Rozdział 4
-Chciał mnie pan widzieć?- Zapytałam niepewnie wkraczając do "jaskini" pana domu. W mojej głowie aż roiło się od negatywnych przypuszczeń. Jedynym sensownym powodem, dla którego German zaprosił mnie do swojego gabinetu, było to, iż odkrył kim tak naprawdę jestem. W pomieszczeniu dominował zapach męskich perfum, zmieszanych z lekkim aromatem kawy. Brunet siedział przy swoim potężnym biurku, na fotelu prezesa i wypełniał jakieś dokumenty, jednak gdy weszłam do pomieszczenia, zaprzestał i skierował na mnie swój wzrok. Poczułam jak nogi mi miękną, zupełnie jakby były z waty.
- Tak- Odpowiedział, dokładnie skanując mnie wzrokiem. Poczułam się lekko skrępowana, będąc pod jego czujnym spojrzeniem, dodając jeszcze mój strach spowodowany tym, czego mógł ode mnie chcieć.
- Więc?- Zapytałam po chwili ciszy, która zaczęła mnie lekko frustrować.
- Dzisiaj o 7 zabieram Panią na kolacje, chce porozmawiać o Violetcie- Wyznał w końcu.
- Możemy porozmawiać tutaj- Odparłam. Ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę, to wychodzenie z Germanem gdziekolwiek. Jeżeli musiał pilnie ze mną porozmawiać, rówie dobrze mógł to zrobić w swoim gabinecie.
- Niech będzie Pani o 7 w salonie- Zignorował moją wypowiedź tak, jakby zupełnie jej nie usłyszał.
- Nie chce być dla pana ciężarem. Prościej będzie rozmawiać w domu- Ponowiłam próbę wymigania się z wyjścia z nim.
-Potrafię podźwignąć wiele- Odpowiedział. Spojrzałam w jego oczy i zaraz tego pożałowałam. Te cholerne czekoladowe oczy, były zbyt błyszczące w porównaniu do reszty jego osoby, patrzyły na mnie chłodno, ale z dodatkiem czegoś, czego nie potrafiłam zrozumieć. Nagle wstał, swobodnie podchodząc do drzwi. Chwilę później pociągnął za klamkę i otworzył szeroko drzwi. - Proszę iść się szykować. Kobietą zajmuje to długo- Uśmiechnął się szelmowslo, kiedy przechodziłam obok niego, a sekundę później byłam już poza gabinetem. Odetchnęłam z ulgą, że German nie dowiedział się jeszcze tego, kim jestem lecz niepokiło mnie to, że zostałam przez niego zmuszona do pójścia z nim na kolacje i spędzienie wspólnie tego wieczoru.
O godzinie osiemnastej postanowiłam się przebrać. Zarzuciłam na siebie zwiewną różową sukienkę, a na stopy wsunelam białe szpilki, które uczyniły mój wzrost całkiem przyzwoitym. Poprawiłam loki a usta przyjechałam czerwona szminką. W dłoń złapałan kopertówkę i śmiało moglam stwierdzić, że byłam gotowa. Biorąc pod uwagę to, że niechętnie zgodziłam się na tą kolację i nie postarałam się, jeżeli chodzi o wygląd, to efekt był całkiem zadowalający.
W oka mgnieniu wybiła ustalona godzina, więc niepewnym krokiem ruszyłam w stronę salonu. Schodząc po schodach dostrzegłam inżyniera przechodzacego niecierpliwie z jednej nogi na drugą.
- Jestem- Mruknęłam cicho, kiedy mnie zauważył. Ubrany był w czarne spodnie i białą koszulę. Dreszcze przebiegły wzdłóż mojego kręgosłupa, kiedy ułożył dłoń na dole moich pleców i poprowadził mnie w stronę auta. Zadrżałam na skutek jego dotyku. Mimo, że pomiędzy nami był cienki materiał mojej sukienki, jego dłonie wydawały się być zimne. Wyciągnął z kieszeni kluczyki i nacisnął przycisk, powodując, że czarne Audi błysnęło światłami, odblokowyjac tym samym samochód. Castillo otworzył dla mnie drzwi i pomógł mi wejść do środka, a następnie obszedł samochód i zasiadł na miejscu kierowcy. Odpalił silnik i samochód wystartował z parkingu. Inżynier jechał z zawrotną prędkością. Nerwowo bawiłam się palcami, gdy przejechaliśmy na czerwonym świetle.
