostaniesz z Michaelem tutaj- Rozkazał twardo. Jego ton zdradzał, że nie przyjmuje do siebie żadnych sprzeciwów, ani dyskusji. Zresztą, nie miałam odwagi, aby teraz próbować się z nim sprzeczać. Miał na głowie inne problemy niż moje niezadowolenie. - Zostanę tam tydzień, później zamienię się z Michaelem. On pojedzie, a ja wrócę tutaj odpocząć.
- Jesteś pewny, że nie mam jechać tam z tobą?- Chciałam się upewnić i miałam nadzieję, że nie rozzłoszczę go drążeniem tematu. Widocznie nie miał ochoty na dyskusje i łatwo jego cierpliwość mogła zostać wtedy przekroczona.
- Tak. Będę spędzał cały czas w szpitalu, ty tam będziesz się tylko nudziła, lepiej będzie jak zostaniesz tu.- Jego stanowczy, aczkolwiek łagodny w stosunku do mnie ton, zadziałał na mnie kojąco. Zrobiłam kilka kroków do przodu i już znajdowałam się obok łóżka. Uniosłam ciepła pierzynę i położyłam się obok inżyniera, wtulając się w niego i przymykając powieki. Poczułam jak jego dłoń układa się na mojej tali, a głowa delikatnie opiera o czubek mojej. Jego bicie serca i miarowy oddech, pomogły mi się wyciszyć i trafić do krainy Morfeusza.
Obudził mnie dźwięk budzika Germana nastawionego na wczesny ranek. Zamruczałam niezadowolona, gdy poczułam jak mężczyzna unosi lekko moje plecy, żeby przełożyć mnie na poduszkę obok, a po chwili usłyszałam jak podnosi się z łóżka. - Śpij jeszcze- Szepnął mi do ucha i złożył pocałunek na mojej skroni i policzku. Nie wiem ile próbowałam, ale odkąd inżynier wstał, nie mogłam znaleźć odpowiadającej mi, wygodniej pozycji, dlatego postanowiłam pójść w jego ślady. Przeciągnęłam się leniwie i zrzuciłam z siebie kołdrę, w którą byłam zawinięta. Poczułam chłód podłogi pod moimi stopami, a na moich nagich łydkach i ramionach pojawiła się gęsia skórka przez temperaturę obecną w pokoju. German zajmował łazienkę, więc ja w tym czasie szybko zaścieliłam nasze łóżko. Zapukałam do drzwi łazienki i po usłyszeniu pozwolenia na wejście, wkroczyłam do środka. German siedział w wannie z odchyloną do tyłu głową i zamkniętymi oczami. Na blacie, obok umywalki położony był jego przygotowany na dzisiaj strój.
-Wstałeś tak wcześnie, żeby wziąć kąpiel?- Zapytałam zdumiona. Nałożyłam pastę na moją niebieską szczoteczkę i zaczęłam szorować zęby.
-Tak. To mnie pobudza do działania- Wytłumaczył.- Czemu już nie śpisz?- Tym razem to on zadał mi pytanie. Wyplułam do zlewu płyn do płukania ust i odłożyłam moją szczotkę do przeznaczonego do niej kubka.
- Nie mogłam zasnąć- Uśmiechnęłam się- I było jakoś tak pusto bez ciebie,
- Będziesz musiała dzisiaj jakoś zasnąć, a mnie nie będzie
- Zdaje sobie z tego sprawę. - Fuknęłam udając obrażoną. Uczesałam włosy w luźnego koka i wyszłam z łazienki. Podeszłam do dużej szafy, gdzie rozpakowane były moje ubrania i otworzyłam ją. Oparłam dłonie na biodrach i patrzałam na swoje rzeczy, zastanawiając się co na siebie ubrać. Po zakupach z poprzedniego dnia, moja garderoba się powiększyła, więc ostatecznie wybrałam jeden z nowych swetrów i jasne rurki. Gdy założyłam wybrane ubrania, wykonałam lekki makijaż i kiedy tylko skończyłam z łazienki wyszedł German, ubrany już w błękitną koszulę i czarne spodnie.
Tego samego dnia pod wieczór inżynier razem z ciotką pojechał do szpitala. W planach była kilkugodzinna operacja, następnie schorowana miała spędzić na obserwacji kilka tygodni.
W domu zostałam ja i Michael. Z uwagi na to, że szpital znajdował się kilka godzin jazdy od miasteczka, w którym przebywaliśmy, German miał spędzić cały tydzień wraz z ciotką w Londynie, a później zamienić ze swym kuzynem. Po pożegnaniu się z ukochanym i jego ciocią, zasiadłam na kanapie i okryta kocem zaczęłam oglądać jakiś durny serial w telewizji. Za oknem panowała wielka ulewa, której nieprzerwanie towarzyszył wiatr. Krople deszczu głośno uderzały o zewnętrzny parapet, przez co nie mogłam się skoncentrować na niczym innym, niż krople wody wpadające na szybę.
Westchnęłam i zarzucając puszyste przykrycie na ramiona poczłapałam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie herbaty. Nalałam do czajnika wody i postawiłam go na gazie. Z wysokiej szafki wyciągnęłam zielony kubek i wrzuciłam do niego torebeczkę z malinową herbatą w środku. Wsypałam dwie łyżeczki cukru i zalałam wszystko wrzątkiem, wymieszałam to i wróciłam z gorącym napojem do salonu. Na zewnątrz zaczęło robić się buro, przez co zrobiłam się senna. Angielska pogoda zdecydowanie działała na mnie negatywnie. Usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach. Podniosłam się lekko i spojrzałam w stronę wejścia do domu. W progu pojawił się przemoknięty Michael z dwiema reklamówkami w dłoniach.
-Byłem na zakupach- Uśmiechnął się i po tym jak zdjął swoje adidasy podszedł do wyspy kuchennej izaczął rozpakowywać torby. Postanowiłam wstać i mu pomóc. Podreptałam w stronę blatu i zaczęłam chować warzywa do lodówki.
- Głody?- Spytałam, kiedy wszystkie produkty były ułożone w odpowiednie miejsca.
- Trochę- Przyznał.
Niecałą godzinę później siedzieliśmy na kanapie i zajadaliśmy się przepyszną zapiekanką, którą stworzyliśmy wspólnymi siłami.
- Jak ci się podoba Wielka Brytania?- Zapytał przełykając makaron.
- Zaczynam się przyzwyczajać do klimatu, a miasta za bardzo nie zwiedziłam, nie po to tu przyjechałam. A ty? Gdzie mieszkasz?
- Tutaj.- Odpowiedział niemal natychmiast.- Tylko bardzo daleko.- Posłałam mu lekki uśmiech.
