Rozdział 7
Prowadził mnie przez nowoczesny penthouse, gdy podziwiałam ogromną przestrzeń. Wszytko było zmodernizowane i eleganckie, a jedynymi kolorami była czerń i biel. Ogromne okno ukazywało panoramę Buenos Aires.
-Podoba ci się?- Uśmiechnął się głupawo, znając już odpowiedź.
-Uh, to pytanie?- zadrwiłam- To jest bardzo ładne.
- Dziękuję, wina?- Skinęłam głową, wiedząc, że więcej alkoholu nieco mnie rozluźni, a zatem doda mi śmiałości, gdy będę musiała powiedzieć mu prawdę. Mężczyzna sprawnie otworzył butelkę i napełnił winem kieliszki dla nas obojga. Obserwował mnie, gdy upiłam łyk.
-Jest okej?
-Jest wspaniałe. Masz najlepszy gust do wina. Może powinniśmy cię zaprosić na winną środę- Droczyłam się z nim.
-Oprowadzę cię.- Nakazał, ignorując mój poprzedni komentarz. Chwyciłam niezgrabnie jego wyciągniętą dłoń, trzymając kieliszek w drugiej. Pokazał mi otwarty układ pomieszczeń na dole z bardzo elegancko wyglądającą kuchnią, salonem i pełnym barkiem. Skręciliśmy za róg i napotkaliśmy schody.
- Myślałam, że jesteśmy na najwyższym piętrze- German nie odpowiedział tylko lekceważąco wywrócił oczami ciągnąc mnie na piętro. Na górze znajdowało się biuro, biblioteka, pokój gościnny i dwie łazienki.
- Nie pokażesz mi głównej sypialni?- zapytałam, kiedy skierowaliśmy się z powrotem w stronę schodów, nie zaglądając do ostatnich drzwi, mieszczących się na końcu korytarza.
- Tak chętna, by zaciągnąć mnie do łóżka. Proszę, panuj nad sobą Angie- Uśmiechnął się, patrząc na mnie z wyższością.
- Ja nie...Nie...Po prostu chciałam ją zobaczyć- Wydukałam, rumieniąc się zażenowana.
-To był żart, Angie.
-Och.- Uśmiechnęłam się nieśmiało, a jego spojrzenie złagodniało. Posłał mi słaby uśmiech, anim skierował się w dół, prowadząc mnie po schodach. Zaprowadził mnie na skórzaną kanapę i usiadłam obok niego. Pochylił się opierając łokcie na kolanach, obserwując mnie uważnie. Również na niego spojrzałam i próbowałam wykombinować co zrobić z rękami, ostateczni decydując się na podniesienie kieliszka z winem do moich ust i opróżnienie go. Wtedy German się uśmiechnął, ukazały się jego śnieżnobiałe zęebt. Niski chichot opuścił jego usta, kiedy potrząsnął delikatnie głową.
-Śmiejesz się ze mnie?- Wydęłam wargi8.
-Jesteś bardzo zakłopotana- Droczył się.
-Nie jestem
-Jesteś
- Nie, nie jestem- upierałam się. Zmarszczka pojawiła się na jego czole.
-Nie kłóć się ze mną, Angie. To bardzo dziecinne.
-Dlaczego to robisz?- Warknęłam. Zmrużył oczy, a mi udało się pozostać przy swoim nawet pod jego zabójczym spojrzeniem. Dzięki ci, wino- Dlaczego zmieniasz się z żartobliwego na złośliwego w ułamku sekundy?
- Ty przemieniasz się z uroczej do irytującej w ułamku sekundy. To jest fair.
-Myślisz, że jestem irytująca?- Prychnęłam.- Dlaczego ciągle tu jestem? Zabierz mnie do domu, proszę
-Czy ty właśnie zignorowałaś fakt, że uważam cię za uroczą? Zostań.
-Mówiłeś to ostatnim razem, panie Castillo. A teraz znów jesteś nieuprzejmym dupkiem. - Wyjął kieliszek z moich rąk i położył go na stoliku ze swojej strony. Wzdrygnęłam się, kiedy ujął moje dłonie w swoje duże i przysunął się bliżej mnie, mrużąc oczy w złości.
