Rozdział 26
Rozdział dedykuję 'delari germangie'
German pov
- German, jak ja dawno cię nie słyszałam.-Skrzywiłem się na dźwięk kobiecego, dobrze znajomego mi głosu.
- Hailey... - Przeciągnąłem w zamyśleniu, co powiedzieć, aby nie zabrzmieć zbyt niemiło.- Po co dzwonisz?- Spytałem niemal od razu. Stresowała mnie rozmowa z byłą dziewczyną, zwłaszcza przy mojej obecnej ukochanej, która podejrzliwie na mnie spoglądała, z zaciekawieniem unosząc jedną brew. Przynajmniej nie ukrywała się z tym, że podsłuchuje.
-Chciałam złożyć ci kondolencje... Z powodu ciotki- Cichy głos dotarł ponownie do moich uszu. Pod koniec naszego związku zdążyłem się przekonać, że przez całe dwa lata, które razem spędziliśmy, ona zwyczajnie udawała dobroduszną, wesołą osobę. W rzeczywistości była podła i mściwa. - Pomyślałam czy może nie chciałbyś się spotkać, porozmawiać. Na pewno potrzebujesz teraz wsparcia.
- Nie kłopocz się, daje radę- wyjaśniłem pośpiesznie, chcąc zakończyć rozmowę. Angeles leżała na łóżku z książką. Wyglądała na pochłoniętą bez reszty przez lekturę, jednak doskonale wiedziałem, że uważnie przysłuchuje się każdemu, wypowiedzianemu przeze mnie słowu.
-Obiecałeś, że gdy przyjedziesz do Anglii umówimy się na kawę- Odparła z lekkim wyrzutem, zupełnie jak małe dziecko, któremu nie dało się obiecanego lizaka. Westchnąłem przypominając sobie nasze pożegnanie.
Retrospekcja:
Ciemnowłosa nastolatka stała przede mną uśmiechając się smutno.
- Szkoda, że wyjeżdżasz...- Odrzekła łapiąc mnie za dłoń.- Mimo, że nie jesteśmy już razem, to chcę ci powiedzieć, że będę tęsknić
- Gdybym przez ciebie nie stracił najlepszej przyjaciółki, to wszystko potoczyłby się inaczej- Szepnąłem, zabierając rękę od jej dłoni. Po policzkach dziewczyny spłynęło kilka łez. W niekobiecy sposób pociągnęła nosem, a wierzchem dłoni wytarła mokre punkty w twarzy.
-Przepraszam- Spuściła głowę, wykonała kilka kroków w przód i przytuliła mnie. Nieśmiało objąłem jaj plecy, pozwalając przez chwilę stać w uścisku.- Obiecaj, że jak przyjedziesz do Anglii, to za każdym razem będziemy wychodzić na kawę.
- Obiecuje- Westchnąłem i ruszyłem w stronę samolotu.
- Tak, pamiętam...- Burknąłem niezadowolony.- Niech ci będzie.- Kobieta zaproponowała miejsce spotkania i godzinę, na którą niechętnie, ale jednak przystałem. Wesołym głosem pożegnała mnie, więc po chwili usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia
-Kto to był?- Angeles niemal od razu zaczęła obsypywać mnie pytaniami, jak tylko odłożyłem telefon.
- Dawna znajoma- Wyjaśniłem kładąc się koło blondynki. Ta, zamknęła książkę i położyła się na boku tak, aby znajdować się naprzeciw mojej twarzy.
- Twoja była- Stwierdziła. Nie mogłem nic wyczytać z jej twarzy. Usta wykrzywiła w specyficznym uśmiechu, którego charakteru nie potrafiłem rozszyfrować. Jej jasne oczy bacznie obserwowały moje.- Nie jestem głupia...
- Nigdy tego nie powiedziałem- Przemówiłem podniesionym tonem- Dlaczego jesteś taka spięta, hmm?- Uśmiechnąłem się z lekka rozbawiony sytuacją i zarzuciłem rękę na jej talię, przybliżając się do niej przy tym.
- Nie jestem spięta- Zaprzeczyła.
- Jesteś
-Nie jestem
-Jesteś- Powtórzyłem kolejny raz. Zaśmiałem się, gdy szwagierka w geście zakończenia rozmowy, odwróciła się na drugi bok i zrzuciła z siebie moje ramię. - Czyżby pani odczuwała zazdrość?- Podparłem się na łokciach, aby mieć widok na jej twarz.
