Rozdział 10
Rozdział dedykuję "Nieogarniętemu Człowiekowi" i "Edycie Podkówce". Aż dwóm osobą ponieważ jedna z nich zgadła, co będzie na poduszcze, a druga podsunęła mi pomysł na ten właśnie rozdział.
Miłego czytania
Ogromna, blado różowa- prawie biała- róża leżała w tamtym miejscu z małą karteczką obok niej. Od razu dostrzegłam jak krucho i delikatnie wyglądają jej płatki. Nie mogąc się powstrzymać, chwyciłam w dłoń, wąchając jej piękny zapach i czując jej miękkość na mojej skórze. Po chwili również ciekawość wzięła w górę i podniosłam karteczkę, mrużąc zaspane oczy, by móc lepiej widzieć starannie wykonane literki.
Belle Portugaise.
Po śniadaniu widzimy się w moim gabinecie.
G.C.
Bardzo krótka, bardzo prosta, ale wciąż wywoływała motyle w brzuchu. Nieświadomie przyłożyłam karteczkę do swojego serca i pisnęłam, opadając z powrotem na łóżko.
O mój Boże. Nie mogłam pożądać mojego szefa- męża mojej siostry. Ale jak mogłam się powstrzymać?
Kochałam uczucie, gdy mężczyzna jest romantyczny i nawet nie ma o tym pojęcia. Nikt w przeszłości nie zachowywał się wobec mnie tak romantycznie. Najbardziej romantyczną rzeczą, jaką facet zrobił dla mnie było... Kupienie mi czegoś na walentynki. Aż do teraz, gdy mój bezduszny szef pozbawiony serca, zaskakiwał mnie co raz to innymi odmianami jego pięknych róż.
Wyszłam z łóżka i ziewnęłam głośno, zostawiając moją różę i karteczkę na łóżku, gdy poszłam do łazienki. Rozkoszując się uczuciem zimnej wody na mojej ciepłej twarzy, złapałam za ręcznik, kiedy byłam gotowa i osuszyłam moją twarz. Po wyszczotkowaniu zębów, nałożyłam lekką warstwę tuszu do rzęs. Nie przejmowałam się tym, by zrobić coś z moimi włosami; po prostu przejechałam palcami przez piękne loki i zarzuciłam nimi za moje ramiona.
Po sytym śniadaniu, tak jak poprosił w liście, podreptałam do jego gabinetu, zanim wchodząc, trzykrotnie pukając w drzwi. Od razu zauważyłam jego ubranie; biała koszula, tak biała, ze niemal oślepiała. Para czarnym spodni i tego samego koloru, błyszczące buty na jego stopach.
Zauważyłam także, że jego koszula była bardzo luźna, z trzema guzikami odpiętymi, zostawiając jego złotą skórę na widoku. Plus, rękawy były podwinięte, więc mogłam widzieć jak jego biceps marszczył się, gdy podnosił kubek z kawą do ust.
Odgłos moich obcasów, odbijających się lekkim echem po podłodze, spowodował, ze uniósł swój wzrok znad papierów. Jego oczy jak zawsze zmrużone, w kolorze mlecznej czekolady, głęboki hipnotyzujący brąz. Jego usta rozszczepiły się, kiedy dokładniej mi się przyjrzał, lustrując mnie od góry do dołu. Zacisnął zęby na widom moich nagich, gładkich nóg. Byłam ubrana w zwiewną miętową sukienkę, sięgającą do połowy uda. Usiałam na krzesło, a zaraz po tym jego oczy spotkały się z moimi.
-Dzień dobry- Przywitałam się, uśmiechając się jak głupiec.
-Dzień dobry- Odpowiedział głosem, znacznie bardziej ochrypłym niż zwykle. Miałam przeczucie, jakby lubił widok mojej nagiej skóry.
- Ja... dziękuję bardzo. Za Belle Portugaise- Podziękowałam cicho, czerwieniąc się bardziej niż niektóre róże w jego kolekcji.