- Mógłbyś zwolnić?- Zapytałam ostrożnie.
-Nie- Wzruszył ramionami.
- Przerażasz mnie- Zapiszczałam, kiedy poraz kolejny przejechaliśmy na czerwonym.
- To auto jest stworzone do szybkiej jazdy, Angie. Będę jechał jak mi się podoba, więc bądź cicho. - Fuknęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach. Resztę jazdy spędziliśmy w ciszy, aż w końcu zaparkowalismy pod ekskluzywną restauracją. German podszedł do kontuaru, pewnie chowajac ręce do kieszeni. -Stolik dla dwojga.- Kierowniczka sali, uśmiechnęła się do niego z uwielbieniem widząc jego piękne rysy.
-Przepraszam pana, wszystkie są zajęte w tej chwili.- Zachichotał, wyciągnął ręce z kieszeni i położył je na ladzie, zanim się pochylił. Uśmiechnął się i przechylił głowę w bok.
- To chyba musi być jakaś pomyłka. Jestem German Castillo- Odparł z dumą prostując się i wypinając pierś do przodu. Oczy kobiety rozszerzyły się, gdy zaczęła przeszukiwać jakieś dokumenty leżące na ladzie.
- Och, o-oczywiście Panie Castillo. Przepraszam. Po prostu spodziewałam się kogoś...
-Mniej przystojnego- Przerwał jej wpół słowa. Brunetka zarumieniła się, kiedy kiwnela głową.
- Proszę za mną- Mruknęła po chwili. German posłał mi zarozumiały uśmieszek i chwycił moją dłoń, ciągnąc mnie za sobą. Zaparło mi dech w piersich z powodu tego nagłego ruchu, jednak na szczęście on tego nawet nie zauważył. Jego długie palce ciasno oplatały moje. Wypuścił mnie, kiedy dotarliśmy do ustronnego stolika na końcu sali. Brunet odsunął dla mnie krzesło, a następnie sam zasiadł na przeciwko mnie.
-Mówiłem Ci jak uroczo wyglądasz tego wieczoru?- Zapytał podpierając się na łokciach. Nieświadomnie zaczęłam bawić się turkusowymi kolczykami, zwisającymi z moich uszu.
-Dziękuje- Mruknęłam, chcąc uniknąć jego wzroku.
- Spójrz na mnie- Zażądał. Niepewnie podnioslan wzrok napotykając jego. Jego oczy blyszczaly, jednak skrzył się w nich promyk złości. Niezręczną sytuację przerwała kelnerka, nalewająca nam wina do kieliszków.
- Violetta opowiadała mi o pewnej szkole muzycznej, nazywa się "studio on beat"- Zaczęłam, jednak moja wypowiedź natychmiast została przerwana.
- Nie ma mowy- Uniósł ton głosu, niemal krzycząc.
- Ale dlaczego, jeśli to jej marzenie...
- Powiedziałem nie!- Ryknął, a część osób w restauracji zwróciła na nas swoje zaciekawione spojrzenia. Fuknęłam obrażona, ponownie krzyżujac dłonie na piersiach i odwracając wzrok.
- Nie bądź niegrzeczna
- Ja jestem niegrzeczna?- Syknęłam pochylając się nad stołem. - Zasadniczo, to Ty na mnie krzyczysz. Nawet nie wiem po co tu przyszłam- Rzekłam wstajac.- Dziękuję za wino, Panie Castillo. Wychodzę!- Oświadczyłam i ruszyłam w stronę wyjścia. Moje obcasy stukały o kafelkową podłogę, kiedy kelnerka posłala mi zdziwione spojrzenie, mówiące "Jak ktokolwiek mógłby zostawić tak pięknego mężczyznę samego przy stoliku". Pokazałam jej środkowy palec w akompaniamencie z fałszywym uśmiechem i zatrzasnęłam za sobą drzwi restauracji. Wieczorny podmuch wiatru uderzył w moja twarz, przez co zadrżałan. Wyciągnęłam z torebki komórkę i wystukałam numer taksówki. Jednak zanim nawiazalam połączenie, użądzenie zostało wyrwane z mojej dłoni.