-Nie prawda. To tylko koleżanka, możesz sinią spotykać jeśli chcesz.- Wypowiedziała te słowa szybko. Zbyt szybko.
- Oj Angeles- Przeciągnąłem jej pełne imię z uśmiechem i jednym ruchem obróciłem z powrotem w swoją stronę. - Daj buziaka- Zbliżyłem się do niej z zamiarem połączenia naszych ust. O dziwo kobieta pozwoliła na pocałunki, czego w ogóle się nie spodziewałem. Złapałem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie, wsuwając dłoń pod jej sukienkę.
- Przestań- Odsunęła się, gdy moja ręka wylądowała pomiędzy jej udami i sunęła w górę. - Nie dzisiaj.- Westchnąłem donośnie zabierając ręce.
- Czyli jednak zazdrosna
- Po prostu nie mam ochoty- Pisnęła zirytowana, wstając z łóżka i kierując w stronę łazienki.
- Chodź się jeszcze położyć- Zachęciłem poklepując miejsce obok siebie.
- Musze się pomalować- Usłyszałem, zanim zniknęła za drzwiami łazienki.
- Okres masz?-Krzyknąłem z nie ukrywanym rozbawieniem. Drzwi, za którymi zniknęła blondynka uchyliły się. Angie wysunęła zza nich głowę i spojrzała na mnie morderczym wzrokiem, aby po chwili pokazać mi środkowy palec.
- Pieprz się- Warknęła i zatrzasnęła za sobą drzwi. Naprawdę starałem się pohamować śmiech.
*Kilka godzin później*
Siedziałem przy kawiarnianym stoliku już dziesięć minut, powoli zniecierpliwiony spóźnieniem Hailey. W końcu jednak, pojawiła się. Czarne, błyszczące włosy sięgały jej do ramion, piwne oczy błyszczały, a usta pomalowane czerwoną szminką ułożone były w szerokim uśmiechu. Była wysoka, zdecydowanie wyższa od Angie, a kolejnych centymetrów dodawały jej srebrne szpilki. Kobieta zdjęła płaszcz i powitała mnie całusem w policzek.
- Zmieniłeś się- Uśmiechnęła się ponownie. Odpowiedziałem jej tym samym, jednak mój uśmiech nie do końca należał do szczerych. - Co u ciebie?- Zapytała podpierając podbródek na dłoni zaciśniętej w pięść.
- W porządku. A u ciebie?- Spytałem znudzony spoglądając na zegar wiszący na ścianie. Miałem pewność, że Angie nie będzie zachwycona tym, że poszedłem na to spotkanie, a poza tym nie miałem ochoty tu siedzieć.
- Mam kancelarię prawniczą- Pochwaliła się z dumą- A ty? Zostałeś tym twoim wymarzonym inżynierem?
- Tak.
- A jak życie uczuciowe?
- Co dla państwa?- Podeszła do nas rudowłosa, uśmiechnięta kelnerka z francuskim akcentem.
- Poproszę herbatę z miodem i cytryną
- Dla mnie to samo- Poczekaliśmy, aż dziewczyna spisze nasze zamówienia, a gdy odeszła kontynuowaliśmy rozmowę- Miałem żonę, niestety zmarła w katastrofie...
- Przykro mi- Ułożyła rękę na mojej, delikatnie ją gładząc. - Pewnie jesteś bardzo samotny... Ja też nikogo nie mam- Poczułam jak łydka kobiety ociera się o jedną z moich nóg. Wzdrygnąłem się odsuwając lekko.
- Właściwie to nie. Mam córkę, nazywa się Violetta i śpiewa jak jej matka. A od jakiś kilku miesięcy mam narzeczoną- Uśmiechnąłem się delikatnie, widząc jak spojrzenie mojej rozmówczyni zmienia się w nieco bardziej rozczarowane. Odkąd uświadomiłem Hailey, że jestem zajęty, nasza rozmowa była całkiem przyjemna. Wspominaliśmy z uśmiechem dawne czasy liceum i naszych przyjaciół z tamtego okresu.