- Mów mi German. A ja spróbuje nie być dupkiem, Angie. Chcę, żebyś została
-Nie obchodzi mnie czego chcesz- Warknęłam. Zacisnął szczękę, delikatnie owijając jedną z rąk moje plecy, a drugą pod moimi udami i posadził mnie na swoich kolanach. Wierciłam się, ale on stanowczo przytrzymywał moje nadgarstki, czekając, aż się uspokoję. Poddałam się zirytowana i rzuciłam mu piorunujące spojrzenie.
-Wiem, że chcesz zostać. Nie rozumiem tylko, dlaczego się kłócimy.
-Kłócimy się, bo jesteś złośliwy i zbyt drażliwy.
-Lubisz, kiedy cię dotykam.Masz gęsią skórkę- Mruknął, sunąc jedną dłonią po mojej nodze. Jego oczy skupione były tak, gdzie na mojej skórze formowała się gęsia skórka. Cicho przeklęłam moje zdradzieckie ciało i przesunęłam się na jego udach. Zacisnął usta. - Czujesz się niekomfortowo?
-Możemy porozmawiać normalnie- Jęknęłam, chcąc w końcu zejść z jego kolan i przestać czuć jego dotyk na moim ciele. Castillo spojrzał na mnie bez wyrazu w odpowiedzi. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami, starając się nie ugiąć pod jego spojrzeniem. Po przeciągającej się zbyt długo chwili, odchylił się do tyłu, opierając plecami o czarną, skórzaną kanapę i przyciągnął mnie do swojego torsu. Otulił mnie zapach zapach, który wydawał się mu zawsze towarzyszyć.
-Nie jestem do tego przyzwyczajona, Angie- Mruknął. Będąc już w pełni pod wpływem alkoholu, zanurzyłam nos w jego szyi i poruszyłam się na jego kolanach. Jego duże dłonie napięły się na moich plecach. - Przestań się ruszać- Nakazał. Mogłam usłyszeć niezadowolenie w jego głosie.
-Przepraszam- Mruknęłam nieśmiało.
-O czym chciałabyś porozmawiać, Angie?
-Nie wiem. Co robisz, żeby się zabawić?
-Nie mam czasu na zabawę, Angie. Cały swój czas poświęcam pracy. To chyba oczywiste.- Warknął. Zacisnęłam usta na jego rzeczową odpowiedź.
-Chcesz mi powiedzieć, że nigdy się nie bawiłeś? Poważnie?- Nastąpiła długa cisza. Bawiłam się guzikami jego garnituru, czekając, aż zacznie mówić. Jego głębvoki oddech był jedynym, słyszalnym w pokoju dźwiękiem. - To pierwszy raz, kiedy zwróciłaś się do mnie bez skrępowania w głosie- Żartobliwie pacnęłam jego tors i schodząc z jego kolan usiadłam obok niego.
-Dla zabawy uprawiam seks. Lub gram w golf.
-Nie zamierzam się z panem przespać. - Wymamrotałam, a soczysty rumieniec oblał moje policzki.- I jestem kiepska w golfa.
-Nie zdziwiło mnie to- Skinęłam zażenowana w odpowiedzi. Przegryzł wargę i zmarszczył brwi, chwilę nad czymś myśląc.
-Jesteś pierwszą kobietą, która nie płakała lub wskakiwała mi do łóżka po pierwszych 10 minutach spotkania.
-Nawet Olga?- Zapytałam z fałszywym uśmieszkiem, widząc jego zniesmaczoną minę.
-Żartujesz sobie?
-Nie, czemu?
-Ona nie jest ujęta w kategorii seksu, Angie.- Zadrwił, przeczesując włosy palcami, aby po chwili znów utkwić czekoladowe spojrzenie we mnie. -Ciągle się mnie boisz?
- Nie boje się ciebie- Zaprzeczyłam, dołączając do tego gwałtowne potrząśnięcie głową.
- Dobrze ci radzę, nie kłam- Ostrzegł mnie ostro, swoim charakterystycznym srogim tonem.
- Nie kłamię- Upierałam się dalej, uciekając wzrokiem od jego ciemnych, przeszywających tęczówek. Mężczyzna wplótł palce w moje długie włosy i pociągnął za mnie lekko, zmuszając, abym na niego spojrzała.
-Ciągle się mnie boisz?- Ponowił zniecierpliwiony pytanie.- Odpowiedz mi. Szczerze.- Podkreślił ostatnie słowo, niszcząc mnie czekoladowymi tęczówkami.
-Troszeczkę- Przyznałam.
-Dobrze, Prawdopodobnie nie powinnaś iść ze mną na kolejną kolację.