-A masz żonę, albo narzeczoną?- Kolejne pytanie padło z moich ust.
- A co? Zainteresowana? Jak na razie jestem sam- Uśmiechnął się szelmowsko, a mi ciężko było uwierzyć, że taki mężczyzna nie ma przy sobie żadnej kobiety. Fizycznie wyglądał tylko trochę gorzej niż German, jednak nadal był niezwykle atrakcyjnym facetem. - Nie wiem czy dosłyszałaś, więc powtórzę, zainteresowana?
- Moje serce należy już do jednego mężczyzny- Westchnęłam, uciekając myślami do czekoladowych oczu- Ciekawe gdzie już są...
- Nie ma ich od dwóch godzin, a ty już tęsknisz?- Zachichotał cicho.
- Na tym polega miłość mój drogi- Spojrzałam na niego wymownie. Brunet przewrócił lekceważąco oczami. - Nawet się nie zorientowałam, kiedy zleciało mi całe popołudnie i część wieczora. Było już naprawdę późno, a ja nawet nie odczułam tych długich godzin, podczas których świetnie rozmawiało mi się Michaelem. Gdy rozeszliśmy się do swoich pokoi, zaczerpnęłam długiego, gorącego prysznica. Umyłam ciało i włosy, a następnie porządnie się osuszyłam i założyłam piżamę. Umyłam zęby i szybko wskoczyłam do łóżka owijając się pierzyną tak, aby opatulała całe moje ciało. Przez jakiś czas przekręcałam się z boku na bok. Dziwnie było mi zasnąć bez inżyniera u boku, który zawsze służył mi jako poduszka. W końcu jednak udało mi się zapaść w sen.
Poranek powitał mnie chłodnym muśnięciem wiatru w moją twarz, który wpadł przez uchylone okno. Nawet nie wiedziałam, że je otworzyłam... Przewróciłam się na drugi bok z zamiarem wtulenia się w ukochanego i ponownego zaśnięcia, jednak zamiast przystojnej twarzy mężczyzny dotknęłam drugiej poduszki. No tak...
Westchnęłam ciężko i wstałam z łóżka. Zarzuciłam na siebie fioletowy jedwabny szlafrok, a na stopy wsunęłam białe puchate kapcie. Zwinnie zeszłam ze schodów i wymijając zaspanego Michaela, który znajdował się już na parterze, przeszłam do kuchni.
-Chcesz jeść?- Spytałam, wyciągając z lodówki składniki potrzebne do zrobienia śniadania.
-Mogę zjeść!- Rzucił obojętnym tonem, włączając wiadomości w telewizji, chociaż ja wolałabym jeden z licznych kanałów muzycznych. Zaczęłam kroić pomidory, szynkę, posmarowałam chleb masłem i zaczęłam smażyć jajecznicę. Wszystko ułożyłam na dwóch talerzach i postawiłam na stole przy kanapie. Wyciągnęłam jeszcze widelce i postawiłam na środku przyprawy, a zaraz po tym zasiadłam obok mężczyzny.
-Lubisz prowokować?- Zapytał lustrując mnie uważnie wzrokiem.
- Co?- Zmarszczyłam z niezrozumieniem brwi, nakładając na widelec kawałek pomidora i wpychając go do ust.
- Ten szlafrok- Rzucił wskazując na ubranie,- Podkreśla twoje atuty, na miejscu Germana nie pozwoliłbym mojej kobiecie paradować w takim ubraniu przed innym facetem- Wyjaśnił. Spojrzałam na swoje ubranie, wyglądało zwyczajnie. Setki razy nosiłam się tak w willi Castillo lub chociażby, gdy mieszkałam z Pablem i nikt tego nigdy nie skomentował. Nie wiedziałam czy uznać to za komplement czy za krytykę, więc nie skomentowałam tego w żaden sposób.
- Smacznego- Odparłam i zabrałam się za pałaszowanie mojego śniadania. Byłam bardzo głodna więc nuciłam zadowolona rozkoszując się smacznym posiłkiem. Po śniadaniu brunet obiecał, że sprzątnie, a ja postanowiłam pójść doprowadzić się do porządku. Byłam właśnie w trakcie muskania rzęs mojego lewego oka tuszem, kiedy mój telefon zawibrował i wydał z siebie dźwięk mojej ulubionej melodii.
Przesunęłam palcem wskazującym po wyświetlaczu i przyłożyłam komórkę do ucha.
- Cześć Angie, pamiętasz mnie jeszcze?- Usłyszałam w słuchawce głos przyjaciela. Uśmiechnęłam się mimowolnie w reakcji na jego ciepły i łagodny ton.
- Nie wiem kto mówi- Droczyłam się z nim, w odpowiedzi otrzymując oburzone prychnięcie- Oczywiście, że cię pamiętam głuptasie, co u ciebie?- Zapytałam ze śmiechem.
- Chciałem się ciebie zapytać, kiedy wrócisz do studia, wszyscy za tobą strasznie tęsknią. Viola mówiła, że jesteś w Anglii u ciotki
- Zacznę pracę jak tylko wrócę do Buenos Aires
- Jesteś świadoma ile przepadło nam winnych śród?-Zapytał udając zbulwersowanego, co szybko stłumił mój śmiech.- Tak, tak, nabijaj się ze mnie
-Obiecuję ci, że jak wrócę to w pierwszą środę jaka będzie zrobimy melanż życia i rozniesiemy połowę Argentyny- Mówiąc to, uśmiechnęłam się do siebie i szybko dokończyłam makijaż.
- Trzymam cię za słowo, muszę lecieć do studia- Oznajmił pogodnie, w tle słyszałam śpiew ptaków, przez co wywnioskowałam, że przechodził właśnie przez "nasz" park. - Kocham cię
-Ja ciebie też- Odpowiedziałam i rozłączyłam się. Dopiero zdałam sobie sprawę jak bardzo brakowało mi pogawędki z przyjacielem.
Siedziałam na kanapie w salonie z moim potężnym segregatorem zawierającym przeróżne teksty, nuty, partytury ułożonym na moich kolanach. Wyjęłam pliczek kartek z krótkimi tekstami uczniów, które zbierałam od nich jeszcze przed tym, jak wylądowałam w szpitalu i zaczęłam je sprawdzać.
Oraz Clari 1990 <3
Przepraszam jeżeli pojawią się błędy
Wzięłam w dłonie telefon mężczyzny i odblokowałam go. Miałam zamiar wejść w spis ostatnich połączeń i sprawdzić z kim tak zawzięcie dyskutował, jednak coś mi przerwało.
-Angie?!- Usłyszałam głos, któremu towarzyszyły kroki. Szybko rzuciłam jego komórkę na łóżko i podbiegłam do okna, aby znaleźć się jak najdalej od urządzenia.