-Ty... Nie ma za co. Przypomina mi o tobie- Mały uśmieszek wkradł się na moje usta, gdy spojrzałam na niego, powodując, że szybko powrócił wzrokiem do papierów biurowych. Jego oczy wydały się zdenerwowane, a brwi charakterystycznie się zmarszczyły.- Chciałem ci powiedzieć, że w piątek urządzam bankiet. Będzie na nim moja rodzina, przyjaciele oraz wszyscy mieszkańcy tego domu, chociaż służba nie powinna uczestniczyć w takiej imprezie... Chcę, żebyś była moją osobą towarzyszącą- Dodał po chwili, kiedy moje źrenice rozszerzyły się w szoku, a serce przybrało szybszy rytm. Moje brwi uniosły się w stronę sufitu, kiedy patrzyłam na niego nnie dowierzając. Jasna cholera. Ośmieszyłabym go przed jego bogatymi znajomymi. Nie miałam się nawet w co ubrać.
-Nie. Zdecydowanie nie. Moja odpowiedź brzmi nie-
-Dlaczego?
- Ośmieszyłabym cię tylko, gdybym poszła- powiedziałam delikatnie spoglądając w swoje dłonie. Gdy z powrotem spojrzałam na niego, ku mojemu zdziwieniu, miał spokojny wyraz twarzy.
- Myślałem... oczywiście, że mnie nie ośmieszysz. Byłbym dumny mając cię u swojego boku. Byłbym największym szczęściarzem na świecie.
- Nie mogę German. Na prawdę chcę, ale nie mogę. Nie znam nikogo. Poza tym nie mam żadnej odpowiedniej sukienki.- Brunet pokręcił głową i potarł kciukiem mój policzek, patrząc na mnie z uwielbieniem.
-To nie żaden problem. Poznasz wszystkich, a ja znajdę dla ciebie sukienkę. Poza tym będą Olga i Ramallo.
-Nie- Warknęłam- Nie chcę tego!
-Zdajesz sobie sprawę, że mogę cię zmusić, żebyś przyszła na tą imprezę? Pracujesz dla mnie.- Moje wargi rozchyliły się, gdy patrzyłam na niego czując ukłucie bólu.- Cholera! Nie miałem tego na myśli- Zamknął oczy i pokręcił głową.- Po prostu chcę, byś była tam ze mną. Proszę, Angie. Chcę cię mieć ze sobą. Dam ci sukienkę. I nie możesz powiedzieć nie.- Uniósł wyzywająco brew,
- Dobrze- Wywróciłam teatralnie oczami, ulegając mu.
Piątek nastał zdecydowanie zbyt szybko. Wolnymi krokami i z zmęczonymi oczami zaczełam moją poranną rutynę. Czyszczenie twarzy, mycie zębów, prysznic... Wszystko to było wykonane powolnymi ruchami. Kiedy wyszłam z łazienki ubrana w stare powyciągane dresy, zauważyłam na moim łóżku ogromne białe pudło, przyozdobione czerwoną kokardą. Wskakując na łóżko, położyłam pudło na kolanach i ostrożnie odwiązałam kokardę, otwierając wieko i odsuwając lekkie, białe papiery w pudełku.
Moja szczęka niemal odbiła się od podłogi na widok najpiękniejszej sukienki jaką kiedykolwiek widziałam.
Była fioletowa.
Odkładając pudełko na łóżko, wstałam i wyciągnęłam sukienkę, gapiąc się na nią. Wykonana była z miękkiego szyfonu i sięgała do podłogi. Zauważyłam także, że sukienka miała dekolt i krzyż na plecach. Pasek wykonany z klejnotów znajdował się pod biustem. Była idealna.
Spojrzałam w dół na pudełko i dostrzegłam parę srebrnych sandałków i oczywiście ogromny kwiat fioletowej róży z karteczką.
Byś była najpiękniejszą kobietą tego wieczoru.
G.C.
P.S Róża nazywa się Cancion de verano
Unosząc kwiat do mojego nosa, wciągnęłam jej słodki zapach po moich płuc, zamykając oczy i wyobrażając sobie Germana władającego różę w moje włosy. Moje serce od razu zatrzepotało, od samej myśli o nim blisko mnie, Co ja sobie myślałam?
Czułam się jak dziewczyna w szkole, której serce biło z podniecenia, gdy dowiedziała się, że chłopak ją lubi. To było głupie. Moje uczucia były głupie i obawiałam się, że niedługo zajdzie to za daleko i mogę coś do niego poczuć, jednocześnie tracąc siostrę.
Otworzyłam oczy, westchnęłam ciężko i spojrzałam na sukienkę leżącą na moim łóżku.