- Kto powiedział, że zamierzałam?- Droczyłam się, gdy ciche ziewnięcie opuściło moje usta.
-Nie będziesz miała najmniejszego wyboru. - Uśmiechnął się spoglądając na mnie.
-German...- Zaczęłam, kiedy naszła mnie odwaga, aby ponownie poruszyć temat studia. Obiecałam siostrzenicy, że namówię je ojca, żeby pozwolił jej zapisać się do tej szkoły. "Do trzech razy sztuka" Powiedziałam do siebie w duchy po czym wzięłam głęboki wdech, by zacząć monolog.
-Rozważałeś może, zapisanie Violi do tej szkoły muzycznej?- Jego radosna mina, zmieniła się w wściekłą, kiedy wypowiedziałam te słowa.
-Myślałem, że zrozumieliśmy się ostatnio w moim gabinecie. Chcesz powtórki?
-Nie!- Niemal wykrzyczałam, odsuwając się ciut od niego- German, nie możesz odcinać jej od marzeń, tylko dlatego, że się boisz. Czasami w życiu trzeba zaryzykować. Jeśli Violetta jest gotowa pójść w ślady matki, niech to zrobi. Wolałbyś cały czas widzieć ją smutną? Czy raczej szczęśliwą, żyjącą obok swojej pasji i tego, co było jak tlen dla jej matki?- Wyszeptałam niepewna jego reakcji. Pierwsze, co zobaczyłam to złość, która jednak stopniowo złagodniała, ukazując tym samym jego niewinność i bezradność.
-Chcę tylko żeby była szczęśliwa- Odparł w końcu. Tak szczerej odpowiedzi nie usłyszałam od niego nigdy. Każdy wypowiadane przez niego zdanie było pełne wyższości i obojętności, natomiast to okazywało wszystkie najlepsze uczucia, które ukrył pod warstwą zimnego drania.
-Jeżeli pozwolisz jej wziąć swoje życie we własne ręce, będzie. Ona nie chce wyjechać na drugi koniec świata. Ona chce robić to, co kocha. Więc daj jej tą możliwość. - Brunet zamyślony ponownie przegryzł wargę i zabrał dłonie z moich włosów, dając mi pozwolenie na swobodne ruchy.
- Nie- Odpowiedział znienacka, kiedy ja byłam pewna, że uległ. Zmierzył mnie srogim spojrzeniem i łapiąc moją dłoń, pociągnął tak, że wstałam z kanapy. - Wracamy do domu.- Odpowiedział kierując się do windy.
PoV. German
-Miałeś taką okazję i jej nie przeleciałeś?!- Zapytał z wyrzutem Umberto, kiedy szliśmy przez park, gdy skończyliśmy ostatnie tego dnia spotkanie biznesowe.
-Sam nie wiem czemu. Czuję jakąś blokadę, kiedy chce ją uwieść. Jakby była za delikatna na takie nieczułe traktowanie.
-Uważaj, bo się zakochasz- Prychnął rozbawiony, na co oberwał w żebra z mojego łokcia. -Śpiesz się, bo ja się za nią zabiorę- Zaśmiał się, widząc mój piorunujący wzrok.
-Ani się waż, ona jest moja.
- Na mnie ten twój ostrzegawczy ton nie działa. - Ponownie parsknął śmiechem, mówiąc krótkie "cześć", skierował się do swojego samochodu.
Od autora: Wiem, wiem, rozdział słaby, chyba najgorszy jaki kiedykolwiek na tym blogu napisałam... Ale na prawdę nie miałam głowy do napisania go... Znaczy wiedziałam, co ten rozdział ma posiadać, ale zupełnie nie potrafiłam go napisać.
Inni "pisarze" pewnie mnie zrozumieją i naprawdę przepraszam za błędy lub źle złożone zdania. Obiecuję, że kolejny rozdział będzie dłuższy i w całokształcie lepszy.
Tak więc mam nadzieję, że chociaż w niewielkim stopniu przypadł wam do gustu i zapraszam do wyrażania opinii w komentarzach.
5kimentarzy= next
Jakaś motywacja musi być :*
-Podoba ci się?- Uśmiechnął się głupawo, znając już odpowiedź.
-Uh, to pytanie?- zadrwiłam- To jest bardzo ładne.
