Rozdział 9

 Rozdział dedykuję "To JA", bo wprost uwielbiam jej komentarze. Podoba mi się to, że nie ogranicza się tylko do "fajny rozdział, czekam na next"Ale i tak dziękuję za wszystkie komentarze. Spisaliście się świetnie i zapraszam do czytania.



-Kim on właściwie jest?- Pytam, bacznie przyglądając się Maryi.-Widzę, że zainteresowała cię moja historia.- Odpowiada przeglądając się w tafli długiego lustra. Dostrzegam na jej twarzy uśmieszek, który zawsze jest oznaką kłopotów lub czegoś naprawdę przyjemnego. Więc w tej sytuacji nie mogę się domyśleć do czego zmierza. Moja siostra jest najbardziej nieprzewidywalną osobą, jaką znam.-Nazywa się German- Wyrywa mnie z głębszej zadumy swoim melodyjnym głosem. Jej policzki pokrywają się rubinową czerwienią na wspomnienie tego imienia.-Nie ma powodu, żebyś się rumieniła, siostrzyczko. To zupełnie naturalna rzecz- Uśmiecham się triumfalnie, cytując jej słowa, gdy opowiadałam jej z wypiekami na twarzy o moim pierwszym pocałunku z Pablem. Maryja z westchnięciem podchodzi do łóżka, na którym siedzę i opada na nie , układając splecione dłonie pod głową.- Jest wysoki, ma ciemne włosy i zniewalający uśmiech. A o Boże! Jak on całuje- Piszczy podekscytowana, podnosząc się do pozycji siedzącej.- Jest idealny!


Prześcieradła w kolorze lekkiego różu, zawinięte były dookoła mojego ciała, grzejąc mnie w chłodny, jesienny poranek. Nie spałam już od kilku minut, ale zamiast wstać z łóżka, rozmyślałam nad sensem mojego snu. Ta sytuacja, która mi się przyśniła, rzeczywiście miała kiedyś miejsce, ale nigdy to wspomnienie nie zagościło w mojej głowie, więc dlaczego przyśniło mi się akurat ono?
Czy miało to jakiś związek z moim pocałunkiem z Germanem? Czy siostra chciała mi dać znak, że German jest jej mężem i nie powinnam się z nim całować? Mój telefon zawibrował, wyrywając mnie tym samym z transu.
-Halo?- Zapytałam sennie, z chrząknięciem siadając na moim niewielkim łóżku.
-Gdzie do cholery jesteś?! Jest dziewiąta, a pozwól mi przypomnieć, że powinnaś być tu o ósmej.- Warknął Pablo, mogłam w tle usłyszeć wielki hałas. Nie wierząc w słowa przyjaciela spojrzałam na zegarek stojący na szafce... i pędem zerwałam się z łóżka, orientując się, że rzeczywiście zaspałam.
-Już się ubieram i zaraz będę!- Wybełkotałam, próbując ubrać się za pomocą jednej ręki, gdyż drugą trzymałam komórkę.