Gdy wróciłem do domu Michael leżał rozłożony na kanapie z alkoholem w kieliszku. Przywitałem kuzyna, roztrzepując mu przy tym włosy i wdrapałem się na piętro do naszej sypialni. W pokoju było ciemno, więc szwagierka zapewne brała kąpiel. Zapaliłem lampkę przy łóżku, na którym leżał zeszyt obity błękitnym materiałem. Na okładce białą nitką było wyszyte pełne imię mojej ukochanej. Nie mogąc się powstrzymać otworzyłem zeszyt. Pierwsze co, to z pomiędzy kartek wypadła wyschnięta czerwona róża. Poniosłem kwiat z podłogi i przejechałem palcami po jego wysuszonych płatkach. Dałem ją jej tego wieczora, kiedy uświadomiłem sobie, że udało jej się mnie w sobie rozkochać, co było praktycznie niemożliwe. Wtedy również pierwszy raz dotknąłem jej warg swoimi, a na koniec wplątałem kiat we włosy. Zacząłem szukać jednej z ostatnich zapisanych stron. Wiedziałem, że nie powinienem, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać.
19.09
Drogi pamiętniku
Boje się, tak strasznie się boję
German wyjechał z ciotką do Londynu, zostawiając
mnie ze swoim kuzynem Michaelem. Oceniłam go po pozorach,
wydawał się miły i sympatyczny, jednak po dzisiejszym wieczorze
zmieniłam zdanie.
Nadal nie mogę uwierzyć z jaką łatwością, bez żadnego zawahania
mógł mnie uderzyć. Ale to nie koniec, próbował mnie rozebrać,
po czym jeszcze prawie połamał zrzucając ze schodów.
Nie wiem jak przetrwam ten tydzień.
Powinnam powiedzieć Germanowi?
Słysząc przekręcanie zamka w drzwiach łazienki odłożyłem zeszyt tak gdzie leżał i udałem, że dopiero co wróciłem. Blondynka spojrzała na mnie bez wyrazu i bez słowa skierowała się w stronę łóżka, wymijając mnie. Wzięła w dłonie swój pamiętnik i włożyła go do szuflady stolika. Następnie zrzuciła z ramion szlafrok i położyła się do łóżka.
-Jesteś na mnie zła?- Spytałem zrzucając z siebie ubrania i zakładając piżamę.
- No co ty...- Odpowiedziała z wyraźnym sarkazmem.- Nie mam powodów. Byłeś dzisiaj chamski i tyle.
- Co takiego zrobiłem?- Ponownie zadałem pytanie kładąc się obok niej i okrywając kołdrą.
- Dobranoc- Odparła i zgasiła lampkę, którą jakiś czas temu zapaliłem. Westchnąłem ciężko, wiedząc, że jeśli zacznę temat to blondynka nie odezwie się do mnie przez długi czas.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- Zapytałem oschle. Miałem nadzieje, że chociaż teraz podejmie próbę normalnej rozmowy.
- O czym?- Podparła się na łokciach i spojrzała na mnie. Widziałem jak jej ciekawe oczy błyszczały się w ciemności.
- O tym co tu się działo, kiedy byłem w Londynie- Przez krótki czas panowała idealna cisza, zakłócana przez przejeżdżające pod domem samochody. Z gardła kobiety wydarł się szloch, który widocznie próbowała pokonać, bez większych rezultatów. - Dlaczego mi nie powiedziałaś?- Podniosłem lekko głos zirytowany jej dzisiejszym nastrojem.
- Nie krzycz na mnie!- Wrzasnęła, uwalniając kolejne łzy. Westchnąłem ciężko, jednak przysunąłem się do niej i przytuliłem. Natychmiast wtuliła się w mój tors, zaczynając moczyć go łzami. Pozwoliłem się je wypłakać, przez cały czas gładząc po włosach, aż w końcu zasnęła. Postanowiłem również się położyć, a jutro dokończyć z nią ten temat.
od autora: Rozdział krótszy niż poprzedni, tak wiem...
Taki trochę inny, przynajmniej mi się go inaczej pisało. Kolejny dodam w poniedziałem, jeżeli pod tym pojawią się 3 komentarze ( od różnych osób Wiki)
German pov
- German, jak ja dawno cię nie słyszałam.-Skrzywiłem się na dźwięk kobiecego, dobrze znajomego mi głosu.