Po dwugodzinnych przygotowaniach w łazience, wyszłam czując się czysta i świeża z pięknym makijażem i wysokim romantycznym kokiem.
Zdecydowałam się udekorować moje niebiesko- zielone oczy delikatnym, złotym cieniem, cienką kreską na górnej powiece w kształcie skrzydeł i czarnym tuszem. Moje policzki były różowe, pasujące do ust. Kilka moich złotawych loków opadało dookoła mojej twarzy, gdy odwróciłam głowę z boku na bok. Róża- cancion de veramo umieszczona była w moich włosach, obok mojego koka. Idealnie pasowała do sukni.
Odwiązując węzeł pomiędzy moimi piersiami, usunęłam wilgotny ręcznik i wsunęłam na siebie koronkową, białą bieliznę. Ostrożnie wkroczyłam w sukienkę i podciągnęłam drogi materiał w górę mojego ciała, drżąc na kontakt zimnego szyfonu z moją ciepłą skórą. Udało mi się wślizgnąć moje dłonie przez wielkie ramiączka, tworzące "X" na środku moich pleców. Na końcu, wsunęłam moje stopy w te piękne, srebrne sandały i wstałam powoli. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i stwierdziłam, że w całym moim życiu nie wyglądałam tak pięknie jak teraz.
Znajdując się w wystawnie udekorowanym salonie willi Castillo rozglądałam się nerwowo dookoła w poszukiwaniu jakiejkolwiek znajomej twarzy. Złożyłam moje wilgotne ręce razem i starałam się nie patrzeć na wszystkie obrzydliwie bogate kobiety, które nosiły na sobie diamenty i perły warte fortunę. Czułam na sobie krzywe spojrzenia, kiedy marszczyły na mnie swoje brwi, szepcząc do siebie nawzajem za ich kieliszkami napełnionymi błyszczącym szampanem.
-Angie! Oh, skarbie, spójrz na siebie! Wyglądasz cudownie!- Olga zachwyciła się, dociskając jej dłonie razem i unosząc je do ust, gdy patrzyła na mnie.
-Dziękuję Olguś-Uśmiechnęłam się do kobiety, kóra założyła na siebie śliczną, błękitną sukienkę- Gdzie Viola?- Zapytałam po chwili, zdając sobie sprawę, że nie widziałam jej od rana.
-Pan German pozwolił jej iść do koleżanek na noc. German rozmawia teraz z przyjaciółmi. Znajdzie cię później. Chodź, potrzebujesz się napić.- Złapała moją dłoń i pociągnęła mnie w stronę "baru" zabierając kieliszek szampana od kelnera i wręczając go mi. Podziękowałam je cicho, upijając mały łyk.
-Dobry wieczór Olgo. Kim jest ta piękna kobieta?- Delikatny głos przemówił za nami i odwróciłyśmy się by napotkać wspaniałą szatynkę. Na twarzy miała przyjazny uśmiech, na jej ciele spoczywała wykonana z jedwabiu, czerwona suknia,
-Witak Marino. To jest piękna Angie. Angie, to jest Marina, bardzo bliska przyjaciółka Olga uśmiechała się niepewnie do Mariny, ale ona udawała jakby tego w ogóle nie zauważyła, oferując mi małą, delikatną dłoń do potrząśnięcia.
-Miło cię poznać.
-Ciebie też- Skinęła głową, jej oczy lustrowały mnie od góry do dołu- Ładna sukienka.
-Dziękuję,
-Więc- Westchnęła zwracając uwagę na Olgę- Gdzie jest German?
-Rozmawia z przyjaciółmi, jest zajęty. Ale powiedział, że kiedy skończy, przyjdzie tutaj, by zatańczyć z Angie. Jest jego osobą towarzyszącą. - Pełne usta kobiety, rozczepiły się i przeniosła jej ciemnozielone oczy na mnie.
-Oh, nie wiedziałam- Wyjąkała, biorąc łyk szampana, by zamaskować swój zaskoczony wyraz twarzy- Do zobaczeni później- Kiwnęła głową, uśmiechając się gorzko i wracając do grupy ludzi, którzy nie mogli przestać plotkować.
-Nie mogę znieść tej kobiety, zbyt zadumana w sobie.
-Jest piękna.- Olga spojrzała na nią, a później z powrotem na mnie,
-Jest, ale nie ma czegoś co ty masz. - Pokręciłam głową na pulchną kobietę. Marina miała wszystko: dobry wygląd, pieniądze, biżuterię, reputacje.. Wszystko, czego nie miałam ja.
-To nie prawda.
- Prawda. Jesteś w stanie kochać. Masz ogromne serce i na szczęście, pan German jest w nim.- Łapiąc oddech, spojrzałam na nią zszokowana, ale ona tylko mrugnęła do mnie porozumiewawczo. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc wzięłam kolejny łyk alkoholu. To nie była prawda. German nie był nawet w pobliżu mojego serca.- Oto i on.- Szepnęła w podnieceniu i zanim mogłam coś powiedzieć, odwróciła się i pognała w innym kierunku. Marszcząc brwi w zdezorientowaniu, wzruszyłam ramionami i odwróciłam się na pięcie, skanując pomieszczenie i czując jak moje serce zatrzymało się, kiedy zobaczyłam go.
Byłam zmrożona, kiedy zamknął dystans pomiędzy nami, kładąc swoją dużą, ciepłą dłoń na moim nagich plecach. Usłyszałam jak zaczerpuje głębokiego wdechu.
- Wyglądasz znacznie piękniej niż księżniczka, To jest znacznie, znacznie lepsze niż moje wyobrażenia- Wyszeptał gorąco, gdy jego oczy, wciąż obserwowały moją twarz.
- Dziękuję- Uśmiechnęłam się nieśmiało, łapiąc jego jedwabisty, fioletowy krawat.
- Pasujemy do siebie- Również, ułożył usta w uśmiech, tak jakby nie założył tego krawatu specjalnie. Mrucząc zgodnie, pozwoliłam mu docisnąć moją klatkę piersiową do jego i właśnie wtedy moja skóra pokryła się gęsią skórką.
- Uwielbiam sposób w jaki twoje ciało reaguje na mój dotyk. - Przełykając ślinę zamknęłam oczy i cicho jęknęłam, kiedy jego usta otarły się o moje ramię, policzek, skronie i w końcu również usta. Westchnęłam pozbawiona tchu, rozdzieliłam moje wargi i docisnęłam je do jego, pozwalając by nasze języki, powoli ze sobą tańcowały. Zacisnęłam palce na jego karku, natomiast on swoje dłonie ułożył na moich biodrach, ciepły oddech uderzał mój nos i mieszając się z moim.
-Angeles!?- Otworzyłam, jak dotąd przymknięte oczy i w reakcji na dobrze znany mi głos zakończyłam nasz pocałunek, zostawiając go zdezorientowanego i zdyszanego, pragnącego więcej.
Od autora: Jest! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak się cieszę, że już skończyłam ten rozdział. Było ciężko, ale elekt mi się mega podoba **
I bardzo, bardzo się cieszę, że wykazaliście się taką aktywnością pod ostatnim rozdziałem i mam nadzieję, że pod tym też tak będzie.
Dziękuję za każdy komentarz :* I jak myślicie, kto zawołał pełne imię Angie?
6 kom- kolejny rozdział
Miłego czytania
Ogromna, blado różowa- prawie biała- róża leżała w tamtym miejscu z małą karteczką obok niej. Od razu dostrzegłam jak krucho i delikatnie wyglądają jej płatki. Nie mogąc się powstrzymać, chwyciłam w dłoń, wąchając jej piękny zapach i czując jej miękkość na mojej skórze. Po chwili również ciekawość wzięła w górę i podniosłam karteczkę, mrużąc zaspane oczy, by móc lepiej widzieć starannie wykonane literki.
Belle Portugaise.
Po śniadaniu widzimy się w moim gabinecie.
G.C.
Bardzo krótka, bardzo prosta, ale wciąż wywoływała motyle w brzuchu. Nieświadomie przyłożyłam karteczkę do swojego serca i pisnęłam, opadając z powrotem na łóżko.
O mój Boże. Nie mogłam pożądać mojego szefa- męża mojej siostry. Ale jak mogłam się powstrzymać?
Kochałam uczucie, gdy mężczyzna jest romantyczny i nawet nie ma o tym pojęcia. Nikt w przeszłości nie zachowywał się wobec mnie tak romantycznie. Najbardziej romantyczną rzeczą, jaką facet zrobił dla mnie było... Kupienie mi czegoś na walentynki. Aż do teraz, gdy mój bezduszny szef pozbawiony serca, zaskakiwał mnie co raz to innymi odmianami jego pięknych róż.
Wyszłam z łóżka i ziewnęłam głośno, zostawiając moją różę i karteczkę na łóżku, gdy poszłam do łazienki. Rozkoszując się uczuciem zimnej wody na mojej ciepłej twarzy, złapałam za ręcznik, kiedy byłam gotowa i osuszyłam moją twarz. Po wyszczotkowaniu zębów, nałożyłam lekką warstwę tuszu do rzęs. Nie przejmowałam się tym, by zrobić coś z moimi włosami; po prostu przejechałam palcami przez piękne loki i zarzuciłam nimi za moje ramiona.
Po sytym śniadaniu, tak jak poprosił w liście, podreptałam do jego gabinetu, zanim wchodząc, trzykrotnie pukając w drzwi. Od razu zauważyłam jego ubranie; biała koszula, tak biała, ze niemal oślepiała. Para czarnym spodni i tego samego koloru, błyszczące buty na jego stopach.
Zauważyłam także, że jego koszula była bardzo luźna, z trzema guzikami odpiętymi, zostawiając jego złotą skórę na widoku. Plus, rękawy były podwinięte, więc mogłam widzieć jak jego biceps marszczył się, gdy podnosił kubek z kawą do ust.
Odgłos moich obcasów, odbijających się lekkim echem po podłodze, spowodował, ze uniósł swój wzrok znad papierów. Jego oczy jak zawsze zmrużone, w kolorze mlecznej czekolady, głęboki hipnotyzujący brąz. Jego usta rozszczepiły się, kiedy dokładniej mi się przyjrzał, lustrując mnie od góry do dołu. Zacisnął zęby na widom moich nagich, gładkich nóg. Byłam ubrana w zwiewną miętową sukienkę, sięgającą do połowy uda. Usiałam na krzesło, a zaraz po tym jego oczy spotkały się z moimi.
-Dzień dobry- Przywitałam się, uśmiechając się jak głupiec.
-Dzień dobry- Odpowiedział głosem, znacznie bardziej ochrypłym niż zwykle. Miałam przeczucie, jakby lubił widok mojej nagiej skóry.
- Ja... dziękuję bardzo. Za Belle Portugaise- Podziękowałam cicho, czerwieniąc się bardziej niż niektóre róże w jego kolekcji.
-Ty... Nie ma za co. Przypomina mi o tobie- Mały uśmieszek wkradł się na moje usta, gdy spojrzałam na niego, powodując, że szybko powrócił wzrokiem do papierów biurowych. Jego oczy wydały się zdenerwowane, a brwi charakterystycznie się zmarszczyły.- Chciałem ci powiedzieć, że w piątek urządzam bankiet. Będzie na nim moja rodzina, przyjaciele oraz wszyscy mieszkańcy tego domu, chociaż służba nie powinna uczestniczyć w takiej imprezie... Chcę, żebyś była moją osobą towarzyszącą- Dodał po chwili, kiedy moje źrenice rozszerzyły się w szoku, a serce przybrało szybszy rytm. Moje brwi uniosły się w stronę sufitu, kiedy patrzyłam na niego nnie dowierzając. Jasna cholera. Ośmieszyłabym go przed jego bogatymi znajomymi. Nie miałam się nawet w co ubrać.
-Nie. Zdecydowanie nie. Moja odpowiedź brzmi nie-
-Dlaczego?
- Ośmieszyłabym cię tylko, gdybym poszła- powiedziałam delikatnie spoglądając w swoje dłonie. Gdy z powrotem spojrzałam na niego, ku mojemu zdziwieniu, miał spokojny wyraz twarzy.
- Myślałem... oczywiście, że mnie nie ośmieszysz. Byłbym dumny mając cię u swojego boku. Byłbym największym szczęściarzem na świecie.
- Nie mogę German. Na prawdę chcę, ale nie mogę. Nie znam nikogo. Poza tym nie mam żadnej odpowiedniej sukienki.- Brunet pokręcił głową i potarł kciukiem mój policzek, patrząc na mnie z uwielbieniem.
-To nie żaden problem. Poznasz wszystkich, a ja znajdę dla ciebie sukienkę. Poza tym będą Olga i Ramallo.
-Nie- Warknęłam- Nie chcę tego!
-Zdajesz sobie sprawę, że mogę cię zmusić, żebyś przyszła na tą imprezę? Pracujesz dla mnie.- Moje wargi rozchyliły się, gdy patrzyłam na niego czując ukłucie bólu.- Cholera! Nie miałem tego na myśli- Zamknął oczy i pokręcił głową.- Po prostu chcę, byś była tam ze mną. Proszę, Angie. Chcę cię mieć ze sobą. Dam ci sukienkę. I nie możesz powiedzieć nie.- Uniósł wyzywająco brew,
- Dobrze- Wywróciłam teatralnie oczami, ulegając mu.
Piątek nastał zdecydowanie zbyt szybko. Wolnymi krokami i z zmęczonymi oczami zaczełam moją poranną rutynę. Czyszczenie twarzy, mycie zębów, prysznic... Wszystko to było wykonane powolnymi ruchami. Kiedy wyszłam z łazienki ubrana w stare powyciągane dresy, zauważyłam na moim łóżku ogromne białe pudło, przyozdobione czerwoną kokardą. Wskakując na łóżko, położyłam pudło na kolanach i ostrożnie odwiązałam kokardę, otwierając wieko i odsuwając lekkie, białe papiery w pudełku.
Moja szczęka niemal odbiła się od podłogi na widok najpiękniejszej sukienki jaką kiedykolwiek widziałam.
Była fioletowa.
Odkładając pudełko na łóżko, wstałam i wyciągnęłam sukienkę, gapiąc się na nią. Wykonana była z miękkiego szyfonu i sięgała do podłogi. Zauważyłam także, że sukienka miała dekolt i krzyż na plecach. Pasek wykonany z klejnotów znajdował się pod biustem. Była idealna.
Spojrzałam w dół na pudełko i dostrzegłam parę srebrnych sandałków i oczywiście ogromny kwiat fioletowej róży z karteczką.
Byś była najpiękniejszą kobietą tego wieczoru.
G.C.
P.S Róża nazywa się Cancion de verano
Unosząc kwiat do mojego nosa, wciągnęłam jej słodki zapach po moich płuc, zamykając oczy i wyobrażając sobie Germana władającego różę w moje włosy. Moje serce od razu zatrzepotało, od samej myśli o nim blisko mnie, Co ja sobie myślałam?
Czułam się jak dziewczyna w szkole, której serce biło z podniecenia, gdy dowiedziała się, że chłopak ją lubi. To było głupie. Moje uczucia były głupie i obawiałam się, że niedługo zajdzie to za daleko i mogę coś do niego poczuć, jednocześnie tracąc siostrę.
Otworzyłam oczy, westchnęłam ciężko i spojrzałam na sukienkę leżącą na moim łóżku.
Po dwugodzinnych przygotowaniach w łazience, wyszłam czując się czysta i świeża z pięknym makijażem i wysokim romantycznym kokiem.
Zdecydowałam się udekorować moje niebiesko- zielone oczy delikatnym, złotym cieniem, cienką kreską na górnej powiece w kształcie skrzydeł i czarnym tuszem. Moje policzki były różowe, pasujące do ust. Kilka moich złotawych loków opadało dookoła mojej twarzy, gdy odwróciłam głowę z boku na bok. Róża- cancion de veramo umieszczona była w moich włosach, obok mojego koka. Idealnie pasowała do sukni.
Odwiązując węzeł pomiędzy moimi piersiami, usunęłam wilgotny ręcznik i wsunęłam na siebie koronkową, białą bieliznę. Ostrożnie wkroczyłam w sukienkę i podciągnęłam drogi materiał w górę mojego ciała, drżąc na kontakt zimnego szyfonu z moją ciepłą skórą. Udało mi się wślizgnąć moje dłonie przez wielkie ramiączka, tworzące "X" na środku moich pleców. Na końcu, wsunęłam moje stopy w te piękne, srebrne sandały i wstałam powoli. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i stwierdziłam, że w całym moim życiu nie wyglądałam tak pięknie jak teraz.
Znajdując się w wystawnie udekorowanym salonie willi Castillo rozglądałam się nerwowo dookoła w poszukiwaniu jakiejkolwiek znajomej twarzy. Złożyłam moje wilgotne ręce razem i starałam się nie patrzeć na wszystkie obrzydliwie bogate kobiety, które nosiły na sobie diamenty i perły warte fortunę. Czułam na sobie krzywe spojrzenia, kiedy marszczyły na mnie swoje brwi, szepcząc do siebie nawzajem za ich kieliszkami napełnionymi błyszczącym szampanem.
-Angie! Oh, skarbie, spójrz na siebie! Wyglądasz cudownie!- Olga zachwyciła się, dociskając jej dłonie razem i unosząc je do ust, gdy patrzyła na mnie.
-Dziękuję Olguś-Uśmiechnęłam się do kobiety, kóra założyła na siebie śliczną, błękitną sukienkę- Gdzie Viola?- Zapytałam po chwili, zdając sobie sprawę, że nie widziałam jej od rana.
-Pan German pozwolił jej iść do koleżanek na noc. German rozmawia teraz z przyjaciółmi. Znajdzie cię później. Chodź, potrzebujesz się napić.- Złapała moją dłoń i pociągnęła mnie w stronę "baru" zabierając kieliszek szampana od kelnera i wręczając go mi. Podziękowałam je cicho, upijając mały łyk.
-Dobry wieczór Olgo. Kim jest ta piękna kobieta?- Delikatny głos przemówił za nami i odwróciłyśmy się by napotkać wspaniałą szatynkę. Na twarzy miała przyjazny uśmiech, na jej ciele spoczywała wykonana z jedwabiu, czerwona suknia,
-Witak Marino. To jest piękna Angie. Angie, to jest Marina, bardzo bliska przyjaciółka Olga uśmiechała się niepewnie do Mariny, ale ona udawała jakby tego w ogóle nie zauważyła, oferując mi małą, delikatną dłoń do potrząśnięcia.
-Miło cię poznać.
-Ciebie też- Skinęła głową, jej oczy lustrowały mnie od góry do dołu- Ładna sukienka.
-Dziękuję,
-Więc- Westchnęła zwracając uwagę na Olgę- Gdzie jest German?
-Rozmawia z przyjaciółmi, jest zajęty. Ale powiedział, że kiedy skończy, przyjdzie tutaj, by zatańczyć z Angie. Jest jego osobą towarzyszącą. - Pełne usta kobiety, rozczepiły się i przeniosła jej ciemnozielone oczy na mnie.
-Oh, nie wiedziałam- Wyjąkała, biorąc łyk szampana, by zamaskować swój zaskoczony wyraz twarzy- Do zobaczeni później- Kiwnęła głową, uśmiechając się gorzko i wracając do grupy ludzi, którzy nie mogli przestać plotkować.
-Nie mogę znieść tej kobiety, zbyt zadumana w sobie.
-Jest piękna.- Olga spojrzała na nią, a później z powrotem na mnie,
-Jest, ale nie ma czegoś co ty masz. - Pokręciłam głową na pulchną kobietę. Marina miała wszystko: dobry wygląd, pieniądze, biżuterię, reputacje.. Wszystko, czego nie miałam ja.
-To nie prawda.
- Prawda. Jesteś w stanie kochać. Masz ogromne serce i na szczęście, pan German jest w nim.- Łapiąc oddech, spojrzałam na nią zszokowana, ale ona tylko mrugnęła do mnie porozumiewawczo. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc wzięłam kolejny łyk alkoholu. To nie była prawda. German nie był nawet w pobliżu mojego serca.- Oto i on.- Szepnęła w podnieceniu i zanim mogłam coś powiedzieć, odwróciła się i pognała w innym kierunku. Marszcząc brwi w zdezorientowaniu, wzruszyłam ramionami i odwróciłam się na pięcie, skanując pomieszczenie i czując jak moje serce zatrzymało się, kiedy zobaczyłam go.
Byłam zmrożona, kiedy zamknął dystans pomiędzy nami, kładąc swoją dużą, ciepłą dłoń na moim nagich plecach. Usłyszałam jak zaczerpuje głębokiego wdechu.
- Wyglądasz znacznie piękniej niż księżniczka, To jest znacznie, znacznie lepsze niż moje wyobrażenia- Wyszeptał gorąco, gdy jego oczy, wciąż obserwowały moją twarz.
- Dziękuję- Uśmiechnęłam się nieśmiało, łapiąc jego jedwabisty, fioletowy krawat.
- Pasujemy do siebie- Również, ułożył usta w uśmiech, tak jakby nie założył tego krawatu specjalnie. Mrucząc zgodnie, pozwoliłam mu docisnąć moją klatkę piersiową do jego i właśnie wtedy moja skóra pokryła się gęsią skórką.
- Uwielbiam sposób w jaki twoje ciało reaguje na mój dotyk. - Przełykając ślinę zamknęłam oczy i cicho jęknęłam, kiedy jego usta otarły się o moje ramię, policzek, skronie i w końcu również usta. Westchnęłam pozbawiona tchu, rozdzieliłam moje wargi i docisnęłam je do jego, pozwalając by nasze języki, powoli ze sobą tańcowały. Zacisnęłam palce na jego karku, natomiast on swoje dłonie ułożył na moich biodrach, ciepły oddech uderzał mój nos i mieszając się z moim.
-Angeles!?- Otworzyłam, jak dotąd przymknięte oczy i w reakcji na dobrze znany mi głos zakończyłam nasz pocałunek, zostawiając go zdezorientowanego i zdyszanego, pragnącego więcej.
Od autora: Jest! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak się cieszę, że już skończyłam ten rozdział. Było ciężko, ale elekt mi się mega podoba **
I bardzo, bardzo się cieszę, że wykazaliście się taką aktywnością pod ostatnim rozdziałem i mam nadzieję, że pod tym też tak będzie.
Dziękuję za każdy komentarz :* I jak myślicie, kto zawołał pełne imię Angie?
6 kom- kolejny rozdział
To na pewno jej matka! Albo... ktoś z mrocznej przeszłości naszej małej Angie...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super! ♡ Borze, ten German... taki cudowny♡♡♡. Ale to jest dziwne, bo już się naczytałam tyle blogów z nim i o nim, że zaczynam się bać, żeby sama się w nim nie zakochać! :O 😨
Czekam na next i pozdrawiam ;*
Haha uwielbiam jak główkujecie w komentarzach, co się stania w następnym rozdziale! Możliwe, że zgadłaś...
UsuńDzięki za komentarsz
Jeeeju, dziękuję za dedyk, co do osoby, która zawołała Angie myślę, że to będzie jakaś jej znajoma ze szkoły czy ze studiów, ew. stara znajoma rodziny, która również znała Mariję, i będzie jedno WTF :D. Ale nie kłóć Germana i Angie długo ze sobą, ok? Bo zgaduję, że German się trochę obrazi, i najważniejsze: nie pchaj jej w ramiona Pablo, nie rób biedakowi nadziei XD. Czekam na nexta i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie martw się, w ramiona Pabla jej nie wepchnę, zbyt oklepane. Wymyślę coś innego.
UsuńDziękuję za komentarz, a za dedyk nie dziękuj, bo zasłużyłaś :)
Ooooo ooooo!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOmg swietny rozdzial. Czuje ze bedzie to jakas znajoma naszej biednej Angeles. Kocham takiego Germana. Przez ciebie Angie ma we mnie konkurencje. ☆ ☆A teraz tak serio to to naprawde cudowny rodzial. Chyba ten podobaly mi sie najbardziej. Masz talent dziewczyno. Nie zmarnuj go.♡
Pozdrawiam :*
Ja Germana kocham od szóstej klasy *.*
UsuńDzięki za komentaez i miłe słowa
Swietny rozdzial. Wbijajmy szybko te 6 komentarzy bo nie wytrzymam bez rozdzial zbyt dlugo. ♡♡♡
OdpowiedzUsuńCierpliwości.... rozdział niedlugi...
UsuńOjej bardzo dziekuje za dedyka :) a co do osoby na koncu to moze to Ramallo ktory sie dowiedzial ze Angie to siostra Marii?
OdpowiedzUsuńZycze weny i czekam na next :D
Nie ma za co :) Dzięki za kom
UsuńPodoba mi sie , widać ze włożyłas w niego dużo pracy , jest cudowny *.* A o to kto zawoła pełne imię Angie wydaje mi sie rownież , ze mógłbybyc to Ramallo , czekam na next :D
OdpowiedzUsuńTak... W każdy rozdział wkładam dużo pracy, a efekty są różne...
UsuńDziękuję za komentarz :)