-Hej!- Zaprotestowałam odwracając się. German schował mój telefon do tylnej kieszeni swoich spodni i poprawił swój rękaw od koszuli, który zaginął się pod dziwnym kątem.
- Nigdzie nie pójdziesz- Oznajmił i zacisnal usta w wąską linię. W geście buntu podparłam dłonie na biodrach i przybrałam srogą minę.
- Mogę zrobić co tylko chcę- Uśmiechnął się i zbliżył o krok.
- Ty wcale nie chcesz iść.
- Owszem, chce- Cofnęłam się, a on wykonał kolejny krok, z łatwością owijając swoje duże ręce wokół mojej talii, abym mu nie uciekła. Nawet nie próbowałam się wyrwać, wiedząc, że przy jego umięśnionej postórze nie miałoby to sensu.
- Angie, wróć do środka- wyszeptał, jednak ja jasno postanowiłam, że skończyłam tą kolacje, która okazała się całkowitą porażka.
- Wracam do domu. Niech mnie pan puści- Usłyszałam westchnięcie, kiedy zdjął ręce z mojego pasa.
- Dobrze. Zatem jedźmy- Odparł łagodnie. Po chwili oboje siedzieliśmy w aucie, lecz tym razem mężczyzna jechał o wiele spokojniej niż wcześniej.
- Wiesz, widziałem jak pokazałeś tej kobiecie środkowy palec jak wychodziłas. To było niegrzeczne.- I tym razem, zamiast być zła, zachichotalam cicho, ponieważ German Castillo, zarozumialy milioner właśnie zażartował.
Następny dzień okazał się całkowicie normalny. Pobudka, śniadanie, studio, lekcje z Violettą, obiad i reszta dnia wolna, aż do kolacji. Siedząc w swoim pokoju na łóżku przeglądałam rodzinny album ze zdjęciami. Od kilku minut ślepo wpatrywałam się w jedno zdjęcie, które budziło we mnie wyjątkowy sentyment. Przedstawiało ono mnie i Maryję, kiedy spałyśmy i niej w pokoju na niewielkim łóżku, z cztetoletnią Violettą ułożoną pomiędzy nami. Było to zaledwie kilka tygodni przed wypadkiem. Z zadumy wyrwały mnie łzy, które kapnęły na fotografię. W niekobiecy sposób pociągnęła nosem i otarłam łzy, umieszczając album w szufladzie szafki nocnej. Położyłam głowę na miękkiej poduszcze i po chwili otuliły mnie w spokojne objęcia Morfeusza.
Od autora: Dodaję kolejny rozdział tak jak obiecałam. Z góry przepraszam za błędy, ale pisałam go na telefonie i wiecie... autokorekta 😂 Podobała wam się taka akcja? Annie zakończyła kolację "po chamsku". A tak BTW. Ogląda ktoś " Soy Lunę"? Co myślicie o tym serialu?
3 komentarze= szybki next
O pieronie! Co ta Angie z tym fuckiem?! Co ten Germi z tą kolacją?! :O :D Dzięki, za zaproszenie na bloga - nie myslałam, że rozdział pojawi się tak szybko!
OdpowiedzUsuńDzisiejszym jestem zachwycona! Germi taki... zarozumiały? I troche zbyt dumny, ale przecie nikt nie jest idealny... ;)
Rozdział kochany ;3, całuję i czekam na next! ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHaha należało się!!! ale arogancki, żeby siętylko nie zdiwił co ta "niewinna" istotka jest w stanie zrobić :P. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńOjojoj :D dzieje sie, czekam na nexta
OdpowiedzUsuń-Doris :*
A co do soy luna to nie widzialam ani jednego odcinka ale jak jeszcze violetta leciala to mi sie to nie podobalo. Jak dla mnie nic nie zastapi fioletowego serialu. Chociaz jakby Clara tam grala... ;)
Usuń