Na miejscu, aż roiło się od młodzieży, chcącej zapisać się do szkoły. Korytarze były zapełnione poddenerwowanymi, młodymi ludźmi, którzy powtarzali swoje piosenki lub dopracowywali choreografie.
-Angie?- Usłyszałam tak bardzo znajomy mi, dziewczęcy głos. Zamarłam. Odwróciłam się pośpiesznie, widząc Violettę. Zmarszczyła delikatnie brwi i skrzyżowała dłonie na piersi, jednak zaraz jej twarz się rozpromieniła. -Nie uwierzysz! Tata pozwolił mi się tutaj zapisać! Dzisiaj składam podanie i mogę zaprezentować jak gram na pianinie- Wyszczerzyła się, ukazując rządek białych zębów.- A ty, co tu robisz?
- Violu ja... Prawda jest taka, że... Że ja tu pracuję. Jestem nauczycielką śpiewu...- Wyszeptałam ostatnie zdanie. Obawiałam się reakcji dziewczyny. Czy powie to ojcu? A może znienawidzi mnie za kłamstwo?
- Czemu nie powiedziałaś mi tego prędzej?- Zaskoczyła mnie spokojnym tonem i łagodnym spojrzeniem. Nie sądziłam, że zareaguje na to tak dobrze, raczej spodziewałam się z jej strony wybuchu złości.
- Bałam się, że twój tata mnie wyrzuci- Wyznałam z prawdą. Jednak, gdybym od razu powiedziała całą prawdę, nie musiałabym w ogóle teraz się przed nią tłumaczyć.
-Myślałam, że mi ufasz- Odpowiedziała z wyczuwalnym smutkiem w głosie.- Ale ja w twoich oczach jestem pewnie głupim dzieckiem, które nic nie rozumie.
-Oh, Violu, Violu... Jesteś najinteligentniejszą, najśliczniejszą i najbardziej utalentowaną dziewczyną na ziemi- Objęłam ją ramionami, chcąc uchronić ją przed wszystkim, co złe i niebezpieczne, nie zamieniając się w jej ojca, oczywiście. Dalszą rozmowę z siostrzenicą uniemożliwił mi Pablo, który złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął do pokoju nauczycielskiego, zatrzaskując za nami błękitne drzwi.
-Dobrze widzisz jak wygląda sprawa z zapisami. Angeles, jest ponad pięciuset chętnych, a ty akurat teraz, kiedy są egzaminy wstępne postanowiłaś zaspać?!- Palnął. Gdy wypowiedział moje pełne imię, wiedziałam, że jest wściekły nie na żarty, dlatego dla swojego świętego spokoju postanowiłam nie wdawać się z nim w żadną dyskusję, bo i tak niewiele bym tym zdziałała. Zamiast tego, posłusznie poszłam ogarnąć dzieciaki i opowiedzieć im, jak będą wyglądać egzaminy. Cały dzień spędzony w pracy, bez chwili wytchnienia, nie pozwolił mi na choćby chwilę oddechu, a co dopiero porządnego posiłku. Mogłam śmiało stwierdzić, że był to najbardziej pracowity dzień, jaki kiedykolwiek udało mi się przeżyć.

Do willi Castillo wróciłam ledwo utrzymując się na nogach. Bez jedzenia, ani chociażby kubka kawy, czułam się fatalnie, a ssanie w żołądku przez cały dzień nie pozwalało mi zapomnieć o doskwierającym głodzie. Podczas gdy stałam przy kuchence i smażyłam sobie naleśniki w kuchni pojawił się mój szwagier wraz z Ramallo, którzy nawet mnie nie zauważając zawzięcie o czymś rozmawiali.
-Masz jak najszybciej skontaktować się z Angeles i ściągnąć ją do Buenos Aires- Rozkazał pan domu, a mi w szoku upadła patelnia, wylewając na ziemię, jeszcze nie usmażone ciasto. Dopiero po spowodowanym przeze mnie hałasie mężczyźni zwrócili na mnie uwagę.
W ułamek sekundy za mną pojawił się German z pytaniem czy nic mi nie jest, podniósł patelnię i z powrotem ustawił ją na gazie.
-Kim jest Angeles?- Zapytałam głupawo, w duchu się za to przeklinając. Odpowiedziało mi ciężkie westchnięcie.
-Angeles to siostra Maryi. Kiedy moja żona zmarła, postanowiłem wyjechać i odizolować się od jej rodziny.- Opowiedział, chociaż doskonale znałam tę historie. Przełknęłam nerwowo ślinę, nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Przeszło mi przez myśl, że to może odpowiednia chwila, aby wyznać mu, że to właśnie ja jestem jego szwagierką. Jednak Angeles, jak to Angeles postanowiła stchórzyć i wciąż rżnąć głupa.
- Oh- To jedyne, co zdołałam z siebie tamtej chwili wydusić.