-Tak?- Odwróciłam się i spojrzałam niewinnie na ukochanego, opierając się o parapet znajdujący się za mną. German stał przede mną i uśmiechnął się podejrzliwie, unosząc jedną z brwi. Zaraz jednak mu przeszło i jego wyraz twarzy zmienił się na poważny.
- Rozmawiałem z lekarzem ciotki.- Odparł siadając na łóżku i opierając o poduszki. Był już przebrany w piżamę składającą się z czarnych bokserek. Tylko i wyłącznie. Jego idealnie wyrzeźbione ciało spoczywało na środku łóżka, a mój wzrok błądził od zarysowanego brzucha na ramiona. Zupełnie zatraciłam się w jego widoku i ledwo docierało do mnie to, o czym mówił. Zdecydowanie mnie rozpraszał.- Angeles!- Podniósł głos używając mojego pełnego imienia. Dopiero wtedy oprzytomniałam i spojrzałam pytająco wprost w jego czekoladowe tęczówki.- Mówiłem, że rozmawiałem z lekarzem ciotki- Powtórzył przewracając zirytowany oczami.
- I co?- Zapytałam, z zamiarem upewnienia go, że tym razem go uważnie słucham.
- Ma tragiczne wyniki, jest bardzo osłabiona. Musi przejść operację, inaczej nie przeżyje miesiąca- Odparł załamany i przejechał dłońmi po twarzy. - Jutro muszę z nią jechać do Londynu do prywatnej kliniki- Oznajmił po chwili.
- Jak daleko stąd jest Londyn?- Spytałam. Nawet nie pamiętałam dokładnej nazwy miasta, w którym przebywaliśmy, więc chciałam się upewnić, jak długą drogę będziemy musieli pokonać.
- Siedem godzin- Westchnął łamiącym się głosem.- Nie ma innego szpitala, gdzie może się odbyć zabieg- Dodał.
- Kiedy jedziemy?- Ponownie wydobyło się z moich ust. Do tej pory zadawałam mu same pytania, byłam na prawdę przejęta stanem zdrowia starszej kobiety, do której niemal od razu poczułam ogromną sympatię. Kątem oka zobaczyłam jak błysk pioruna roztapia się na niebie, jednak o dziwno, nie przejęłam się tym.
- Jadę z nią sam. Jutro popołudniu. Ty zostaniesz z Michaelem tutaj- Rozkazał twardo. Jego ton zdradzał, że nie przyjmuje do siebie żadnych sprzeciwów, ani dyskusji. Zresztą, nie miałam odwagi, aby teraz próbować się z nim sprzeczać. Miał na głowie inne problemy niż moje niezadowolenie. - Zostanę tam tydzień, później zamienię się z Michaelem. On pojedzie, a ja wrócę tutaj odpocząć.
- Jesteś pewny, że nie mam jechać tam z tobą?- Chciałam się upewnić i miałam nadzieję, że nie rozzłoszczę go drążeniem tematu. Widocznie nie miał ochoty na dyskusje i łatwo jego cierpliwość mogła zostać wtedy przekroczona.
- Tak. Będę spędzał cały czas w szpitalu, ty tam będziesz się tylko nudziła, lepiej będzie jak zostaniesz tu.- Jego stanowczy, aczkolwiek łagodny w stosunku do mnie ton, zadziałał na mnie kojąco. Zrobiłam kilka kroków do przodu i już znajdowałam się obok łóżka. Uniosłam ciepła pierzynę i położyłam się obok inżyniera, wtulając się w niego i przymykając powieki. Poczułam jak jego dłoń układa się na mojej tali, a głowa delikatnie opiera o czubek mojej. Jego bicie serca i miarowy oddech, pomogły mi się wyciszyć i trafić do krainy Morfeusza.
Obudził mnie dźwięk budzika Germana nastawionego na wczesny ranek. Zamruczałam niezadowolona, gdy poczułam jak mężczyzna unosi lekko moje plecy, żeby przełożyć mnie na poduszkę obok, a po chwili usłyszałam jak podnosi się z łóżka. - Śpij jeszcze- Szepnął mi do ucha i złożył pocałunek na mojej skroni i policzku. Nie wiem ile próbowałam, ale odkąd inżynier wstał, nie mogłam znaleźć odpowiadającej mi, wygodniej pozycji, dlatego postanowiłam pójść w jego ślady. Przeciągnęłam się leniwie i zrzuciłam z siebie kołdrę, w którą byłam zawinięta. Poczułam chłód podłogi pod moimi stopami, a na moich nagich łydkach i ramionach pojawiła się gęsia skórka przez temperaturę obecną w pokoju. German zajmował łazienkę, więc ja w tym czasie szybko zaścieliłam nasze łóżko. Zapukałam do drzwi łazienki i po usłyszeniu pozwolenia na wejście, wkroczyłam do środka. German siedział w wannie z odchyloną do tyłu głową i zamkniętymi oczami. Na blacie, obok umywalki położony był jego przygotowany na dzisiaj strój.
-Wstałeś tak wcześnie, żeby wziąć kąpiel?- Zapytałam zdumiona. Nałożyłam pastę na moją niebieską szczoteczkę i zaczęłam szorować zęby.
-Tak. To mnie pobudza do działania- Wytłumaczył.- Czemu już nie śpisz?- Tym razem to on zadał mi pytanie. Wyplułam do zlewu płyn do płukania ust i odłożyłam moją szczotkę do przeznaczonego do niej kubka.
- Nie mogłam zasnąć- Uśmiechnęłam się- I było jakoś tak pusto bez ciebie,
- Będziesz musiała dzisiaj jakoś zasnąć, a mnie nie będzie
- Zdaje sobie z tego sprawę. - Fuknęłam udając obrażoną. Uczesałam włosy w luźnego koka i wyszłam z łazienki. Podeszłam do dużej szafy, gdzie rozpakowane były moje ubrania i otworzyłam ją. Oparłam dłonie na biodrach i patrzałam na swoje rzeczy, zastanawiając się co na siebie ubrać. Po zakupach z poprzedniego dnia, moja garderoba się powiększyła, więc ostatecznie wybrałam jeden z nowych swetrów i jasne rurki. Gdy założyłam wybrane ubrania, wykonałam lekki makijaż i kiedy tylko skończyłam z łazienki wyszedł German, ubrany już w błękitną koszulę i czarne spodnie.
Tego samego dnia pod wieczór inżynier razem z ciotką pojechał do szpitala. W planach była kilkugodzinna operacja, następnie schorowana miała spędzić na obserwacji kilka tygodni.