- Hailey... - Przeciągnąłem w zamyśleniu, co powiedzieć, aby nie zabrzmieć zbyt niemiło.- Po co dzwonisz?- Spytałem niemal od razu. Stresowała mnie rozmowa z byłą dziewczyną, zwłaszcza przy mojej obecnej ukochanej, która podejrzliwie na mnie spoglądała, z zaciekawieniem unosząc jedną brew. Przynajmniej nie ukrywała się z tym, że podsłuchuje.
-Chciałam złożyć ci kondolencje... Z powodu ciotki- Cichy głos dotarł ponownie do moich uszu. Pod koniec naszego związku zdążyłem się przekonać, że przez całe dwa lata, które razem spędziliśmy, ona zwyczajnie udawała dobroduszną, wesołą osobę. W rzeczywistości była podła i mściwa. - Pomyślałam czy może nie chciałbyś się spotkać, porozmawiać. Na pewno potrzebujesz teraz wsparcia.
- Nie kłopocz się, daje radę- wyjaśniłem pośpiesznie, chcąc zakończyć rozmowę. Angeles leżała na łóżku z książką. Wyglądała na pochłoniętą bez reszty przez lekturę, jednak doskonale wiedziałem, że uważnie przysłuchuje się każdemu, wypowiedzianemu przeze mnie słowu.
-Obiecałeś, że gdy przyjedziesz do Anglii umówimy się na kawę- Odparła z lekkim wyrzutem, zupełnie jak małe dziecko, któremu nie dało się obiecanego lizaka. Westchnąłem przypominając sobie nasze pożegnanie.
Retrospekcja:
Ciemnowłosa nastolatka stała przede mną uśmiechając się smutno.
- Szkoda, że wyjeżdżasz...- Odrzekła łapiąc mnie za dłoń.- Mimo, że nie jesteśmy już razem, to chcę ci powiedzieć, że będę tęsknić
- Gdybym przez ciebie nie stracił najlepszej przyjaciółki, to wszystko potoczyłby się inaczej- Szepnąłem, zabierając rękę od jej dłoni. Po policzkach dziewczyny spłynęło kilka łez. W niekobiecy sposób pociągnęła nosem, a wierzchem dłoni wytarła mokre punkty w twarzy.
-Przepraszam- Spuściła głowę, wykonała kilka kroków w przód i przytuliła mnie. Nieśmiało objąłem jaj plecy, pozwalając przez chwilę stać w uścisku.- Obiecaj, że jak przyjedziesz do Anglii, to za każdym razem będziemy wychodzić na kawę.
- Obiecuje- Westchnąłem i ruszyłem w stronę samolotu.
- Tak, pamiętam...- Burknąłem niezadowolony.- Niech ci będzie.- Kobieta zaproponowała miejsce spotkania i godzinę, na którą niechętnie, ale jednak przystałem. Wesołym głosem pożegnała mnie, więc po chwili usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia
-Kto to był?- Angeles niemal od razu zaczęła obsypywać mnie pytaniami, jak tylko odłożyłem telefon.
- Dawna znajoma- Wyjaśniłem kładąc się koło blondynki. Ta, zamknęła książkę i położyła się na boku tak, aby znajdować się naprzeciw mojej twarzy.
- Twoja była- Stwierdziła. Nie mogłem nic wyczytać z jej twarzy. Usta wykrzywiła w specyficznym uśmiechu, którego charakteru nie potrafiłem rozszyfrować. Jej jasne oczy bacznie obserwowały moje.- Nie jestem głupia...
- Nigdy tego nie powiedziałem- Przemówiłem podniesionym tonem- Dlaczego jesteś taka spięta, hmm?- Uśmiechnąłem się z lekka rozbawiony sytuacją i zarzuciłem rękę na jej talię, przybliżając się do niej przy tym.
- Nie jestem spięta- Zaprzeczyła.
- Jesteś
-Nie jestem
-Jesteś- Powtórzyłem kolejny raz. Zaśmiałem się, gdy szwagierka w geście zakończenia rozmowy, odwróciła się na drugi bok i zrzuciła z siebie moje ramię. - Czyżby pani odczuwała zazdrość?- Podparłem się na łokciach, aby mieć widok na jej twarz.
-Nie prawda. To tylko koleżanka, możesz sinią spotykać jeśli chcesz.- Wypowiedziała te słowa szybko. Zbyt szybko.