- Dziękuję, wina?- Skinęłam głową, wiedząc, że więcej alkoholu nieco mnie rozluźni, a zatem doda mi śmiałości, gdy będę musiała powiedzieć mu prawdę. Mężczyzna sprawnie otworzył butelkę i napełnił winem kieliszki dla nas obojga. Obserwował mnie, gdy upiłam łyk.
-Jest okej?
-Jest wspaniałe. Masz najlepszy gust do wina. Może powinniśmy cię zaprosić na winną środę- Droczyłam się z nim.
-Oprowadzę cię.- Nakazał, ignorując mój poprzedni komentarz. Chwyciłam niezgrabnie jego wyciągniętą dłoń, trzymając kieliszek w drugiej. Pokazał mi otwarty układ pomieszczeń na dole z bardzo elegancko wyglądającą kuchnią, salonem i pełnym barkiem. Skręciliśmy za róg i napotkaliśmy schody.
- Myślałam, że jesteśmy na najwyższym piętrze- German nie odpowiedział tylko lekceważąco wywrócił oczami ciągnąc mnie na piętro. Na górze znajdowało się biuro, biblioteka, pokój gościnny i dwie łazienki.
- Nie pokażesz mi głównej sypialni?- zapytałam, kiedy skierowaliśmy się z powrotem w stronę schodów, nie zaglądając do ostatnich drzwi, mieszczących się na końcu korytarza.
- Tak chętna, by zaciągnąć mnie do łóżka. Proszę, panuj nad sobą Angie- Uśmiechnął się, patrząc na mnie z wyższością.
- Ja nie...Nie...Po prostu chciałam ją zobaczyć- Wydukałam, rumieniąc się zażenowana.
-To był żart, Angie.
-Och.- Uśmiechnęłam się nieśmiało, a jego spojrzenie złagodniało. Posłał mi słaby uśmiech, anim skierował się w dół, prowadząc mnie po schodach. Zaprowadził mnie na skórzaną kanapę i usiadłam obok niego. Pochylił się opierając łokcie na kolanach, obserwując mnie uważnie. Również na niego spojrzałam i próbowałam wykombinować co zrobić z rękami, ostateczni decydując się na podniesienie kieliszka z winem do moich ust i opróżnienie go. Wtedy German się uśmiechnął, ukazały się jego śnieżnobiałe zęebt. Niski chichot opuścił jego usta, kiedy potrząsnął delikatnie głową.
-Śmiejesz się ze mnie?- Wydęłam wargi8.
-Jesteś bardzo zakłopotana- Droczył się.
-Nie jestem
-Jesteś
- Nie, nie jestem- upierałam się. Zmarszczka pojawiła się na jego czole.
-Nie kłóć się ze mną, Angie. To bardzo dziecinne.
-Dlaczego to robisz?- Warknęłam. Zmrużył oczy, a mi udało się pozostać przy swoim nawet pod jego zabójczym spojrzeniem. Dzięki ci, wino- Dlaczego zmieniasz się z żartobliwego na złośliwego w ułamku sekundy?
- Ty przemieniasz się z uroczej do irytującej w ułamku sekundy. To jest fair.
-Myślisz, że jestem irytująca?- Prychnęłam.- Dlaczego ciągle tu jestem? Zabierz mnie do domu, proszę
-Czy ty właśnie zignorowałaś fakt, że uważam cię za uroczą? Zostań.
-Mówiłeś to ostatnim razem, panie Castillo. A teraz znów jesteś nieuprzejmym dupkiem. - Wyjął kieliszek z moich rąk i położył go na stoliku ze swojej strony. Wzdrygnęłam się, kiedy ujął moje dłonie w swoje duże i przysunął się bliżej mnie, mrużąc oczy w złości.
- Mów mi German. A ja spróbuje nie być dupkiem, Angie. Chcę, żebyś została
-Nie obchodzi mnie czego chcesz- Warknęłam. Zacisnął szczękę, delikatnie owijając jedną z rąk moje plecy, a drugą pod moimi udami i posadził mnie na swoich kolanach. Wierciłam się, ale on stanowczo przytrzymywał moje nadgarstki, czekając, aż się uspokoję. Poddałam się zirytowana i rzuciłam mu piorunujące spojrzenie.
-Wiem, że chcesz zostać. Nie rozumiem tylko, dlaczego się kłócimy.
-Kłócimy się, bo jesteś złośliwy i zbyt drażliwy.
-Lubisz, kiedy cię dotykam.Masz gęsią skórkę- Mruknął, sunąc jedną dłonią po mojej nodze. Jego oczy skupione były tak, gdzie na mojej skórze formowała się gęsia skórka. Cicho przeklęłam moje zdradzieckie ciało i przesunęłam się na jego udach. Zacisnął usta. - Czujesz się niekomfortowo?
-Możemy porozmawiać normalnie- Jęknęłam, chcąc w końcu zejść z jego kolan i przestać czuć jego dotyk na moim ciele. Castillo spojrzał na mnie bez wyrazu w odpowiedzi. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami, starając się nie ugiąć pod jego spojrzeniem. Po przeciągającej się zbyt długo chwili, odchylił się do tyłu, opierając plecami o czarną, skórzaną kanapę i przyciągnął mnie do swojego torsu. Otulił mnie zapach zapach, który wydawał się mu zawsze towarzyszyć.
-Nie jestem do tego przyzwyczajona, Angie- Mruknął. Będąc już w pełni pod wpływem alkoholu, zanurzyłam nos w jego szyi i poruszyłam się na jego kolanach. Jego duże dłonie napięły się na moich plecach. - Przestań się ruszać- Nakazał. Mogłam usłyszeć niezadowolenie w jego głosie.
-Przepraszam- Mruknęłam nieśmiało.
-O czym chciałabyś porozmawiać, Angie?
-Nie wiem. Co robisz, żeby się zabawić?
-Nie mam czasu na zabawę, Angie. Cały swój czas poświęcam pracy. To chyba oczywiste.- Warknął. Zacisnęłam usta na jego rzeczową odpowiedź.
-Chcesz mi powiedzieć, że nigdy się nie bawiłeś? Poważnie?- Nastąpiła długa cisza. Bawiłam się guzikami jego garnituru, czekając, aż zacznie mówić. Jego głębvoki oddech był jedynym, słyszalnym w pokoju dźwiękiem. - To pierwszy raz, kiedy zwróciłaś się do mnie bez skrępowania w głosie- Żartobliwie pacnęłam jego tors i schodząc z jego kolan usiadłam obok niego.
-Dla zabawy uprawiam seks. Lub gram w golf.
-Nie zamierzam się z panem przespać. - Wymamrotałam, a soczysty rumieniec oblał moje policzki.- I jestem kiepska w golfa.
-Nie zdziwiło mnie to- Skinęłam zażenowana w odpowiedzi. Przegryzł wargę i zmarszczył brwi, chwilę nad czymś myśląc.
-Jesteś pierwszą kobietą, która nie płakała lub wskakiwała mi do łóżka po pierwszych 10 minutach spotkania.
-Nawet Olga?- Zapytałam z fałszywym uśmieszkiem, widząc jego zniesmaczoną minę.
-Żartujesz sobie?
-Nie, czemu?
-Ona nie jest ujęta w kategorii seksu, Angie.- Zadrwił, przeczesując włosy palcami, aby po chwili znów utkwić czekoladowe spojrzenie we mnie. -Ciągle się mnie boisz?
- Nie boje się ciebie- Zaprzeczyłam, dołączając do tego gwałtowne potrząśnięcie głową.
- Dobrze ci radzę, nie kłam- Ostrzegł mnie ostro, swoim charakterystycznym srogim tonem.
- Nie kłamię- Upierałam się dalej, uciekając wzrokiem od jego ciemnych, przeszywających tęczówek. Mężczyzna wplótł palce w moje długie włosy i pociągnął za mnie lekko, zmuszając, abym na niego spojrzała.
-Ciągle się mnie boisz?- Ponowił zniecierpliwiony pytanie.- Odpowiedz mi. Szczerze.- Podkreślił ostatnie słowo, niszcząc mnie czekoladowymi tęczówkami.
-Troszeczkę- Przyznałam.
-Dobrze, Prawdopodobnie nie powinnaś iść ze mną na kolejną kolację.
- Kto powiedział, że zamierzałam?- Droczyłam się, gdy ciche ziewnięcie opuściło moje usta.
-Nie będziesz miała najmniejszego wyboru. - Uśmiechnął się spoglądając na mnie.
-German...- Zaczęłam, kiedy naszła mnie odwaga, aby ponownie poruszyć temat studia. Obiecałam siostrzenicy, że namówię je ojca, żeby pozwolił jej zapisać się do tej szkoły. "Do trzech razy sztuka" Powiedziałam do siebie w duchy po czym wzięłam głęboki wdech, by zacząć monolog.