W domu zostałam ja i Michael. Z uwagi na to, że szpital znajdował się kilka godzin jazdy od miasteczka, w którym przebywaliśmy, German miał spędzić cały tydzień wraz z ciotką w Londynie, a później zamienić ze swym kuzynem. Po pożegnaniu się z ukochanym i jego ciocią, zasiadłam na kanapie i okryta kocem zaczęłam oglądać jakiś durny serial w telewizji. Za oknem panowała wielka ulewa, której nieprzerwanie towarzyszył wiatr. Krople deszczu głośno uderzały o zewnętrzny parapet, przez co nie mogłam się skoncentrować na niczym innym, niż krople wody wpadające na szybę.
Westchnęłam i zarzucając puszyste przykrycie na ramiona poczłapałam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie herbaty. Nalałam do czajnika wody i postawiłam go na gazie. Z wysokiej szafki wyciągnęłam zielony kubek i wrzuciłam do niego torebeczkę z malinową herbatą w środku. Wsypałam dwie łyżeczki cukru i zalałam wszystko wrzątkiem, wymieszałam to i wróciłam z gorącym napojem do salonu. Na zewnątrz zaczęło robić się buro, przez co zrobiłam się senna. Angielska pogoda zdecydowanie działała na mnie negatywnie. Usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach. Podniosłam się lekko i spojrzałam w stronę wejścia do domu. W progu pojawił się przemoknięty Michael z dwiema reklamówkami w dłoniach.
-Byłem na zakupach- Uśmiechnął się i po tym jak zdjął swoje adidasy podszedł do wyspy kuchennej izaczął rozpakowywać torby. Postanowiłam wstać i mu pomóc. Podreptałam w stronę blatu i zaczęłam chować warzywa do lodówki.
- Głody?- Spytałam, kiedy wszystkie produkty były ułożone w odpowiednie miejsca.
- Trochę- Przyznał.
Niecałą godzinę później siedzieliśmy na kanapie i zajadaliśmy się przepyszną zapiekanką, którą stworzyliśmy wspólnymi siłami.
- Jak ci się podoba Wielka Brytania?- Zapytał przełykając makaron.
- Zaczynam się przyzwyczajać do klimatu, a miasta za bardzo nie zwiedziłam, nie po to tu przyjechałam. A ty? Gdzie mieszkasz?
- Tutaj.- Odpowiedział niemal natychmiast.- Tylko bardzo daleko.- Posłałam mu lekki uśmiech.
-A masz żonę, albo narzeczoną?- Kolejne pytanie padło z moich ust.
- A co? Zainteresowana? Jak na razie jestem sam- Uśmiechnął się szelmowsko, a mi ciężko było uwierzyć, że taki mężczyzna nie ma przy sobie żadnej kobiety. Fizycznie wyglądał tylko trochę gorzej niż German, jednak nadal był niezwykle atrakcyjnym facetem. - Nie wiem czy dosłyszałaś, więc powtórzę, zainteresowana?
- Moje serce należy już do jednego mężczyzny- Westchnęłam, uciekając myślami do czekoladowych oczu- Ciekawe gdzie już są...
- Nie ma ich od dwóch godzin, a ty już tęsknisz?- Zachichotał cicho.
- Na tym polega miłość mój drogi- Spojrzałam na niego wymownie. Brunet przewrócił lekceważąco oczami. - Nawet się nie zorientowałam, kiedy zleciało mi całe popołudnie i część wieczora. Było już naprawdę późno, a ja nawet nie odczułam tych długich godzin, podczas których świetnie rozmawiało mi się Michaelem. Gdy rozeszliśmy się do swoich pokoi, zaczerpnęłam długiego, gorącego prysznica. Umyłam ciało i włosy, a następnie porządnie się osuszyłam i założyłam piżamę. Umyłam zęby i szybko wskoczyłam do łóżka owijając się pierzyną tak, aby opatulała całe moje ciało. Przez jakiś czas przekręcałam się z boku na bok. Dziwnie było mi zasnąć bez inżyniera u boku, który zawsze służył mi jako poduszka. W końcu jednak udało mi się zapaść w sen.
Poranek powitał mnie chłodnym muśnięciem wiatru w moją twarz, który wpadł przez uchylone okno. Nawet nie wiedziałam, że je otworzyłam... Przewróciłam się na drugi bok z zamiarem wtulenia się w ukochanego i ponownego zaśnięcia, jednak zamiast przystojnej twarzy mężczyzny dotknęłam drugiej poduszki. No tak...
Westchnęłam ciężko i wstałam z łóżka. Zarzuciłam na siebie fioletowy jedwabny szlafrok, a na stopy wsunęłam białe puchate kapcie. Zwinnie zeszłam ze schodów i wymijając zaspanego Michaela, który znajdował się już na parterze, przeszłam do kuchni.
-Chcesz jeść?- Spytałam, wyciągając z lodówki składniki potrzebne do zrobienia śniadania.
-Mogę zjeść!- Rzucił obojętnym tonem, włączając wiadomości w telewizji, chociaż ja wolałabym jeden z licznych kanałów muzycznych. Zaczęłam kroić pomidory, szynkę, posmarowałam chleb masłem i zaczęłam smażyć jajecznicę. Wszystko ułożyłam na dwóch talerzach i postawiłam na stole przy kanapie. Wyciągnęłam jeszcze widelce i postawiłam na środku przyprawy, a zaraz po tym zasiadłam obok mężczyzny.
-Lubisz prowokować?- Zapytał lustrując mnie uważnie wzrokiem.
- Co?- Zmarszczyłam z niezrozumieniem brwi, nakładając na widelec kawałek pomidora i wpychając go do ust.
- Ten szlafrok- Rzucił wskazując na ubranie,- Podkreśla twoje atuty, na miejscu Germana nie pozwoliłbym mojej kobiecie paradować w takim ubraniu przed innym facetem- Wyjaśnił. Spojrzałam na swoje ubranie, wyglądało zwyczajnie. Setki razy nosiłam się tak w willi Castillo lub chociażby, gdy mieszkałam z Pablem i nikt tego nigdy nie skomentował. Nie wiedziałam czy uznać to za komplement czy za krytykę, więc nie skomentowałam tego w żaden sposób.
- Smacznego- Odparłam i zabrałam się za pałaszowanie mojego śniadania. Byłam bardzo głodna więc nuciłam zadowolona rozkoszując się smacznym posiłkiem. Po śniadaniu brunet obiecał, że sprzątnie, a ja postanowiłam pójść doprowadzić się do porządku. Byłam właśnie w trakcie muskania rzęs mojego lewego oka tuszem, kiedy mój telefon zawibrował i wydał z siebie dźwięk mojej ulubionej melodii.
Przesunęłam palcem wskazującym po wyświetlaczu i przyłożyłam komórkę do ucha.
- Cześć Angie, pamiętasz mnie jeszcze?- Usłyszałam w słuchawce głos przyjaciela. Uśmiechnęłam się mimowolnie w reakcji na jego ciepły i łagodny ton.
- Nie wiem kto mówi- Droczyłam się z nim, w odpowiedzi otrzymując oburzone prychnięcie- Oczywiście, że cię pamiętam głuptasie, co u ciebie?- Zapytałam ze śmiechem.
- Chciałem się ciebie zapytać, kiedy wrócisz do studia, wszyscy za tobą strasznie tęsknią. Viola mówiła, że jesteś w Anglii u ciotki
- Zacznę pracę jak tylko wrócę do Buenos Aires
- Jesteś świadoma ile przepadło nam winnych śród?-Zapytał udając zbulwersowanego, co szybko stłumił mój śmiech.- Tak, tak, nabijaj się ze mnie
-Obiecuję ci, że jak wrócę to w pierwszą środę jaka będzie zrobimy melanż życia i rozniesiemy połowę Argentyny- Mówiąc to, uśmiechnęłam się do siebie i szybko dokończyłam makijaż.
- Trzymam cię za słowo, muszę lecieć do studia- Oznajmił pogodnie, w tle słyszałam śpiew ptaków, przez co wywnioskowałam, że przechodził właśnie przez "nasz" park. - Kocham cię
-Ja ciebie też- Odpowiedziałam i rozłączyłam się. Dopiero zdałam sobie sprawę jak bardzo brakowało mi pogawędki z przyjacielem.
Siedziałam na kanapie w salonie z moim potężnym segregatorem zawierającym przeróżne teksty, nuty, partytury ułożonym na moich kolanach. Wyjęłam pliczek kartek z krótkimi tekstami uczniów, które zbierałam od nich jeszcze przed tym, jak wylądowałam w szpitalu i zaczęłam je sprawdzać.
Nigdy nie sądziłam,
Że świt zaskoczy nas swym ognistym dotykiem
Nigdy nie sądziłam,
Że będę dzieliła z kimś wschód słońca
Pierwsza praca należała do Fran, czytając kilkakrotnie tekst zapisany na kartce i nuty zamieszczone na odwrocie musiałam przyznać, że było to naprawdę dobre i żałowałam, że sama nie wymyśliłam czegoś takiego. Było to wspaniałe rozpoczęcie piosenki, a nawet zwrotka oddająca uczucie miłości, która odmieniła jej życie.
Czekam, gdy nasze usta spotkają się w pocałunku
Gdy to się dzieję
Nie boję się już niczego
Wtedy jestem gotowa by umrzeć
- Oj, Violetta- Szepnęłam sama do siebie. Nie musiałam czytać podpisu ucznia, aby wiedzieć kto stworzył coś takiego. Jej tonacja, styl zapisywania było takie samo jak mojej siostry. Lekko zaokrąglone i przechylone w lewo, zgrabne literki świadczyły o jej subtelności. Pomyślałam o Germanie... Ten tekst idealnie pasował do mnie. Uwielbiałam czuć jego usta na swoich, było to dla mnie jakbym czuła na nich lekko muskające, delikatne skrzydła motyla.
Każdy sprawdzany przeze mnie kolejny tekst był lepszy od poprzedniego. Większość z nich opowiadała o miłości, raz szczęśliwej, innym razem wręcz przeciwnie. Zdarzały się także wyjątki, opowiadające o przyjaźni lub marzeniach. Wszystkie jednak spełniły moje oczekiwania, gdyż skupione były one na uczuciach targających autorem, o co właśnie mi chodziło.
Zainspirowana pracą moich uczniów sama postanowiłam stworzyć coś krótkiego. Wyjęłam więc z różowej zakładki śnieżnobiałą kartkę papieru i ujęłam w dłoń długopis.
Nasze serca wirują w romantycznym tańcu
Ich głośne bicie zagłusza wiatry, burze, huragany
I nie powstrzyma ich nic
Nawet gorące płomienie, chcące zniszczyć wszystko
Ale nie nas...
W głowie ułożyłam sobie melodie i spróbowałam to do niej zaśpiewać. Raz, drugi, trzeci...
Gdy obłok miłości unosi mnie
zatrzymuje się czas, zegar ustaje
I widzę ciebie przez różową mgłę,
Zjawiasz się i zamykasz w ramionach
Dopisałam pod wpływem inspiracji kolejne wersy. Wiedziałam, że nie będzie z tego żadnej piosenki, jednak był to również mój odwieczny sposób na wyładowanie emocji i ukazanie uczuć, które dusiłam w sobie.
-" Czekam, gdy nasze usta spotkają się w pocałunku, gdy to się dzieje nie boje się już niczego, jestem gotowa by umrzeć"- Usłyszałam głos Michaela- Violetta Castillo. Co to jest?
- Zapytał mnie, podając do rąk kartkę z pracą siostrzenicy. Westchnęłam rozważając czy wymyślić wiarygodne kłamstwo czy powiedzieć prawdę.
- Nie jestem prawnikiem- Przyznałam po krótkim namyśle,- Uczę śpiewu- Spojrzałam w jego siwe, przeszywające tęczówki, które nie wyrażały żadnych emocji.
- Mam jeszcze jedno pytanie- Odezwał się cicho.- Jesteś szwagierką Germana?- Poczułam jak moje serce bije szybciej, a ciśnienie się podnosi.
- Skąd to wywnioskowałeś?- Zapytałam drżącym głosem. Przełknęłam ślinę i splotłam razem dłonie. Mężczyzna w odpowiedzi wskazał dłonią namoje imię i nazwisko zapisane wielkimi literami na segregatorze, - "O cholera"- Pomyślałam, ale wciąż milczałam.
- Odpowiesz mi?- Nigdy bym nie pomyślałam, że Michael może być taki poważny i przerażający jednocześnie. Milczałam. Cały czas.- Jak to jest?- Jego ton niczym złagodniał, a on sam usiadł obok mnie, przenosząc moje rzeczy na stolik.
- Tak, jestem siostrą Maryi- Potwierdziłam w końcu.
- German o tym wie?
- Oczywiście!- Odpowiedziałam zbyt szybko, jednak uświadomiłam sobie to dopiero po fakcie.
- Wiesz, że jeśli ciotka się dowie, że zajmujesz się czymś takim jak muzyka, w dodatku jesteś siostrą tej ściery...
- Mówisz o mojej siostrze!- Wrzasnęłam na niego z zamiarem zamachnięcia się i wymierzenia siarczystego policzka, jednakże uprzedził mnie i zacisnął z siłą dłoń na moim nadgarstku.
- Wiem o kim mówię- Uśmiechnął się chytrze- Mówię jak jest.
- Maryja była wspaniałą osobą, więc nawet nie ośmielaj się mówić o niej czegoś złego..
- Bo co?- Prychnął, zerkając na mnie z góry. Zmierzyłam go wściekłym spojrzeniem z zamiarem wyrwania się z jego uścisku, jednak na marne.- Nie szamocz się. Zrobimy tak... Chcesz, żebym powiedział ciotce o malutkim kłamstewku Germana?
- Nie zrobisz tego- Syknęłam na niego przez zęby.
- Chcesz się założyć- Sięgnął ręką do swojej kieszeni spodni i wyjął z nich telefon,
- Nie- Wymamrotałam pod nosem.
- Czyli się dogadamy- Posłał mi podstępne spojrzenie.- Będziesz mi ładnie posłuszna i spełnisz każdą moją zachciankę.
-Czy ty się słyszysz?!- Krzyknęłam z wyrzutem- To jest szantaż! Mogę pójść to zgłosić- Poczułam jak jego dłoń jeszcze mocniej zaciska się na mojej ręce, wbijając mi przy tym paznokcie. Syknęłam z bólu.- Puszczaj!- Znów spróbowałam się wyrwać, podobnie jak wcześniej, bez skutku.
- Ciocia zejdzie na zawał jak się dowie, a Germanowi pęknie serce, jeśli dowie się, że próbowałaś mnie uwieść
- Nie próbowałam!- Krzyknęłam oburzona.- Jesteś bezdusznym gnojem!- Wysyczałam przez zęby z nienawiścią. W odpowiedzi otrzymałam to, czego się nie spodziewałam. Uderzył mnie. Jego wolna ręka, z siłą wylądowała na moim prawym policzku, powodując ostre pieczenie.
- Następnym razem będzie z pięści- Warknął- Jego dłoń powędrowała za moje plecy. Posuwała się wzdłuż kręgosłupa, aż natrafiła na włosy. Ścisnął moje końcówki palcami i mocno pociągnął, powodując tym mój pisk. - Masz być grzeczna i posłuszna, nikt nie ucierpi. - Zarechotał perfidnie. Nadal ściskając moje włosy, gwałtownie wstał ciągnąc moje loki do góry, przez co również musiałam z krzykiem wstać. Skóra mojej głowy niemiłosiernie piekła, podobnie jak zapewne zaczerwieniony od uderzenia policzek.. Nie spodziewałam się, że ten z pozoru sympatyczny mężczyzna, okaże się takim draniem. Ale musiałam przyznać, że udało mu się ukrywanie tego, bo gdyby German znał jego prawdziwe oblicze, to nigdy nie zostawiłby mnie z nim samej. Wymyślałam w głowie sposób, w jaki mogłabym się od niego uwolnić i szybko uciec do swojego pokoju. - A teraz się ładnie zabawimy- Zamruczał i niebezpiecznie podszedł do mnie, na zbyt bliską odległość. Nie, wróć. Nie było pomiędzy nami żadnej przestrzeni. Od po prostu stał przywarty do mnie, a jedna z jego dłoni już zjeżdżała w stronę moich pośladków. O nie! Nie mogłam pozwolić na to, aby mnie bezkarnie obmacywał. Stałam chwilę bez ruchu, czekając na rozwój akcji. Kiedy jego dłoń zaciśnięta na moim nadgarstku poluzowała uścisk postanowiłam zadziałać. Wyrwałam szybko rękę i pędem pobiegłam do schodów. Michel jednak szybko zorientował się czego dokonałam i ruszył za mną. W ostatnim momencie złapał mnie za kostkę i pociągnął w dół, tak, że spadłam z kilku schodów, okropnie boleśnie się obijając. Widząc, że mężczyzna powoli wchodzi po schodach, podniosłam się i mimo bólu zdążyłam dobiec do sypialni i w ostatnim momencie zatrzasnąć drzwi na klucz. Podeszłam do łóżka i położyłam się na nim, kuląc w embrion i zaczęłam płakać, a raczej wyć jak porzucone dziecko. Łzy płynęły po moich policzkach, a wielki ból nie odpuszczał na krok przez kilka godzin. Zasnęłam wycieńczona, kiedy walenie pięściami do drzwi ustąpiło.
Obudziłam się wczesnym wieczorem. Potrzebowałam chwili, aby zorientować się czy wydarzenia tego dnia były snem czy miały rzeczywiście miejsce. Załamana podniosłam się z łóżka i poczłapałam wolnym krokiem do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania, nie zawracając sobie głowy posprzątaniem ich z kafelek. Weszłam pod gorący prysznic. Woda lecąca z deszczownicy dosłownie parzyła moje ciało, ale nie przejęłam się tym. Po chwili zakręciłam wodę i szybko osuszyłam ciało.
Wyszłam owinięta ręcznikiem i podeszłam do szafy, w którą wbudowane było lustro. Miałam zamknięte oczy. Bałam się tego, co zobaczę w swoim odbiciu. Zrzuciłam na podłogę puchaty ręcznik i stojąc całkiem nago otworzyłam oczy.
- O Boże- Zakryłam przerażona usta dłonią. Mój prawy nadgarstek był cały posiniaczony. Zupełnie jakbym miała na nie fioletowo zieloną bransoletkę. Na moim lewym biodrze widoczny był dorodny siniak w kolorze śliwki, który utworzył się po moim upadku na schodach. Pod piersiami, na żebrach i kolanach mogłam również dostrzec to samo. Mój prawy policzek był mocno zaczerwieniony, na skroni znajdował się kolejny siniak, a dolną wargę miałam rozciętą. Wyglądałam jak ofiara jakiejś przemocy domowej, a najgorsze, że byłam tak spanikowana, że nie wiedziałam co powinnam zrobić.
Od autorki:
Jak widać kolejny rozdział jest długi i pojawił się zaskakująco szybko, ale nie bez powodu.
Jest to w pewnym sensie prezent urodzinowy dla Clari 1990
Pisałam ci już rano życzenia, ale jeszcze raz:
Życzę ci zdrowia, szczęścia, uśmiechu i radości
Sukcesów i prezentów
Żeby na świadectwie był ładny pasek, że się w końcu spotkamy,
Żeby przyjaciele zawsze z tobą byli i cię nigdy nie opuścili
Żeby twój blog i wattpad nie umarł i ładnie się rozwijał
Tego jedynego księcia mogę ci życzyć za kilka lat, bo na razie lepiej szaleć i nie bawić się w związki
Jeszcze raz spełnienia marzeń moja hot 15
Że świt zaskoczy nas swym ognistym dotykiem
Nigdy nie sądziłam,
Że będę dzieliła z kimś wschód słońca
Pierwsza praca należała do Fran, czytając kilkakrotnie tekst zapisany na kartce i nuty zamieszczone na odwrocie musiałam przyznać, że było to naprawdę dobre i żałowałam, że sama nie wymyśliłam czegoś takiego. Było to wspaniałe rozpoczęcie piosenki, a nawet zwrotka oddająca uczucie miłości, która odmieniła jej życie.
Czekam, gdy nasze usta spotkają się w pocałunku
Gdy to się dzieję
Nie boję się już niczego
Wtedy jestem gotowa by umrzeć
- Oj, Violetta- Szepnęłam sama do siebie. Nie musiałam czytać podpisu ucznia, aby wiedzieć kto stworzył coś takiego. Jej tonacja, styl zapisywania było takie samo jak mojej siostry. Lekko zaokrąglone i przechylone w lewo, zgrabne literki świadczyły o jej subtelności. Pomyślałam o Germanie... Ten tekst idealnie pasował do mnie. Uwielbiałam czuć jego usta na swoich, było to dla mnie jakbym czuła na nich lekko muskające, delikatne skrzydła motyla.
Każdy sprawdzany przeze mnie kolejny tekst był lepszy od poprzedniego. Większość z nich opowiadała o miłości, raz szczęśliwej, innym razem wręcz przeciwnie. Zdarzały się także wyjątki, opowiadające o przyjaźni lub marzeniach. Wszystkie jednak spełniły moje oczekiwania, gdyż skupione były one na uczuciach targających autorem, o co właśnie mi chodziło.
Zainspirowana pracą moich uczniów sama postanowiłam stworzyć coś krótkiego. Wyjęłam więc z różowej zakładki śnieżnobiałą kartkę papieru i ujęłam w dłoń długopis.
Nasze serca wirują w romantycznym tańcu
Ich głośne bicie zagłusza wiatry, burze, huragany
I nie powstrzyma ich nic
Nawet gorące płomienie, chcące zniszczyć wszystko
Ale nie nas...
W głowie ułożyłam sobie melodie i spróbowałam to do niej zaśpiewać. Raz, drugi, trzeci...
Gdy obłok miłości unosi mnie
zatrzymuje się czas, zegar ustaje
I widzę ciebie przez różową mgłę,
Zjawiasz się i zamykasz w ramionach
Dopisałam pod wpływem inspiracji kolejne wersy. Wiedziałam, że nie będzie z tego żadnej piosenki, jednak był to również mój odwieczny sposób na wyładowanie emocji i ukazanie uczuć, które dusiłam w sobie.
-" Czekam, gdy nasze usta spotkają się w pocałunku, gdy to się dzieje nie boje się już niczego, jestem gotowa by umrzeć"- Usłyszałam głos Michaela- Violetta Castillo. Co to jest?
- Zapytał mnie, podając do rąk kartkę z pracą siostrzenicy. Westchnęłam rozważając czy wymyślić wiarygodne kłamstwo czy powiedzieć prawdę.
- Nie jestem prawnikiem- Przyznałam po krótkim namyśle,- Uczę śpiewu- Spojrzałam w jego siwe, przeszywające tęczówki, które nie wyrażały żadnych emocji.
- Mam jeszcze jedno pytanie- Odezwał się cicho.- Jesteś szwagierką Germana?- Poczułam jak moje serce bije szybciej, a ciśnienie się podnosi.
- Skąd to wywnioskowałeś?- Zapytałam drżącym głosem. Przełknęłam ślinę i splotłam razem dłonie. Mężczyzna w odpowiedzi wskazał dłonią namoje imię i nazwisko zapisane wielkimi literami na segregatorze, - "O cholera"- Pomyślałam, ale wciąż milczałam.
- Odpowiesz mi?- Nigdy bym nie pomyślałam, że Michael może być taki poważny i przerażający jednocześnie. Milczałam. Cały czas.- Jak to jest?- Jego ton niczym złagodniał, a on sam usiadł obok mnie, przenosząc moje rzeczy na stolik.
- Tak, jestem siostrą Maryi- Potwierdziłam w końcu.
- German o tym wie?
- Oczywiście!- Odpowiedziałam zbyt szybko, jednak uświadomiłam sobie to dopiero po fakcie.
- Wiesz, że jeśli ciotka się dowie, że zajmujesz się czymś takim jak muzyka, w dodatku jesteś siostrą tej ściery...
- Mówisz o mojej siostrze!- Wrzasnęłam na niego z zamiarem zamachnięcia się i wymierzenia siarczystego policzka, jednakże uprzedził mnie i zacisnął z siłą dłoń na moim nadgarstku.
- Wiem o kim mówię- Uśmiechnął się chytrze- Mówię jak jest.
- Maryja była wspaniałą osobą, więc nawet nie ośmielaj się mówić o niej czegoś złego..
- Bo co?- Prychnął, zerkając na mnie z góry. Zmierzyłam go wściekłym spojrzeniem z zamiarem wyrwania się z jego uścisku, jednak na marne.- Nie szamocz się. Zrobimy tak... Chcesz, żebym powiedział ciotce o malutkim kłamstewku Germana?
- Nie zrobisz tego- Syknęłam na niego przez zęby.
- Chcesz się założyć- Sięgnął ręką do swojej kieszeni spodni i wyjął z nich telefon,
- Nie- Wymamrotałam pod nosem.
- Czyli się dogadamy- Posłał mi podstępne spojrzenie.- Będziesz mi ładnie posłuszna i spełnisz każdą moją zachciankę.
-Czy ty się słyszysz?!- Krzyknęłam z wyrzutem- To jest szantaż! Mogę pójść to zgłosić- Poczułam jak jego dłoń jeszcze mocniej zaciska się na mojej ręce, wbijając mi przy tym paznokcie. Syknęłam z bólu.- Puszczaj!- Znów spróbowałam się wyrwać, podobnie jak wcześniej, bez skutku.
- Ciocia zejdzie na zawał jak się dowie, a Germanowi pęknie serce, jeśli dowie się, że próbowałaś mnie uwieść
- Nie próbowałam!- Krzyknęłam oburzona.- Jesteś bezdusznym gnojem!- Wysyczałam przez zęby z nienawiścią. W odpowiedzi otrzymałam to, czego się nie spodziewałam. Uderzył mnie. Jego wolna ręka, z siłą wylądowała na moim prawym policzku, powodując ostre pieczenie.