- Oj Angeles- Przeciągnąłem jej pełne imię z uśmiechem i jednym ruchem obróciłem z powrotem w swoją stronę. - Daj buziaka- Zbliżyłem się do niej z zamiarem połączenia naszych ust. O dziwo kobieta pozwoliła na pocałunki, czego w ogóle się nie spodziewałem. Złapałem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie, wsuwając dłoń pod jej sukienkę.
- Przestań- Odsunęła się, gdy moja ręka wylądowała pomiędzy jej udami i sunęła w górę. - Nie dzisiaj.- Westchnąłem donośnie zabierając ręce.
- Czyli jednak zazdrosna
- Po prostu nie mam ochoty- Pisnęła zirytowana, wstając z łóżka i kierując w stronę łazienki.
- Chodź się jeszcze położyć- Zachęciłem poklepując miejsce obok siebie.
- Musze się pomalować- Usłyszałem, zanim zniknęła za drzwiami łazienki.
- Okres masz?-Krzyknąłem z nie ukrywanym rozbawieniem. Drzwi, za którymi zniknęła blondynka uchyliły się. Angie wysunęła zza nich głowę i spojrzała na mnie morderczym wzrokiem, aby po chwili pokazać mi środkowy palec.
- Pieprz się- Warknęła i zatrzasnęła za sobą drzwi. Naprawdę starałem się pohamować śmiech.
*Kilka godzin później*
Siedziałem przy kawiarnianym stoliku już dziesięć minut, powoli zniecierpliwiony spóźnieniem Hailey. W końcu jednak, pojawiła się. Czarne, błyszczące włosy sięgały jej do ramion, piwne oczy błyszczały, a usta pomalowane czerwoną szminką ułożone były w szerokim uśmiechu. Była wysoka, zdecydowanie wyższa od Angie, a kolejnych centymetrów dodawały jej srebrne szpilki. Kobieta zdjęła płaszcz i powitała mnie całusem w policzek.
- Zmieniłeś się- Uśmiechnęła się ponownie. Odpowiedziałem jej tym samym, jednak mój uśmiech nie do końca należał do szczerych. - Co u ciebie?- Zapytała podpierając podbródek na dłoni zaciśniętej w pięść.
- W porządku. A u ciebie?- Spytałem znudzony spoglądając na zegar wiszący na ścianie. Miałem pewność, że Angie nie będzie zachwycona tym, że poszedłem na to spotkanie, a poza tym nie miałem ochoty tu siedzieć.
- Mam kancelarię prawniczą- Pochwaliła się z dumą- A ty? Zostałeś tym twoim wymarzonym inżynierem?
- Tak.
- A jak życie uczuciowe?
- Co dla państwa?- Podeszła do nas rudowłosa, uśmiechnięta kelnerka z francuskim akcentem.
- Poproszę herbatę z miodem i cytryną
- Dla mnie to samo- Poczekaliśmy, aż dziewczyna spisze nasze zamówienia, a gdy odeszła kontynuowaliśmy rozmowę- Miałem żonę, niestety zmarła w katastrofie...
- Przykro mi- Ułożyła rękę na mojej, delikatnie ją gładząc. - Pewnie jesteś bardzo samotny... Ja też nikogo nie mam- Poczułam jak łydka kobiety ociera się o jedną z moich nóg. Wzdrygnąłem się odsuwając lekko.
- Właściwie to nie. Mam córkę, nazywa się Violetta i śpiewa jak jej matka. A od jakiś kilku miesięcy mam narzeczoną- Uśmiechnąłem się delikatnie, widząc jak spojrzenie mojej rozmówczyni zmienia się w nieco bardziej rozczarowane. Odkąd uświadomiłem Hailey, że jestem zajęty, nasza rozmowa była całkiem przyjemna. Wspominaliśmy z uśmiechem dawne czasy liceum i naszych przyjaciół z tamtego okresu.
Gdy wróciłem do domu Michael leżał rozłożony na kanapie z alkoholem w kieliszku. Przywitałem kuzyna, roztrzepując mu przy tym włosy i wdrapałem się na piętro do naszej sypialni. W pokoju było ciemno, więc szwagierka zapewne brała kąpiel. Zapaliłem lampkę przy łóżku, na którym leżał zeszyt obity błękitnym materiałem. Na okładce białą nitką było wyszyte pełne imię mojej ukochanej. Nie mogąc się powstrzymać otworzyłem zeszyt. Pierwsze co, to z pomiędzy kartek wypadła wyschnięta czerwona róża. Poniosłem kwiat z podłogi i przejechałem palcami po jego wysuszonych płatkach. Dałem ją jej tego wieczora, kiedy uświadomiłem sobie, że udało jej się mnie w sobie rozkochać, co było praktycznie niemożliwe. Wtedy również pierwszy raz dotknąłem jej warg swoimi, a na koniec wplątałem kiat we włosy. Zacząłem szukać jednej z ostatnich zapisanych stron. Wiedziałem, że nie powinienem, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać.
19.09
Drogi pamiętniku
Boje się, tak strasznie się boję
German wyjechał z ciotką do Londynu, zostawiając
mnie ze swoim kuzynem Michaelem. Oceniłam go po pozorach,
wydawał się miły i sympatyczny, jednak po dzisiejszym wieczorze
zmieniłam zdanie.
Nadal nie mogę uwierzyć z jaką łatwością, bez żadnego zawahania
mógł mnie uderzyć. Ale to nie koniec, próbował mnie rozebrać,
po czym jeszcze prawie połamał zrzucając ze schodów.
Nie wiem jak przetrwam ten tydzień.
Powinnam powiedzieć Germanowi?
Słysząc przekręcanie zamka w drzwiach łazienki odłożyłem zeszyt tak gdzie leżał i udałem, że dopiero co wróciłem. Blondynka spojrzała na mnie bez wyrazu i bez słowa skierowała się w stronę łóżka, wymijając mnie. Wzięła w dłonie swój pamiętnik i włożyła go do szuflady stolika. Następnie zrzuciła z ramion szlafrok i położyła się do łóżka.
-Jesteś na mnie zła?- Spytałem zrzucając z siebie ubrania i zakładając piżamę.
- No co ty...- Odpowiedziała z wyraźnym sarkazmem.- Nie mam powodów. Byłeś dzisiaj chamski i tyle.
- Co takiego zrobiłem?- Ponownie zadałem pytanie kładąc się obok niej i okrywając kołdrą.
- Dobranoc- Odparła i zgasiła lampkę, którą jakiś czas temu zapaliłem. Westchnąłem ciężko, wiedząc, że jeśli zacznę temat to blondynka nie odezwie się do mnie przez długi czas.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- Zapytałem oschle. Miałem nadzieje, że chociaż teraz podejmie próbę normalnej rozmowy.
- O czym?- Podparła się na łokciach i spojrzała na mnie. Widziałem jak jej ciekawe oczy błyszczały się w ciemności.
- O tym co tu się działo, kiedy byłem w Londynie- Przez krótki czas panowała idealna cisza, zakłócana przez przejeżdżające pod domem samochody. Z gardła kobiety wydarł się szloch, który widocznie próbowała pokonać, bez większych rezultatów. - Dlaczego mi nie powiedziałaś?- Podniosłem lekko głos zirytowany jej dzisiejszym nastrojem.
- Nie krzycz na mnie!- Wrzasnęła, uwalniając kolejne łzy. Westchnąłem ciężko, jednak przysunąłem się do niej i przytuliłem. Natychmiast wtuliła się w mój tors, zaczynając moczyć go łzami. Pozwoliłem się je wypłakać, przez cały czas gładząc po włosach, aż w końcu zasnęła. Postanowiłem również się położyć, a jutro dokończyć z nią ten temat.
od autora: Rozdział krótszy niż poprzedni, tak wiem...
Taki trochę inny, przynajmniej mi się go inaczej pisało. Kolejny dodam w poniedziałem, jeżeli pod tym pojawią się 3 komentarze ( od różnych osób Wiki)
Jestem innym człowiekiem czy co? Co to ma znaczyć "Innych od Wiki"? A kto ci pomagał? No właśnie! Ty nikczemniku!
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału:
- Na początku fajnie się droczyli <3
- Później Hayely, którą chcę zabić, bo German może być tylko z Angeles!
- W końcu German dowiedział się o pedofilu Michaelu! Może do w końcu wywali z domu i nasza Angie będzie mogła sobie romansować z sierotą XD
Koooocham toooooo i czekam na nexr!
~W~
Dziękuję za dedykację ❤
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze boski.