-Rozważałeś może, zapisanie Violi do tej szkoły muzycznej?- Jego radosna mina, zmieniła się w wściekłą, kiedy wypowiedziałam te słowa.
-Myślałem, że zrozumieliśmy się ostatnio w moim gabinecie. Chcesz powtórki?
-Nie!- Niemal wykrzyczałam, odsuwając się ciut od niego- German, nie możesz odcinać jej od marzeń, tylko dlatego, że się boisz. Czasami w życiu trzeba zaryzykować. Jeśli Violetta jest gotowa pójść w ślady matki, niech to zrobi. Wolałbyś cały czas widzieć ją smutną? Czy raczej szczęśliwą, żyjącą obok swojej pasji i tego, co było jak tlen dla jej matki?- Wyszeptałam niepewna jego reakcji. Pierwsze, co zobaczyłam to złość, która jednak stopniowo złagodniała, ukazując tym samym jego niewinność i bezradność.
-Chcę tylko żeby była szczęśliwa- Odparł w końcu. Tak szczerej odpowiedzi nie usłyszałam od niego nigdy. Każdy wypowiadane przez niego zdanie było pełne wyższości i obojętności, natomiast to okazywało wszystkie najlepsze uczucia, które ukrył pod warstwą zimnego drania.
-Jeżeli pozwolisz jej wziąć swoje życie we własne ręce, będzie. Ona nie chce wyjechać na drugi koniec świata. Ona chce robić to, co kocha. Więc daj jej tą możliwość. - Brunet zamyślony ponownie przegryzł wargę i zabrał dłonie z moich włosów, dając mi pozwolenie na swobodne ruchy.
- Nie- Odpowiedział znienacka, kiedy ja byłam pewna, że uległ. Zmierzył mnie srogim spojrzeniem i łapiąc moją dłoń, pociągnął tak, że wstałam z kanapy. - Wracamy do domu.- Odpowiedział kierując się do windy.
PoV. German
-Miałeś taką okazję i jej nie przeleciałeś?!- Zapytał z wyrzutem Umberto, kiedy szliśmy przez park, gdy skończyliśmy ostatnie tego dnia spotkanie biznesowe.
-Sam nie wiem czemu. Czuję jakąś blokadę, kiedy chce ją uwieść. Jakby była za delikatna na takie nieczułe traktowanie.
-Uważaj, bo się zakochasz- Prychnął rozbawiony, na co oberwał w żebra z mojego łokcia. -Śpiesz się, bo ja się za nią zabiorę- Zaśmiał się, widząc mój piorunujący wzrok.
-Ani się waż, ona jest moja.
- Na mnie ten twój ostrzegawczy ton nie działa. - Ponownie parsknął śmiechem, mówiąc krótkie "cześć", skierował się do swojego samochodu.
Od autora: Wiem, wiem, rozdział słaby, chyba najgorszy jaki kiedykolwiek na tym blogu napisałam... Ale na prawdę nie miałam głowy do napisania go... Znaczy wiedziałam, co ten rozdział ma posiadać, ale zupełnie nie potrafiłam go napisać.
Inni "pisarze" pewnie mnie zrozumieją i naprawdę przepraszam za błędy lub źle złożone zdania. Obiecuję, że kolejny rozdział będzie dłuższy i w całokształcie lepszy.
Tak więc mam nadzieję, że chociaż w niewielkim stopniu przypadł wam do gustu i zapraszam do wyrażania opinii w komentarzach.
5kimentarzy= next
Jakaś motywacja musi być :*
Jest!!! GENIALNY !!! Podoba mi się takia zmiana Germana ale w sumie to nie do końca zmiana, na zasadzie niby coś go rusza, niby coś zaczyna kminić a jednak nie >> I love it. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńNiby rozumiem, ale... to było super! E serio myslalam ze sie przynajmniej pocaluja. A tu dupa!
OdpowiedzUsuńRozdzial cudo i czekam na szybki nekścik ;*
Rozdzial mega, podoba mi sie coraz bardziej :) czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńJeju myslalam ze cos bedzie... a tu nic :p moze w nastepnym sie doczekam :*
OdpowiedzUsuńHej, byłoby fajnie jakbyś ogarnęła dość "interesującego" bloga, mi coś przypomina :D, Ktoś chyba próbuje nabić sobie popularność na Twojej pracy http://germangiemojhistoria.blogspot.com/2016/07/rzodzial-1.html#comment-form
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za info. Na pewno tak tego nie zostawię
Usuń