- Następnym razem będzie z pięści- Warknął- Jego dłoń powędrowała za moje plecy. Posuwała się wzdłuż kręgosłupa, aż natrafiła na włosy. Ścisnął moje końcówki palcami i mocno pociągnął, powodując tym mój pisk. - Masz być grzeczna i posłuszna, nikt nie ucierpi. - Zarechotał perfidnie. Nadal ściskając moje włosy, gwałtownie wstał ciągnąc moje loki do góry, przez co również musiałam z krzykiem wstać. Skóra mojej głowy niemiłosiernie piekła, podobnie jak zapewne zaczerwieniony od uderzenia policzek.. Nie spodziewałam się, że ten z pozoru sympatyczny mężczyzna, okaże się takim draniem. Ale musiałam przyznać, że udało mu się ukrywanie tego, bo gdyby German znał jego prawdziwe oblicze, to nigdy nie zostawiłby mnie z nim samej. Wymyślałam w głowie sposób, w jaki mogłabym się od niego uwolnić i szybko uciec do swojego pokoju. - A teraz się ładnie zabawimy- Zamruczał i niebezpiecznie podszedł do mnie, na zbyt bliską odległość. Nie, wróć. Nie było pomiędzy nami żadnej przestrzeni. Od po prostu stał przywarty do mnie, a jedna z jego dłoni już zjeżdżała w stronę moich pośladków. O nie! Nie mogłam pozwolić na to, aby mnie bezkarnie obmacywał. Stałam chwilę bez ruchu, czekając na rozwój akcji. Kiedy jego dłoń zaciśnięta na moim nadgarstku poluzowała uścisk postanowiłam zadziałać. Wyrwałam szybko rękę i pędem pobiegłam do schodów. Michel jednak szybko zorientował się czego dokonałam i ruszył za mną. W ostatnim momencie złapał mnie za kostkę i pociągnął w dół, tak, że spadłam z kilku schodów, okropnie boleśnie się obijając. Widząc, że mężczyzna powoli wchodzi po schodach, podniosłam się i mimo bólu zdążyłam dobiec do sypialni i w ostatnim momencie zatrzasnąć drzwi na klucz. Podeszłam do łóżka i położyłam się na nim, kuląc w embrion i zaczęłam płakać, a raczej wyć jak porzucone dziecko. Łzy płynęły po moich policzkach, a wielki ból nie odpuszczał na krok przez kilka godzin. Zasnęłam wycieńczona, kiedy walenie pięściami do drzwi ustąpiło.
Obudziłam się wczesnym wieczorem. Potrzebowałam chwili, aby zorientować się czy wydarzenia tego dnia były snem czy miały rzeczywiście miejsce. Załamana podniosłam się z łóżka i poczłapałam wolnym krokiem do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania, nie zawracając sobie głowy posprzątaniem ich z kafelek. Weszłam pod gorący prysznic. Woda lecąca z deszczownicy dosłownie parzyła moje ciało, ale nie przejęłam się tym. Po chwili zakręciłam wodę i szybko osuszyłam ciało.
Wyszłam owinięta ręcznikiem i podeszłam do szafy, w którą wbudowane było lustro. Miałam zamknięte oczy. Bałam się tego, co zobaczę w swoim odbiciu. Zrzuciłam na podłogę puchaty ręcznik i stojąc całkiem nago otworzyłam oczy.
- O Boże- Zakryłam przerażona usta dłonią. Mój prawy nadgarstek był cały posiniaczony. Zupełnie jakbym miała na nie fioletowo zieloną bransoletkę. Na moim lewym biodrze widoczny był dorodny siniak w kolorze śliwki, który utworzył się po moim upadku na schodach. Pod piersiami, na żebrach i kolanach mogłam również dostrzec to samo. Mój prawy policzek był mocno zaczerwieniony, na skroni znajdował się kolejny siniak, a dolną wargę miałam rozciętą. Wyglądałam jak ofiara jakiejś przemocy domowej, a najgorsze, że byłam tak spanikowana, że nie wiedziałam co powinnam zrobić.
Od autorki:
Jak widać kolejny rozdział jest długi i pojawił się zaskakująco szybko, ale nie bez powodu.
Jest to w pewnym sensie prezent urodzinowy dla Clari 1990
Pisałam ci już rano życzenia, ale jeszcze raz:
Życzę ci zdrowia, szczęścia, uśmiechu i radości
Sukcesów i prezentów
Żeby na świadectwie był ładny pasek, że się w końcu spotkamy,
Żeby przyjaciele zawsze z tobą byli i cię nigdy nie opuścili
Żeby twój blog i wattpad nie umarł i ładnie się rozwijał
Tego jedynego księcia mogę ci życzyć za kilka lat, bo na razie lepiej szaleć i nie bawić się w związki
Jeszcze raz spełnienia marzeń moja hot 15
Aww... Dziękuję, twój prezent urodzinowy jest już u mnie na blogu 😘 Mam nadzieję, że kolejny post nie pojawi się za miesiąc, najwyżej 2 tygodnie hehe. Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuń~W~
Ps. zabij Michaela za wyzywanie Marii, bo zachowuje się jak typowy niedoinformowany hejter. Nie słuchał pewnie żadnej jej piosnki, ale to wszystkowiedzący Janusz i cebulak. Jak German wróci to spierze mu dupsko. A jak się doczepi do Violki to dostanie po ryju od Lajona XD W sumie to nie ma dziewczyny, bo kto by go chciał. Pewnie siedzi tylko ze swoją ciocią i gada o sprawach snobów. Wiesz, taka ciotka na jednego strzała. U mnie na dzielni to by sobie pożył, bo poza mną nikogo nie ma, a ja cały czas na zajęciach lub na internetach. (Tak, wiem, że tu jest dużo błędów, ale o to chodzi, bo udaję taką fajną i kól, a tak naprawdę to jestem nardem, który nie ogarnia życia) Wracając do rozdziału, mam nadzieję, że nasza Angeles nie wpakuje się w kłopoty ( w sumie to why not? Ciekawie będzie)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że 100% człowieków (#Julian) pomyśli sobie " AHA, OK.", ale mam dobry humor i dużo czasu, więc piszę wszystko, co mi ślina na język przyniesie.
Mogłabym się tu rozpisywać, ale nie wiem czy będzie chciało Ci się to czytać. Kij z tym, że już i tak się rozpisałam bardziej niż w połowie moich postów, a to jest tylko komentarz XD
~W~
A to szuja z tego Michaela. Wez go zabij. Szybki zwrot akcji? Jestem zaskoczona :D
OdpowiedzUsuńOooo, jak mi milutko - dedykacja dla mnie ♡ :3 Czekam na ciąg dalszy (zapraszam do mnie jesli jeszcze nie bylas) i zycze weny :) ;*
Kiedy rozdział?
OdpowiedzUsuńNooooo heloł! Cały czas czekam na nextaaaa!!!
OdpowiedzUsuń