Kilka godzin później, gdy powłoka nocy opatuliła Argentynę, siedząc w swoim łóżku w mojej białej koszuli nocnej, wzmagałam się z bezsennością. Dziwiło mnie to, że po tak ciężkim dniu, Morfeusz nie chciał przyjąć mnie w swe objęcia. W końcu zdecydowałam się na wyjście do ogrodu. Wyszłam przez drzwi tarasowe prowadzące na zewnątrz i śmiało ruszyłam w stronę mojej ulubionej części ogrodu. Delikatne kosmyki, równo ściętej, zdrowej, zielonej trawy łaskotały moje stopy, kiedy dotarłam do charakterystycznej fontanny, która została wyłączona, gdy domownicy poszli spać. Było naprawdę cicho. Jedynym słyszalnym odgłosem były relaksacyjne dźwięki, które wydawały owady, ukryte gdzieś w krzakach i drzewach.
-Germanie?- Zmarszczyłam brwi, widząc barczystą sylwetkę pana domu, gdy zbliżyłam się do jednego z krzewu róż. Stał tam, z różą w dłoni, przejeżdżając opuszkami palca po delikatnych płatkach kwiatu. Usłyszawszy mój głos, poderwał głowę do góry, a jego oczy zabłyszczały. Wyglądał na zranionego, bezbronnego i bardzo, bardzo smutnego.
-Powinnaś spać- Wymamrotał, spoglądając w inną stronę, jakby chciał ukryć się przede mną.
-To samo mogłabym powiedzieć panu.
-Nie mogę zasnąć- Warknął, rzecz jasna zirytowany.
-Właśnie dlatego tutaj jesteśmy. Um, nie widziałam wcześniej tych róż... Czy one są zielone?- Zapytałam spoglądając na krzak brzydko wyglądających roślin.
-To jest Rosa Chinensis Viridiflora. Jest brzydka, wiem, ale jest unikalna. Ludzie nie lubią jej mieć, ale ja bardzo chciałem ją w swojej kolekcji. Nie wąchaj ich, mają pieprzny zapach- Ostrzegł, gdy pochyliłam się nad zieloną różą.
-A ta, którą trzymasz w dłoni?
-Nazywa się Cherry Pafraid. Pachnie przepięknie.- Uniósł kwiat wyżej i powąchał ją. Jej płatki były piękne, biało-kremowe z czerwonymi zakończeniami.
-A ta... Którą dałeś mi ostatnio?- Inżynier opuścił różę i zaczął iść w prawą stronę, dając mi znak ręką, abym podążyła za nim. Zatrzymał się przed krzewami, które podziwiałam, gdy byłam tu po raz pierwszy.
-Grande Amour -Wymamrotał nazwę- Głęboko czerwona, delikatna w dotyku, znana także, jako najpiękniejsza róża Francji. - Zerknęłam na ogromne, rubinowe róże, stwierdzając, że ta nazwa idealnie do nich pasuje.
-A te? Są czarne?- Wskazałam palcem na kolejny krzak, tym razem z różami o czarnych płatkach.
-Tak, poniekąd. Nazywają się black Velvet. Mają głęboko czarne kwiaty, ale to rodzaj ciemnej czerwieni. Gdy mój wzrok padł na kolejny krzew, mężczyzna nie pozwolił mi zadać pytania, a już udzielał odpowiedzi. -Nazywa się Black Baccara, chociaż jak widzisz, wcale nie wygląda na czarną, ale staje się taka w chłodne dni. Jest mała, ale silna. - Kwiaty rzeczywiście były niewielkie, ale i tak wyglądały bardzo elegancko.
-Na prawdę sporo o tym wiesz- Pochwaliłam go.
-Tak, czerpię z tego przyjemność.- Wzruszył ramionami, odchodząc w głąb ogrodu przeczesując palcami płatki mijanych róż. - Możesz wziąć tą, jeśli chcesz. Nazywa się Blue Magneta. Nie ma zapachu, ale jest piękna. - Pan domu stanął bliżej krzewu fioletowych róż i zerwał jedną z nich i podając mi ją. Spojrzałam na niego spod rzęs, przyjmując prezent z cichutkim "dziękuję". Przejechałam ustami po jej delikatnych płatkach, marząc, aby były to jego ciepłe wargi. - Ale teraz idź spać, bo będziesz jutro nieżywa. - Uśmiechnął się, ciągnąc mnie w stronę domu. Pocałowałam jego miękki policzek.
-Za co to- Zapytał układając dłoń w miejscu, gdzie przed chwilą spoczęły moje usta.
-Za piękną różę i za to, że pozwolił pan Violi spełniać marzenia- Uśmiechnęłam się i tak jak wcześniej polecił, poszłam do swojej sypialni.
Zanim położyłam się na łóżku, sięgnęłam po mój obity, jasną, beżową skórą pamiętnik i wsunęłam pomiędzy jego kartki fioletową piękność, którą otrzymałam od szwagra. Może faktycznie myliłam się co do niego i wcale nie jest taki zły- z tą myślą zasnęłam.


Mogłam poczuć jak jedwabista pościel szeleści, ocierając się o moją gładką skórę, świeża od ciepłego podmuchu wiatry wlatującego przez otwarte okna. Moje powieki rozchyliły się, gdy obudziłam się jak nigdy dotąd- z dobrze wypoczętymi mięśniami i zrelaksowanym umysłem. Po prostu leżałam, odwrócona twarzą do okna, oglądając jak jedwabiste zasłony unoszone są przez powietrze. Głęboko pojękując odwróciłam się na plecy i uniosłam ręce, rozciągając całe moje ciało i słysząc jak strzelają kości. Gdy chciałam wstać, palce mojej lewej dłoni dotknęły czegoś znacznie delikatniejszego, niż droga pościel pode mną. Zesztywniałam, siadając i spoglądając na poduszkę obok. 


Od autora: Łapcie kolejny rozdział! Nawet nie wiecie jaką trudność sprawiło mi napisanie go. Kompletnie nie miałam pomysłu o czym on będzie, ale w  końcu udało mi się napisać go satysfakcjonująco.  BTW. Przepraszam, że tło czcionki jest czarne, ale jestem u dziadków i tak jak wzykłe pisze w wordzie i przekopiowuje to na bloggera, to w tym "normalnym" komputerze zmieniło mi coś i wygląda to teraz tak. Z góry przepraszam, jeśli to wam przeszkadzało w czytaniu. 
Miałam napisać dalej, obok czego lub kogo obudziła się nasza Angie, ale postanowiłam trzymać was w niepewności :)
Macie okazję, aby się wykazać i zgadywać w komentarzach....
Ogłaszam, że mogą także komentować anonimki.
Kolejny rozdział również komuś zadedykuję :D
5 komentarzy= nowy rozdział 

Komentarze

  1. Aj róże <3. German jaki znawca :D, a temu co się ztalo, że pozwala ni z tego ni zz owego chodzić córce do szkoły i na gwałt szuka Angeles? W sumie to zawsze mnie dziwiło, dlaczego się nie połapał po podpisaniu umowy. Przecież musiał mieć jej dane osobowe. Ale najwyrra xniej taka z niego sierota nie łącząca wątków, ale np. Ramallo ? Rozdział świetny, czekam na szybkiego nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. German zawsze był mało rozgarniety...
      Dziękuję za komentarz

      Usuń
  2. Matko Boska Częstochowska! Aleś mnie zaskoczyła! Dzięki wielkie za tę dedykację ♡♡♡ ;* ;D jestem wzruszona.
    Co do rozdziału. Oj dzieje się. Pablo taki wkurzony, a oczywiście German szuka Angeles (?!) Po jakie licho?! Może ma zamiar ją przeprosić i się zmienić i poznać z jego córką... (licze na to :) )
    Mam wrażenie, że obudzi się obok Violi...
    Superowy rozdzialik czekam na nekścik ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że ci się podobał, a ja z całego serducha dziękuję za komentarz

      Usuń
  3. Germit znawca roz, cos czuje ze Angie znajdzie roze u siebie na poduszce. Romantico :3
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byym liczyła na płatki róż bo jednak całe róże mają kolce, a na podłodze jakieś wyznanie, ooo albo nie, jedwabna sukienka i karnecik z zaproszeniem na jakąś firmową imprezę,albo... taaaak, znajomy Germana musiał porozdawać rasowe szczeniaki a nie miały rodowodu (bo nie z hodowli) więc nie mógł sprzedać a nikt bez rodowodu nie chciał więc German postanowił pomóc koledze i przygarnąć jednego, pies przyjechał w nocy, staną przed drzwiami Angie i zaczął ujadać, German go wpuścił a piesełkę zasnął w łóżku Angie, tamten widząć malucha postanowił napisać, że pieseł jest prezentem i mieć go z głowy XD >> tak, jestem poryta, i tak dobrzemi z tym

      Usuń
  4. Swietny pomysl na rozdzial. I te roze takie romantico.♡ German znawca sie znalazl. Podoba mi sie to.
    Czekam na szybkiego nexta ×€÷£÷₩+%
    Jest 5 komow. Jest moc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak jest pięć komów, więc jest już rozdział

      Usuń
  5. Germit znawca roz, cos czuje ze Angie znajdzie roze u siebie na poduszce. Romantico :3
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty